Pozniej, pomyslal, znajde jej nazwisko w aktach osobowych. Byc moze nie odrzuci zaproszenia na drinka po kolacji, dzis wieczorem.
Kiedy jednak dotarli do jego pokoju recepcyjnego na pokladzie szybkiego statku, prawie o niej zapomnial. Jego kwatera byla obszerna i dobrze utrzymana, pelna drobnych luksusow, jak pojedyncza kwitnaca piwonia w wazonie na rogu biurka i delikatny zapach wiosennego ogrodu wydobywajacy sie z wylotow klimatyzacji.
Yamagata zdjal przepocony kombinezon, wzial szybki prysznic i owinal sie granatowym jedwabnym kimonem. Gdy to zrobil, poczul, ze zebral juz cala odwage, by zadzwonic do swego syna w centrali firmy w Nowym Kioto.
Ziemia znajdowala sie w tej chwili po drugiej stronie Slonca, wiec jego slowa beda musialy byc przesylane przez jeden z satelitow na orbicie okoloslonecznej. Zgodnie z informacja na pasku danych w dole ekranu sciennego Yamagaty, opoznienie transmisji wyniesie jedenascie minut.
Przelaczajac rozmowe na jeden z prywatnych, szyfrowanych kanalow, Yamagata uswiadomil sobie, ze dwukierunkowa rozmowa jest niemozliwa. Ja bede mowil, a Nobu bedzie sluchal, a potem odwrocimy ten proces.
Widok syna nieodmiennie go zaskoczyl. Nobuhiko Yamagata byl fizycznie w tym samym wieku co ojciec, z powodu lat spedzonych przez Saito w komorze kriogenicznej.
— Ojcze — rzekl Nobu pochylajac glowe w pelnym szacunku uklonie — mam nadzieje, ze miales przyjemna podroz i jestes bezpieczny na orbicie Merkurego. — Zanim Saito zdolal odpowiedziec, Nobu dodal zartobliwym tonem: — I mam nadzieje, ze zabrales ze soba krem do opalania.
Saito odchylil sie w fotelu i rozesmial sie.
— Krem do opalania! Wiesz, nie przylecialem tu, zeby sie opalac.
Wiedzial, ze jego slowa dotra do Nobu dopiero po jedenastu minutach, a odpowiedz Nobu nadejdzie po kolejnych jedenastu. Saito zaczal sie bezzwlocznie opisywac swoja wizyte w bazie Goethe na Merkurym i problem z ogniwami na satelitach energetycznych.
— Ten caly Alexios — zakonczyl — twierdzi, ze przeslal dane dla twoich ekspertow. Czekam z niecierpliwoscia na ich opinie.
A potem czekal. Yamagata wstal z fotela, podszedl do baru i nalal sobie miarke Glenlivet, wychylil szklaneczke i czul, jak cieplo whisky rozchodzi sie po jego ciele. Przeszedl na druga strone kajuty, przyjrzal sie zdobiacym sciany hologramom przedstawiajacym starozytne krajobrazy i usilowal nie patrzec na zegarek.
Juz wiem, jak wykorzystac ten czas, pomyslal i opadl na krzeslo przy biurku. Otworzyl nowe okno na ekranie sciennym i wywolal baze danych pracownikow. Przeszukiwanie zdjec i nazwisk pilotow zajelo mu kilka minut. Ach, usmiechnal sie zadowolony. Oto ona: Birgitta Sundvall. Mialem racje, to Szwedka. Stanu wolnego. Dobrze. Zatrudniona dnia…
Przejrzal cale jej dossier. Bylo tez kilka zdjec kobiety i Yamagata przygladal sie jednemu z nich, gdy glos syna przerwal te sielanke.
— Alexios przeslal mi dane dotyczace degradacji ogniw slonecznych, ojcze — odpowiedzial w koncu Nobuhiko.
Yamagata natychmiast usunal baze danych pracownikow z ekranu, jakby jego syn mogl ja zobaczyc az na Ziemi. Nobu mowil dalej:
— Wyglada na to, ze to powazny problem. Moi analitycy twierdza, ze spadek wydajnosci energetycznej prawie calkowicie niweczy korzysci plynace z umieszczenia satelitow na orbicie wokol Merkurego.
Yamagata wiedzial, ze przerywanie mu nie ma sensu i pozwolil swemu synowi mowic dalej.
— Jesli ta analiza okaze sie prawdziwa, projekt na trzeba bedzie spisac na straty, ojcze. Koszty dzialalnosci na Merkurym beda po prostu za wysokie. Rownie dobrze mozna wprowadzic satelity na orbite okoloziemska, jesli uwzglednic wszystkie czynniki.
— Ale czy juz uwzglednilismy wszystkie czynniki? — warknal Yamagata. — Nie wierze, ze taki problem moze nas powstrzymac. Przeprowadzalismy analizy degradacji ogniw zanim zaczelismy ten projekt. Dlaczego rzeczywiste wartosci az tak bardzo sie roznia od prognoz?
Yamagata uswiadomil sobie, ze jest rozzloszczony. Wzial gleboki oddech i sprobowal przypomniec sobie uspokajajaca mantre.
— Prosze, skontaktuj sie ze mna — zwrocil sie do syna — jesli twoi ludzie beda mieli jakies konkretne odpowiedzi na moje pytania.
Przerwal polaczenie. Ekran scienny zgasl.
Z technicznego punktu widzenia projekt na Merkurym nie byl finansowany przez Yamagata Corporation. Saito oficjalnie przeszedl na emeryture, gdy zostal przywrocony do zycia po kriogenicznym snie. Kiedy zas opuscil klasztor i powrocil do swiata, wykorzystal swoj majatek osobisty i zalozyl Fundacje „Energia sloneczna”, rozpoczynajac projekt na Merkurym. Oficjalnie, dla Nobu i reszty swiata, projekt mial na celu generowanie niedrogiej energii elektrycznej dla rozwijajacych sie skupisk ludzkich w calym Ukladzie Slonecznym. Tylko Saito Yamagata wiedzial, ze prawdziwym celem ma byc dostarczenie energii dla ludzkich badaczy pragnacych poleciec do gwiazd.
Saito — i jeszcze jedna osoba.
PAH
Nawet dwanascie lat zycia w klasztornej celi nie pozwolilo Yamagacie wyzbyc sie tesknoty za podstawowymi wygodami. Yamagata nie uwazal, by jego kwatera na pokladzie
Po jego prawej stronie siedzial biskup Danvers, saczac powoli malutki kieliszek sherry. Byl roslym mezczyzna, o poteznych ramionach i znacznej wadze. Wygladal jednak, jakby byl miekki, mial okragla twarz i cialo, choc Yamagata dostrzegl, ze Danvers ma potezne, ciezkie rece, ze stwardnialymi modzelami i sterczacymi kostkami. Rece murarza w ciele duchownego, pomyslal Yamagata. Po lewej stronie Yamagaty siedzial Victor Molina, astrobiolog z jakiegos srodkowozachodniego amerykanskiego uniwersytetu. Kapitan statku, Chuichi Shibasaki, siedzial po drugiej stronie stolu.
Biskup Danvers przylecial na pokladzie
Danvers odstawil swoj kieliszek, z ktorego dopiero co troche i odezwal sie ostrym, przeszywajacym glosem.
— Victorze, czy rzeczywiscie sadzisz, ze znajdziesz jakies zywe istoty na powierzchni Merkurego?
Victor Molina i biskup Danvers znali sie wczesniej, tak poinformowano Yamagate. Byli od dawna przyjaciolmi. Biskup udzielal nawet Molinie slubu.
Molina mial oliwkowa karnacje, zdumiewajace oczy barwy kobaltu i wystajacy podbrodek nadajacy mu zadziorny wyglad. Bujne wlosy barwy piasku spial w konski ogon spinka z asteroidalnego srebra, dopasowana do kolczykow wpietych w platki uszu. Juz wypil swoje sherry i odpowiedzial biskupowi, gdy jeden ze stewardow napelnial mu kieliszek.
— A czemu nie? — odparl nieco agresywnym tonem. — Przeciez znalezlismy organizmy zywe na Marsie i ksiezycach Jowisza, prawda?
— Tak, ale…