prawdy chocby z nieprzytomnego pacjenta.

— Daj mi znac, jak odzyska przytomnosc.

Doszedl do drzwi i odwrocil sie.

— I nie pozwol, zeby ktokolwiek sie kolo niego krecil. Nikogo nie wpuszczaj!

Gwaltownosc tego polecenia przerazila ja.

Przez nastepne dwa dni, krok po kroku wydobyli z Toshikazu cala historie. Addie kilkakrotnie kontaktowala sie z Selene, proszac o pomoc medyczna, zanim Alhambra oddali sie zanadto od Ksiezyca.

— Moge tylko ustabilizowac jego stan. Umrze, jesli ktos nie udzieli mu odpowiedniej pomocy medycznej.

Bracknell mial nadzieje, ze przezyje wystarczajaco dlugo, zeby opowiedziec, co wie o kosmicznej wiezy.

Toshikazu Koga byl inzynierem w laboratorium nanotechnologicznym w Selene. Pracowal glownie przy nanomaszynach zaprojektowanych w celu pozyskiwania czystych metali z rud asteroidalnych. Epoka, kiedy skalne szczury kopaly rudy i topily je tradycyjnymi metodami, by pozyskac metale, nalezala do przeszlosci: teraz nanomaszyny rozbieraly rude atom po atomie, a gornicy czekali na zakonczenie procesu siedzac sobie wygodnie w swoich statkach.

Toshikazu Koga byl takze Wierzacym, zagorzalym, praktykujacym czlonkiem Nowej Moralnosci. Choc jego wspolwyznawcy nie akceptowali nanotechnologii, on nie dostrzegal niczego zlego w praktykowaniu jej na Ksiezycu albo w kosmosie.

— Tutaj jest zupelnie inaczej niz na Ziemi, gdzie jest dziesiec miliardow ludzi stloczonych ramie w ramie — opowiadal tym, ktorzy krzywili sie z niechecia na wiesc o tym, czym sie zajmuje. — Tu, na Ksiezycu, nanomaszyny wytwarzaja powietrze, ktorym oddychamy, i wode, ktora pijemy. Ekstrahuja z regolitu hel 3, ktory sluzy za paliwo do generatorow fuzyjnych. A teraz pomagam gornikom w Pasie Asteroid, dzieki czemu wygodniej i bezpieczniej im sie zyje.

Jego praca przy nanotechnologii miala jeszcze jeden aspekt. Jego brat Takeo prowadzil luksusowa klinike w kraterze Hell, gdzie wykorzystywal nanotechnologiczna wiedze Toshikazu do celow medycznych. Z powodow religijnych Toshikazu czul sie niepewnie pomagajac bratu w wykorzystaniu nanomaszyn do odmladzania starzejacych sie kobiet i mezczyzn, do celow tak trywialnych, jak operacje plastyczne.

— Dlaczego mielibysmy korzystac ze skalpela albo odsysania tluszczu — tlumaczyl mu brat — skoro mozemy wytworzyc nanoboty poprawiajace opadajaca linie szczeki albo zalatwiajace problem sterczacego brzucha?

Toshikazu wiedzial, ze jego brat zajmuje sie czyms wiecej, nie tylko podnoszeniem biustow i ujedrnianiem posladkow. Wiele osob zwracalo sie do niego z prosba o calkowita zmiane wygladu twarzy. Takeo przyjmowal ich pieniadze i nigdy nie pytal, dlaczego chcieli zmienic wyglad. Toshikazu wiedzial, ze byli to przestepcy, probujacy umknac sprawiedliwosci.

Byl zaskoczony, kiedy dwoch urzednikow Kosciola odwiedzilo go w laboratorium w Selene.

— Na poczatku myslalem, ze beda sie domagac jakichs dowodow przeciwko mojemu bratu — szeptal z bolem do Bracknella na ambulatoryjnym lozku. — Ale nie… to bylo cos gorszego.

Jeden z gosci byl wysokim urzednikiem Nowej Moralnosci. Drugi nalezal go chinskiego odlamu ruchu Kwiecistego Smoka. Domagali sie nanomaszyn, ktore mogly niszczyc wlokna fulerenowe.

Slyszac te slowa, Bracknell chwycil mezczyzne za ramie tak mocno, ze ten az zawyl. Addie wpadla zobaczyc, co sie dzieje.

— Zabijesz go! — wrzasnela na Bracknella.

— Przepraszam — wyjakal. — Nie chcialem zrobic mu krzywdy.

Toshikazu lezal na lozku, z oczami zamglonymi z bolu. Addie kazala Bracknellowi wyjsc.

— Zawolam cie, jak mu sie poprawi — rzekla.

Przez chwile mial ochote ja odepchnac i wydusic z rannego cala historie, ale wzial gleboki oddech i wyszedl.

Przez cala noc rozmyslal o slowach Toshikazu. Zajrzal rankiem do ambulatorium, ale Addie nie wpuscila go poza poczekalnie.

— Niech odpoczywa — rzekla. — Z martwego nie bedziesz mial zadnego pozytku.

Bracknellowi trudno bylo skupic sie na pracy. Kapitan kilka razy skarcil go za brak uwagi. Potem nadeszla wiadomosc z innego, szybkiego statku korporacji Yamagata o nazwie Hiryu. Bracknell zobaczyl na ekranie konsoli lacznosci starszego Japonczyka o siwych wlosach zarzuconych na ramiona.

— Dowiedzielismy sie, ze potrzebna wam pomoc medyczna — rzekl siwowlosy mezczyzna. — Mozemy dotrzec do was za szesc godzin i zabrac rannego wieznia.

Bracknell mial ochote powiedziec mu, zeby nie zadawal sobie trudu; nie chcial, zeby Toshikazu zabrano z Alhambry, dopoki Bracknell wszystkiego sie nie dowie. Czujac jednak na sobie wzrok kapitana, poslusznie przelaczyl rozmowe na jego stanowisko. Po dwoch minutach uzgodnili, ze Hiryu zabierze skazanca do centrum medycznego Selene.

— Hiryu — mruknal kapitan po zakonczeniu rozmowy. — To chyba znaczy po japonsku „latajacy smok”.

Natychmiast po zakonczeniu wachty Bracknell popedzil korytarzem do ambulatorium. Addie nie bylo w poczekalni; zobaczyl ja pochylona nad lozkiem Toshikazu. Z wyrazu jej udreczonej twarzy domyslil sie, ze jest bardzo zle.

— On umiera — rzekla.

— Leci po niego statek — rzekl Bracknell, rozdarty miedzy checia uslyszenia calej historii Toshikazu, a humanitarnym odruchem zapewnienia mu wlasciwej pomocy medycznej.

— Bedzie tu za niecale cztery godziny.

— Dzieki bogom — mruknela Addie.

— Jest przytomny?

Skinela glowa. Bracknell przecisnal sie obok niej i stanal przy lozku rannego. Toshikazu mial otwarte oczy, byl naszpikowany srodkami przeciwbolowymi.

— Musze wiedziec — rzekl Bracknell, pochylajac sie nad nim. — Czego chcieli ci ludzie z Nowej Moralnosci? Co dla nich zrobiles?

— Pozeracze — wyszeptal Toshikazu.

Bracknell uslyszal jak Addie, stojaca za nim, wstrzymala oddech. Wiedziala, czym sa pozeracze. Nanomaszyny, ktore rozbieraly molekuly, rozbijaly je atom po atomie. Pozeraczy rozbijajacych atomy bialka uzywano jako narzedzia mordu.

— Zeby zniszczyc liny fulerenowe wiezy? — spytal z naciskiem Bracknell.

— Pozeracze sa nielegalne — wtracila Addie. — Nawet w Selene.

— Ale zrobiles je, tak? — naciskal Bracknell.

Teraz wszystko rozumial. Pozeracze zniszczyly konstrukcje wiezy na poziomie geostacjonarnym. Dlatego wlasnie dolna czesc runela, a gorna odleciala w kosmos. A dowody lezaly na dnie atlantyckiego rowu, zalewane goraca magma wylewajaca sie prosto w oceaniczne wody.

— Zrobilem… dla nich… pozeracze… — wyznal Toshikazu z zamknietymi oczami.

— Zrobiles pozeracze dla ludzi Kwiecistego Smoka? — do pytywal sie Bracknell. — Czy Nowej Moralnosci?

Toshikazu probowal machnac przeczaco reka.

— Dla zadnych z nich… to byli… tylko agenci…

— Czyi agenci?

— Yamagaty.

Bracknell patrzyl na umierajacego. Yamagata Corporation. Oczywiscie! Podniebna wieza zagrozilaby miedzyplanetarnej korporacji.

— Yamagaty — powtorzyl Toshikazu. — Bylem ostatni… ktory wiedzial…

Addie spojrzala na Bracknella.

— Teraz my tez wiemy.

— Nie! — wyszeptal Toshikazu. — Niczego… wam… nie po wiedzialem. Niczego. Umarlem… i niczego nie

Вы читаете Merkury
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату