— To Postulanci. Przychodza do swiatyni modlic sie za swoich bliskich i oczekuja na ofiare; niektorzy z nich to dzieci, przyjaciele lub krewni poswieceni przez Postulantow dla otrzymania tego, o co prosili Thenaara, a inni to dzieci roznych zabitych przez Przegranych.

Niewolnicy — powiedziala do siebie Dubhe. Tak jak i ona. Jedynym powodem, dla ktorego nie znajdowala sie wsrod nich byla po pierwsze ochrona Mistrza, a po drugie zabojstwo dokonane przez nia w wieku osmiu lat, ktore w oczach Gildii czynilo z niej wybrana.

Wychudzony i smutny chlopczyk podal jej miske, lyzke i noz Dubhe na kilka sekund napotkala jego spojrzenie, ale chlopiec szybko odszedl.

Nadeszla kolej na osoby z garnkami; kazdemu stolownikowi nalano troche czerwonawej cieczy smierdzacej kapusta, jednoczesnie kladac przy kazdym kawalek suchego chleba orzechowego. Dubhe miala niemile wrazenie, ze obsluguja ich duchy. Pomyslala o kobiecie, ktorej lamenty widziala za pierwszym razem, kiedy weszla do sanktuarium. Moze ona tez tu byla.

Kiedy zakonczylo sie rozdawanie posilku, w sali nikt juz nie mowil. Wtedy w powietrzu uniosly sie wyrazne slowa Yeshola, wypowiedziane poteznym i ozywianym czyms w rodzaju ledwie, powstrzymywanego mistycznego zapalu glosem, dokladnie jak w dzien inicjacji.

— Zlozmy dziekczynienie Thenaarowi za ten dlugi dzien pracy, a jeszcze bardziej za dar tej sprzyjajacej zabojstwom ciemnosci, tak drogiej Jego Dzieciom.

Audytorium odpowiedzialo jednym glosem.

— Krew do krwi, cialo do ciala, niech bedzie chwala imieniu Thenaara.

Dubhe czula, jak brzeczy jej w uszach. Yeshol podjal przemowe.

— Nastaly szczesliwe czasy: dolaczyla do nas nowa adeptka, Zwycieska, ktora przez dlugie lata umykala przed swoim przeznaczeniem, ale wreszcie powrocila do Thenaara. Dzisiaj siedzi wsrod nas i wlasnym zyciem zalata wreszcie rozdarcie, jakie wiele lat temu powstalo w naszej wspolnocie przez odejscie Sarnka, ktory, postanowil poswiecic sie sprawie Przegranych.

Dubhe podniosla na Yeshola ogniste spojrzenie. Byla pewna, ze mezczyzna ja zobaczyl, bo przez kilka chwil na nia patrzyl, ale jak zawsze go to nie wzruszylo.

— Teraz Sarnek nie zyje, a pamiec o jego haniebnej postawie zostala starta z powierzchni ziemi. Dubhe przybywa do nas i rekompensuje nam to, co odjeto nam w przeszlosci.

Z widowni podniosl sie aplauz. Dubhe trzymala oczy przyklejone do talerza. Wybor, ktorego dokonala, coraz bardziej jej ciazyl, ale wspomnienie Bestii rozszarpujacej jej piers, aby sie wydostac, bylo silniejsze niz kiedykolwiek.

— I wreszcie, nadchodzi czas. Dlugo usychalismy na wygnaniu w tym miejscu, z dala od naszego prawdziwego Domu. Ale ja poprzysiaglem, ze nie umre, zanim nie ujrze triumfu Thenaara, i tak bedzie. Pamietajcie o tym, nadchodzi czas.

Tym razem z widowni podniosl sie okrzyk radosci. Dubhe caly czas patrzyla w swoja zupe. Nie interesowaly jej te szalenstwa. Starala sie tylko odizolowac od tego zgromadzenia jak mogla najbardziej.

— A teraz jedzcie w oczekiwaniu na dzien poswiecony Thenaarowi.

Ponad dwiescie lyzek zaczelo jednoczesnie uderzac o gliniane miski. Nie bylo slychac innego odglosu.

Dubhe patrzyla przez kilka chwil na ciecz. Nie miala najmniejszej ochoty na jedzenie. Zapach krwi wypelnial jej nozdrza rowniez i tutaj.

— No co, nie jesz? — skarcila ja Rekla.

Dopiero wtedy Dubhe podniosla lyzke i zaczela polykac zupe. Robila to z obrzydzeniem, ale sie przemogla. Po raz kolejny powiedziala sobie, ze musi wypic swoj kielich do konca.

Kolacja zakonczyla sie po godzinie z okladem. Znowu sludzy sprzatneli brudne naczynia. Mieli puste oczy i poruszali sie mechanicznie.

— Nie ma powodu, aby patrzec na Przegranych Postulantow, nie zasluguja na twoje spojrzenie — ostrzegla ja kwasno Rekla.

Dubhe odwrocila wzrok. Czula, ze te twarze w dziwny sposob ja pociagaja. Podczas wojny widziala wielu takich, jak oni.

Twarze ofiar sa zawsze takie same, wszedzie.

Przypomniala sobie siebie sama jako dziecko.

Rekla juz sie ruszyla, wiec Dubhe zmuszona byla przyspieszyc kroku, aby ja dogonic.

— Pamietasz droge?

— Dwa razy to malo, zeby zapamietac tak skomplikowana trase.

Na twarz Rekli wypelzl drwiacy usmiech.

— Zwycieski nie potrzebuje niepotrzebnych powtorzen. Zwycieski zapamietuje trase po jednym razie. Nie bedzie z toba latwo, dziewczynko…

— Nie lekcewaz mnie: ja w Swiecie Wynurzonym przynajmniej wyrobilam sobie slawe jako zlodziejka. Twojego imienia nikt nie pamieta.

Dubhe ledwo zdazyla skonczyc zdanie, kiedy kobieta rzucila ja na sciane, wykrecajac jej ramie na plecy i przyciskajac swoj noz do jej krtani. Dubhe poczula irytacje, ktora szybko stlumil mocny bol ramienia.

Ta kobieta ma blyskawiczne odruchy…

W polcieniu korytarza, o wlos od jej ucha zadzwieczal nabrzmialy gniewem glos Rekli.

— Jestem twoja Strazniczka, nie osmielaj sie wiecej mowic do mnie tym tonem, albo cie zarzne i ofiaruje twoja krew Thenaarowi. To, ze Yeshol cie wybral, nie daje ci praw do niczego.

Puscila ja nagle, rzucajac na ziemie. Dubhe lezala na zimnej posadzce korytarza.

— Pamietaj, ze jestem Strazniczka Trucizn i kwestia twojego przezycia lezy w moich rekach. Nie dostaniesz flakonika, klatwa cie rozerwie. A teraz wstan.

Dubhe zacisnela palce na nierownosciach podloza. Byla przepelniona zloscia, ale nic nie mogla zrobic. Podniosla sie i z opuszczona glowa poszla za kobieta.

Szybko dotarly do pokoju. Rekla otworzyla go, po czym wreczyla jej klucze oraz plan.

— Jutro rano przyjde cie obudzic. Do tego czasu masz znac na pamiec polowe obszaru Domu. Usmiechnela sie dziko, a Dubhe wydarla jej z rak kartke.

— Nie watp… — syknela.

— Nie watpie — Strach moze wiele, a zapewniam cie, ze jezeli nie bedziesz wypelniac moich rozkazow, zakosztujesz strachu we wszystkich jego formach.

Odwrocila sie i odeszla, nie czekajac na odpowiedz.

Dubhe zostala sama na progu.

Weszla i zatrzasnela za soba drzwi. Duszny zapach chwycil ja za gardlo. Nie bylo zadnej ucieczki z tego zatopionego w czelusciach ziemi miejsca, ani okna, aby mogla przygladac sie niebu i marzyc o niemozliwej wolnosci.

Nie dostana mojej duszy, powtarzala sobie nieustannie, aby dodac sobie sil. Ale tam, w drzacym swietle jedynej swiecy, jaka wolno jej bylo miec, nawet to zdanie wydawalo sie pozbawione sensu.

Stracilam moja dusze wiele lat temu.

Usiadla ze zloscia na lozku i rozlozyla gesto wypelniony napisami i czarnymi symbolami plan. Wysoko nad nia zimno polyskiwala czerwona gwiazda jej wiezienia.

15. Pod okiem Thenaara

Dubhe przebudzila sie nagle. Ktos gwaltownie pukal do drzwi. Chwile zajelo jej zorientowanie sie w miekkiej ciemnosci pokoiku. Podniosla oczy, zobaczyla szyb i przypomniala sobie. Gildia. Uswiadomila sobie tez, kto to puka: Rekla, ktora przyszla na poranna lekcje.

— Juz ide — wybelkotala i zeszla z lozka.

Wziela ubrania i otworzyla drzwi. Ciemnosc przecielo swietliste ostrze, ktore zadrapalo jej piers. Dubhe blyskawicznie wyciagnela sztylet.

— Zwariowalas czy co? — wrzasnela.

Вы читаете Sekta zabojcow
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату