stoja jego wybrancy — Zwyciescy, a po drugiej Przegrani. Przegrani to zwykli ludzie: ci, ktorzy nigdy nie zabili albo uczynili to podczas wojny, z woli innych; sa oni niegodni Thenaara. On ich nienawidzi i pragnie zgniesc, poniewaz sa owocem ohydnego aktu tworczego innych bogow, majacych zbyt lagodne serce. Zwyciescy sa mordercami, Zabojcami Gildii.

— My nie jestesmy jak zolnierze, ktorzy zabijaja innych z powodu nienawisci, ani nawet nie jak normalni zawodowi zabojcy, ktorzy morduja dla pieniedzy i sprzedaja szlachetna sztuke zabojstwa za kawalek chleba — mowila Rekla z blyszczacymi oczami. — My zabijamy na chwale Thenaara, uwalniamy swiat od Przegranych, aby pewnego dnia nadszedl Jego Czas: swiat, w ktorym beda zyc tylko stworzenia przez niego wielbione, my — Zwyciescy, lepszy swiat.

Dubhe powstrzymala usmiech. Gildia, ktora zabija dla lepszego swiata… A przeciez Yeshol kazal sobie dawac pieniadze za korzystanie z uslug swoich Zwycieskich, a przez rece Gildii przeplywaly niesamowite ilosci pieniedzy!

Prawda byla taka, ze zycie na tym swiecie nie bylo nic warte, a Dubhe zrozumiala to juz od momentu, kiedy zostala wygnana ze swojego domu, a wlasny ojciec jej nie ocalil.

Rekla opowiadala dalej. Zwycieskich wyznacza los: to ci, ktorzy zabili w mlodym wieku. Dzieci urodzone przez kobiety umierajace przy porodzie albo ludzie tacy jak ona, ktorzy zabijaja przyjaciela podczas zabawy, albo dzieci, ktore zabijaja swiadomie, ot tak, bez powodu.

Dubhe pokrecila leciutko glowa. To nie bylo z powodu Thenaara. Czula to. Gornar nie umarl z powodu Thenaara. To sie stalo, bo takie bylo przeznaczenie, nic poza tym. I tak w milczeniu sluchala opowiesci, ale w nia nie uwierzyla. Bedzie sluchala dalej, przez wszystkie nastepne dni, ale na pewno w nic nie bedzie wierzyc, tak jak zawsze.

Ja nie jestem taka jak oni i nigdy taka nie bede.

Po obiedzie Dubhe miala godzine wolnego.

— Potem pojdziemy do sali cwiczen, a nie mozna dobrze trenowac z pelnym zoladkiem.

Rekla dala jej gruby, oprawiony w czarna skore tom z ciezkimi zardzewialymi cwiekami.

— Chce, zebys do jutra przeczytala przynajmniej polowe — powiedziala, po czym odeszla, znikajac w ciemnosci korytarzy.

Dubhe nie miala najmniejszej ochoty krazyc po domu. W koncu zamknela sie w swoim pokoju, gdzie spedzila nudna godzine, czytajac niektore fragmenty z ksiazki. Byl to sekretny tekst dla inicjantow na temat organizacji spolecznej Domu. Dubhe nigdy nie sadzila, ze Gildia moze miec tak zlozona strukture: przypuszczala, ze istnieje jakis podzial obowiazkow, ale nie miala pojecia, ile kast i klas bylo koniecznych, aby pozwolic pracowac i zyc sekcie takiej jak ta, liczacej kilkaset osob.

Odkryla, ze bylo wielu Straznikow o stopniu Rekli: straznicy nadzorujacy kuchnie, ofiary, zajmujacy sie nowicjuszami, salami cwiczen czy czystoscia swiatyni. Setki stanowisk.

Dowiedziala sie takze, iz Gildia miala swoje odgalezienia rowniez poza Domem. Swoja dzialalnosc prowadzila za posrednictwem ludzi, ktorzy nie byli w pelni wtajemniczeni, ale w jakis sposob pozwalali jej rozszerzyc zasieg swych macek na caly Swiat Wynurzony. Byli to w wiekszosci kaplani w tajemnicy wyznajacy ten kult, jak rowniez wielu czarodziejow. Znalazla tu nawet ich liste. Dubhe sporo umieszczonych na niej osob znala, ale nikogo z nich nigdy by o cos takiego nie podejrzewala. Wielu zajmowalo stanowiska doradcow krolow i hrabiow. Wiedziala, ze Gildia jest potezna, ale nie sadzila, ze az tak.

Uplyniecie godziny zasygnalizowala jej klepsydra. Odczuta to niemal jako uwolnienie i z ulga udala sie wreszcie do sali cwiczen.

Kiedy tam weszla, z trudem ja rozpoznala. Pomieszczenia poprzedniego wieczoru puste i na wpol ciemne, teraz byly jasne prawie jak w dzien za sprawa wielkich trojnogow z brazu, wydzielajacych lekki, owocowy aromat. Zapach potu byl jednak bardzo silny i mieszal sie z wonia krwi. Dubhe poczula lekki zawrot glowy, ale szybko jej przeszlo. Znalazla czekajaca na nia Rekle.

Sale byly pelne ludzi, glownie dzieci i mlodziezy, zarowno chlopcow, jak i dziewczat. Przebywaly tam tez bardzo male dzieci. Wszyscy pograzeni byli w najprzerozniejszych cwiczeniach, majacych na celu wzmocnienie i wydluzenie miesni, trenowanie rownowagi czy zdolnosci koncentracji. Niektorzy cwiczyli uzycie broni, inni walczyli golymi rekami, probowali roznych chwytow i uczyli sie, w jakich miejscach cialo ludzkie jest najbardziej czule. Inni uwijali sie wokol manekinow. Mieli twarze skoncentrowane na wysilku i calkiem brakowalo im tej zywosci, jaka pamietala u siebie w dziecinstwie. Byli to dorosli pozamykani w drobnych cialkach. Niespodziewanie przyszla jej na mysl statua obok posagu Thenaara, dziwne dziecko z twarza doroslego.

Idac za Rekla, przemierzyla kilka sal. Wszystkie wypelnione byly dziecmi i nastolatkami.

— Gdyby to zalezalo ode mnie, zatrzymalabym cie tutaj, z mlodzieza w twoim wieku, ale Jego Ekscelencja jest przekonany, ze jestes warta wiecej.

Wreszcie dotarly do pomieszczen, gdzie cwiczyli dorosli. Wszyscy mieli plynne, zwinne ruchy i trenowali samodzielnie. Dubhe powiedziala sobie, ze co prawda nie jest to Ciemne Zrodlo, przy ktorym tak przyjemnie sie cwiczylo, ale przynajmniej bedzie miala gdzie szukac koncentracji i wrocic nieco do siebie, odnalezc troche samotnosci.

Rekla jednak zdecydowanym krokiem podeszla do stojacego na uboczu mezczyzny. Opieral sie o sciane, a w dloni trzymal cos w rodzaju szpicruty. Byl wysoki i wychudzony, szczuply az do przesady. Jego ogolona glowa lsnila w intensywnym swietle padajacym z trojnogow. Mial splaszczona twarz, zakrzywiony nos, szerokie i cienkie usta, niewyraznie zarysowany podbrodek.

Kiedy tylko Rekla sie do niego zblizyla, porzucil pozycje, w jakiej sie znajdowal, a ktora miala w sobie cos obrazliwie zuchwalego, i opuscil ramiona wzdluz bokow. Byly nienaturalnie dlugie. Nie patrzyl zadnej z obu kobiet w oczy, ale pochylil glowe, taksujac je spod oka. Jego glos doskonale odpowiadal jego wygladowi: byl lepki i cienki, prawie piskliwy.

— Witaj, Rekla. To nowy nabytek, jak mniemam — przeniosl spojrzenie na Dubhe. Jego oczy byly czarne, dwie mroczne studnie, ruchliwe i umykajace.

Rekla ograniczyla sie do kiwniecia glowa. Zdawalo sie, ze traktuje go z pewna zarozumialoscia i zle skrywanym obrzydzeniem.

— Jego Ekscelencja pragnie, abys dzisiaj wyprobowal jej umiejetnosci i zdal mu relacje.

— Jak Jego Ekscelencja sobie zyczy — odpowiedzial mezczyzna z niemal drwiacym uklonem. Nie wydawal sie zarliwy jak Rekla Powodowalo nim cos innego, a nie fanatyzm, jak innymi. Strazniczka Trucizn obrocila sie na piecie i odeszla. Dubhe zostala sama przed tym mezczyzna. On dlugo sie w nia wpatrywal. Niechetnie pozwolila mu na siebie patrzec i poczula silna tesknote za swoim plaszczem. Nie byla przyzwyczajona do chodzenia bez niego, z odkryta twarza i cialem.

— Ja jestem Sherva, Straznik Sali Cwiczen. Twoje imie?

— Nie znasz go? — spytala Dubhe. Mezczyzna przywolal na twarz koslawy usmiech.

— Chce je uslyszec z twoich ust.

Dubhe zadowolila go.

— Cialo zabojcy wiele o nim mowi, a twoje jest dobrze wycwiczone w technikach wymagajacych zwinnosci i skrytosci. To dobrze. Nie masz jednak wprawy w zabojstwie golymi rekami a miecz jest ci praktycznie nieznany. Dobrze strzelasz z luku, ale tylko jedna reka, i wolisz sztylet. To tez dobrze, bo Zwyciescy pragna krwi, a sztylet jest umilowana bronia Thenaara.

— Nie zaimponowales mi.

— Nie bylo to moim zamiarem. Od jak dawna nie praktykujesz?

Koszmar nabieral nowego wymiaru.

— Nigdy nie praktykowalam. Zostalam tylko przeszkolona. Sherva pogladzil sie po brodzie, omiatajac ja krytycznym spojrzeniem.

— Jasne… ty jestes zlodziejka, prawda?

Dubhe przytaknela, prawie z ulga.

— Jak dawno zakonczylo sie twoje szkolenie?

— Dwa lata temu.

— I do tamtego momentu asystowalas Sarnkowi, prawda? Ale nie tylko. Przez te dwa lata dalej cwiczylas sie w technikach, ktorych on cie nauczyl. Zabojca bez krwi, morderca bez ofiar.

Dubhe nie wiedziala, co powiedziec. Po sztywnosci Rekli rozmowa z tym mezczyzna wydala jej sie o wiele bardziej interesujaca. Bylo w nim cos chorego, jak we wszystkim tu w srodku, ale rowniez cos

Вы читаете Sekta zabojcow
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату