fascynujacego.

— Tak czy inaczej — podsumowal — z pewnoscia nie wystarczy spojrzec na twoje cialo, zeby miec pewnosc, co umiesz robic. Trzeba to sprawdzic w praktyce.

Ruszyl sie, a Dubhe poszla za nim. Jego kroki nie wydawaly zadnych odglosow. Jego ruchy mialy plynnosc, ktorej Dubhe nigdy u nikogo nie widziala, nawet u zwierzat. Miala wrazenie, ze powietrze otwiera sie przed nim, po czym zamyka za nim bez ruchu. Nawet sprawne zmysly Dubhe nie potrafily wyczuc zadnego sladu jego przejscia.

— Nie dziw sie tak — rzucil Sherva, nie odwracajac sie, jakby czytal w jej myslach. — Moja zwinnosc to owoc wielu lat treningu i jest juz moja specjalnoscia.

Dubhe zaczynala czuc do tego czlowieka dziwna sympatie.

Dotarli do zakurzonego i ciemniejszego niz inne pomieszczenia lezacego z dala od zgielku najwiekszej sali. Bylo ono dosc male, ale niczego w nim nie brakowalo: znajdowaly sie tu manekiny i wszelkiego rodzaju bron. Sherva wlal oleju do lampy, po czym zapalil ja rozzarzona glownia.

— Jak mozesz sie domyslic, zazwyczaj zajmuje sie dziecmi, ale Yeshol chce, abym dzisiaj, jak i w przyszlosci, poswiecil sie tobie, Dubhe zdumiala sie prostota, z jaka mezczyzna wypowiedzial imie Najwyzszego Straznika.

— Czlowiek trenuje przez cale zycie, a poza tym sa techniki, ktorych nie znasz. Popracujemy nad nimi. Pod pewnymi wzgledami Dubhe czula sie, jakby znowu byla mala dziewczynka. Trenowanie i nauka nowych technik byly czyms, co zawsze bardzo lubila.

— Nie zabilas nikogo jako platny morderca? — zapytal znienacka.

— Nie — odpowiedziala sucho Dubhe. Jej mysli powedrowaly do jej pierwszego morderstwa.

Sherva patrzyl na nia spod oka z usmiechem jak zawsze oslizglym i nikczemnym.

— A moze tak. W sumie nie interesuje mnie to. Jezeli to zrobilas, uczynilas to dla pieniedzy, a nie zabija sie dla pieniedzy nie zabija sie z zadnego innego powodu, jak tylko dla zabijania samego w sobie.

— Rekla tak nie uwaza. I Yeshol tez nie. Zabija sie dla Thenaara, tak mowia.

Dyskusja obrala ciekawy kierunek i Dubhe chciala ja poglebic.

— Ja aspiruje do osiagniecia doskonalosci techniki. Byc moze jest to moj sposob na sluzbe Thenaarowi. A teraz koniec z pogaduszkami. Pokaz mi, co potrafisz.

To bylo jak powrot do dziecinstwa. Musiala pokazac, ile jest warta, probujac sil z roznymi rodzajami broni, udajac zasadzki, pokazujac swoja zwinnosc w cwiczeniach i akrobacjach. Sherva byl skapy w komentarzach i przez caly czas zachowal milczenie, ale Dubhe uznala, ze zrobila na nim dobre wrazenie zarowno w probie luku, jak i ze sztyletem. Wydawal sie tez zadowolony z jej zwinnosci. Gorzej poszlo jej z mieczem. Dubhe wiedziala, ze mezczyzna mial slusznosc, kiedy mowil o jej umiejetnosciach, po prostu na nia patrzac. Zreszta jej miesnie mowily same za siebie, zdawala sobie z tego sprawe.

Kiedy przyszlo do pokazania technik zabijania golymi rekami, Sherva ja zaskoczyl.

— Tym razem zadnych kukiel, sprobuj ze mna. Dubhe przez kilka chwil stala zdumiona.

— Moge ci zrobic krzywde. Mistrz wiele mnie nauczyl.

— Rob, co ci powiedzialem, i basta.

Dubhe westchnela i postanowila dzialac na powaznie.

Probowala wszystkiego: zlamac mu kreg szyjny, udusic go rekami i nogami, a nawet uzyla piesci. Jednak on byl nienaturalnie zwinny i zdawal sie wyslizgiwac z jej rak jak piskorz. Za kazdym razem, kiedy juz byla pewna, ze trzyma go w mocnym uchwycie, on sie uwalnial. Wydawalo sie, ze ma naruszone wszystkie stawy, bo byl w stanie wyciagac z nich rece i nogi, a takze zginac je pod niemozliwymi katami. Dubhe ani razu nie udalo sie wpedzic go w klopoty, a nawet nie zrobila mu siniaka. Pod koniec proby ona byla zadyszana, a Sherva oddychal w zwyklym tempie.

— To czary… — wymruczala Dubhe.

Sherva usmiechnal sie zlosliwie.

— Tez ale nie tylko. To jest zakazane lekarstwo, cwiczenie i bol, i ty tez mozesz taka byc za kilka lat. Chcesz?

Dubhe nie wiedziala. Nie wstapila tam, aby robic postepy i stawac sie doskonalym zabojca. Wolala nawet nie myslec o tym, ze bedzie musiala zabijac, i to zawodowo. Byla tam tylko po to, aby przezyc, sprzedala swoje cialo, aby nie wpadlo w szpony Bestii.

— Ty jestes nauczycielem — odpowiedziala.

Sherva rozmyslal przez kilka chwil, po czym odezwal sie:

— Podtrzymuje to, co powiedzialem wczesniej. Musisz nauczyc sie poslugiwac mieczem, a twoja zwinnosc, chociaz wspaniala, moze sie jeszcze poprawic. Musisz nauczyc sie technik ataku bez broni. No i oczywiscie tego, czego najbardziej chce Yeshol: musisz nauczyc sie rytualu zabojstwa Gildii.

Spedzili tam jeszcze godzine. Sherva nie marnowal czasu i zadawal jej bolesne cwiczenia na rozluznienie stawow. Mistrz tez kazal jej takie wykonywac, a Dubhe zastanawiala sie, czy to nie Sherva go ich nauczyl, i kusilo ja, aby go o to zapytac. Cwiczenia Mistrza nie byly jednak tak zaawansowane i bolesne. Sherva doprowadzal ja do granic mozliwosci, do granicy zlamania, po czym nastepowalo wycofanie. W jakis sposob bylo to jednak przyjemne. Miesnie napinaly sie, stawy trzeszczaly. Przy trudach ciala, w bolu, niknelo przerazenie i poczucie dreczacego niepokoju, i Dubhe znowu byla wolna. Kiedy przerwali, chociaz kazdy pojedynczy miesien bolal ja do szalenstwa, wydawalo jej sie, ze odzyskala nieco spokoju ducha.

16. Tak, Mistrzu!

Przeszlosc V

Chata mezczyzny jest mala, tak jak wszystkie domy, ktore Dubhe do tej pory znala. Zaledwie dwa pokoje, zawieszone na krawedzi linii wody. W pierwszym jest kominek i stol, a drugi dziewczynka widziala tylko przelotnie zza drzwi. To pomieszczenie, w ktorym spi mezczyzna, i dla Dubhe jest to troche jak pokoj mamy i taty w Selvie, miejsce dziwne i tajemnicze, gdzie nie moze wejsc.

Mezczyzna polozyl na ziemi troche slomy i dal jej posciel. Dubhe nie kladzie sie od razu. Przez dluzszy czas nie wstaje od stolu, przy ktorym siedzi po ciemku. Z pokoju obok nie dochodzi zaden dzwiek. Tak jakby jego tam nie bylo, ale jego slowa pozostaly zawieszone nad stolem, wokol niej.

Ten, kto tak jak ty zabija w mlodosci, jest predestynowany, przeznaczony do zabojstwa.

Trwa lato, ale jest zimno. Na zewnatrz panuje ogluszajacy halas. Wiatr sprawia, ze belki dachowe skrzypia, jakby zaraz mialy sie zerwac, ale to przede wszystkim nieustajacy huk morza niepokoi Dubhe.

Zaczyna sie trzasc i chce jej sie plakac. To wlasnie w takich chwilach, jak ta, szla do swojego ojca, a on, na wpol zaspany, zawsze znajdowal sposob, aby ja pocieszyc. Cokolwiek jej powiedzial, zawsze w koncu wracala do lozka pogodniejsza.

Wreszcie wstaje z krzesla.

Pojde do niego, obudze go, a on mi powie, ze wszystko bedzie dobrze. Tylko chwileczka i bede spokojna.

Nie idzie jednak do niego. Automatycznie bierze plaszcz, wklada go na siebie i kieruje sie w strone drzwi. Chwile zajmuje jej ich otwarcie, bo wiatr na zewnatrz jest silny i dociska je do framugi. Dubhe udaje sie wreszcie zwyciezyc, ale z wielkim trudem.

Zaraz po wyjsciu opada ja piasek i zaczynaja piec oczy. Przez kilka sekund paniki czuje sie calkowicie slepa z powodu ciemnosci i uderzajacego ja po twarzy piachu. Potem sie przyzwyczaja.

Wszystko jest bardzo ciemne, ale nad nia wisi jeszcze ubywajacy ksiezyc otoczony orszakiem szybko biegnacych chmur. Dziewczynka idzie mimo wiatru, z wysilkiem zatapiajac stopy w piasku, i kieruje sie w strone oceanu, ktory wzbudza w niej taki strach.

Czuje, ze juz stanowczo zbyt dlugo ucieka od siebie samej i przede wszystkim od Gornara. Jest tym zmeczona. Idzie wiec do linii wody i zatrzymuje sie tam, gdzie stala kilka godzin wczesniej, kiedy tylko przybyli. Fale sa wysokie i z wsciekloscia uderzaja o piasek, woda wyciaga swoje macki, pozerajac szerokie kawalki plazy,

Вы читаете Sekta zabojcow
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату