— Jutro jest Pierwsza Noc Nieobecnosci; bedziemy ja celebrowac przez cala noc, zebrawszy sie w swiatyni. W szczegolnosci bedziemy sie modlic za powodzenie najblizszych zadan, do ktorych zostana zaangazowani nowi uczniowie.

Dubhe natychmiast pojela, ze chodzi o nia. Przygryzla wargi. Zreszta po to tam byla, zawsze miala tego swiadomosc.

Po kolacji Rekla zatrzymala ja.

— Jego Ekscelencja pragnie, abys pozniej do niego poszla.

Kiedy Dubhe weszla do gabinetu, zorientowala sie, ze Najwyzszy Straznik nie jest sam. Jakis mezczyzna stal oparty o sciane w dosc zuchwalej pozycji.

Dziewczyna od razu rozpoznala go jako swojego krajana; mial bursztynowa skore mieszkancow jej ziemi i kruczoczarne wlosy jak najstarszy rod Krainy Slonca. Z krotkimi wasami wygladal raczej atrakcyjnie. Nie patrzyl jej w oczy i po jej wejsciu pozostal nieruchomo na swoim miejscu z irytujacym usmiechem wyrytym na twarzy.

Dubhe przyjrzala sie jego ubiorowi: zwykly Zabojca, jak ona.

Yeshol usmiechnal sie do niej prawie sympatycznie. Wyraz jego twarzy nie wzbudzil zaufania dziewczyny.

— Wyobrazam sobie, ze wiesz, dlaczego tu jestes?

— Postanowiliscie skorzystac z moich umiejetnosci zabojcy. Starala sie panowac nad napieciem i chyba jej sie udalo, bo Yeshol znow usmiechnal sie z zadowoleniem.

— Wlasnie. Pojutrze w nocy, pod auspicjami odnowionej Rubiry, otrzymasz zadanie zabicia czlowieka z tych ziem. Chodzi o kaplana, na ktorego Dohor krzywo patrzy, poniewaz dlugo udawal on jego szpiega, a nastepnie zdradzil go za plecami. Bedziesz miala na to tydzien. Po jego uplywie musisz przyniesc tutaj glowe tego czlowieka, abym mogl pokazac ja zleceniodawcy. Nazywa sie on Dunat, mieszka w Narbecie i praktykuje w swiatyni Raxy.

Dubhe slyszala o nim. Raxa byl pomniejszym bogiem, opiekunem handlu i zlodziei. Jenna zawsze nosil ukryty pod koszula jego medalik wotywny, w dodatku skradziony na ulicach Makratu. Kiedys jej tez podarowal jeden, ale pewnie gdzies go zgubila Kaplan…

Zacisnela piesci. Wcale jej to sie nie podobalo.

— Bedzie jak zechcecie.

Juz miala odejsc, kiedy Yeshol ponownie zabral glos.

— Nie bedziesz sama przy tym zadaniu.

Dubhe zamarla.

Yeshol wskazal na mezczyzne, ktory wreszcie podniosl glowe. Niebieskie oczy. Intensywnie niebieskie oczy, patrzace na nia ironicznie. Nawet nie powiedzialaby, ze to ktos z Gildii.

— Toph bedzie towarzyszyl ci podczas misji. To swietnie przygotowany Zabojca i bedzie umial wskazac ci najlepszy sposob dzialania.

Mezczyzna szybko skierowal do niej gest pozdrowienia Zabojcow, ale Dubhe mu nie odpowiedziala.

— Zostalam wyszkolona tak, aby wiedziec, jak postepowac.

— Teoria to jedno, a praktyka to drugie. Poza tym nie mozemy zapominac, ze w gruncie rzeczy bedzie to twoje pierwsze zabojstwo.

— Bedzie, jak chcecie — powtorzyla Dubhe, powstrzymujac zlosc.

Pozegnala sie raptownie, po czym ruszyla ku wyjsciu. Uslyszala, ze Toph za nia idzie.

— Powinienes poruszac sie ciszej — skarcila go.

Odpowiedzial stlumionym smiechem.

— Nie marnuje moich zdolnosci dla rownych mi stopniem.

Dubhe szla dalej w swoja strone, ale niezrazony Toph podazal za nia.

— Nie uwazasz, ze powinnismy umowic sie co do szczegolow? — spytal, zatrzymujac ja, kiedy juz zmeczyl sie gonieniem jej po korytarzach.

— Wszystko w swoim czasie.

— Czyli jutro.

— A wiec jutro.

Wzruszyl ramionami.

— Jak chcesz — i puscil ja.

Odeszla, machajac reka.

Toph przyszedl jej zawracac glowe, kiedy cwiczyla. Wlasnie zmagala sie z atakiem Shervy, kiedy zobaczyla sylwetke mezczyzny rysujaca sie w drzwiach. Tylko jej sie przygladal, ale robil to tak irytujaco natretnie, ze Dubhe stracila koncentracje i zostala rozbrojona.

— Idz do niego, Yeshol mnie uprzedzil.

Przeszli do pustej salki cwiczen i usiedli na ziemi. Toph zaczal dumnie rozkladac pergaminy wypelnione planami swiatyni i notatkami na temat rozkladu dnia i zwyczajow Dunata. Dobrze sie przygotowal, wiedzial naprawde wszystko. Zabral jej nawet przyjemnosc z prowadzenia rozeznania, ktore w calej tej okropnej historii moglo byc jedynym, choc troche przyjemnym elementem.

— Widze, ze przeanalizowales wszystko co do najmniejszego szczegolu.

Toph usmiechnal sie z glupkowato dumnym wyrazem twarzy.

— Zalezy mi, aby dobrze sluzyc Thenaarowi.

— I jaka mialaby byc wedlug ciebie moja rola w tym wszystkim? Chcesz mi cos zostawic, czy pragniesz byc w tej sztuce primadonna?

Byla ironiczna, ale nie do konca. Bylaby to ulga, gdyby rzeczywiscie sam wszystko zrobil.

— Najwyzszy Straznik mowi, ze to ty musisz zabic. Ja bede ci tylko towarzyszyl i wskaze ci, jak to zrobic.

Piastunka.

— To niezbyt godna rola…

Toph znowu sie usmiechnal. Ciagle to robil.

— Gdybys tylko dobrze sie zachowywala w stosunku do Rekli, nie musialbym platac ci sie pod nogami.

— A ty co o tym wiesz?

— Ja wiem wszystko. Ty jestes slepa na Dom, ale Dom cie obserwuje. Wszyscy o tobie wiemy, obserwujemy cie i przygladamy sie, aby zrozumiec, czy jestes z nami, czy tez nie.

— I jestem?

Toph uniosl ramiona.

— Zobaczymy, kiedy zabijesz. Mnie to nie obchodzi. Interesuje mnie tylko Thenaar i to, aby dowiesc, ze jestem wielkim zabojca. Toph zebral wszystkie swoje notatki i wstal.

— Wyruszymy o swicie, przyjde do twojego pokoju. Milej ceremonii dzis wieczorem.

I tak nadeszla Noc Nieobecnosci. Byl to pierwszy prawdziwy masowy rytual w Domu, w ktorym Dubhe uczestniczyla. Dano jej czarny plaszcz i sztylet. Rekla wytlumaczyla jej, ze to podczas Nocy Nieobecnosci nowi Zabojcy dostaja swoja bron. Dubhe wsunela go do buta, ale juz wiedziala, ze go nie uzyje. Nie mogla rozstac sie ze sztyletem, ktory podarowal jej Mistrz: nie bylo innej broni, ktorej chcialaby uzywac.

Na krotko przed polnoca wszyscy zaczeli gromadzic sie w swiatyni. Wyzsza czesc lewej wiezyczki zostala zdjeta, dzieki czemu widac bylo Rubire. Swiatynia wkrotce wypelnila sie Zabojcami, a wyprostowany na oltarzu Yeshol przewodniczyl ich modlitwie. Powietrze przesycal zapach kadzidla, od ktorego Dubhe prawie od razu zaczely lzawic oczy i krecilo jej sie w glowie. Litania, ktora recytowali Zwyciescy, byla powolna i hipnotyczna, a po krotkim czasie rowniez i ona zaczela powtarzac ja razem z innymi, kolyszac sie lekko i podnoszac dlonie ku niebu.

Potem Yeshol wydal z siebie ostry krzyk i wszyscy razem odwrocili wzrok ku otworowi w suficie. Przy akompaniamencie krzykow Rubira powoli znikla z ich pola widzenia, zostawiajac czarne niebo. Wowczas rozpoczela sie glowna czesc rytualu. Kazdy Zabojca podchodzil do oltarza ze sztyletem w dloni i nacinal sobie ramie, pozwalajac licznym kroplom krwi splynac do miseczki wypelnionej zielonkawym, gestym plynem. Yeshol mieszal potem krew kilkoma namaszczonymi gestami.

Przyszla jej kolej. Otepiala Dubhe zblizyla sie do oltarza, trzymajac w dloni sztylet, ktory dala jej Rekla. Doszla przed Yeshola, podniosla sztylet i opuscila go na ramie. Nagle jej dlon zatrzymala sie w malej odleglosci

Вы читаете Sekta zabojcow
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату