Uslyszala, jak kroki kobiety przyspieszyly.
— Co wy tu robicie?
Dubhe zatrzymala sie. Nie bylo innego wyjscia. Powoli sie odwrocila.
— Wracamy ze swiatyni, bylismy sie modlic.
Glos Lonerina byl pewny, twardy.
Rekla kiwnela glowa.
— Rozumiem. To naprawde chwalebne. Tylko dlatego nie ukarze was za to, ze krecicie sie o tak poznej godzinie.
Lonerin pochylil glowe, a Dubhe pospiesznie zrobila to samo. Rekla przeszla miedzy nimi i poszla swoja droga.
— Idz za nia — mruknela Dubhe.
Poszli za nia powoli, po czym skrecili w pierwszy boczny korytarz i zatrzymali sie.
Lonerin oparl sie o sciane. Dubhe uslyszala, jak wzdycha.
— Naprawde zachowales zimna krew — powiedziala.
Prawdopodobnie usmiechnal sie, ale dziewczyna nie mogla tego zobaczyc w ciemnosci, jaka jego kaptur rzucal na twarz.
Wyszli z korytarza i wkrotce znalezli sie w swiatyni. Przemierzyli ja pospiesznie.
Juz prawie sie udalo. To Dubhe zdecydowanie otworzyla drzwi. Przywitalo ich niebo geste od gwiazd.
Nie odwrocila sie. Nie zwlekala. Przeszla przez prog, slyszac za soba szybkie kroki Lonerina. Byli na zewnatrz. Na zawsze.
CZESC TRZECIA
Czesto i nieslusznie postrzega sie Ida jako drugorzedny element tego wielkiego fresku. Wielu pamieta o nim tylko jako o nauczycielu Nihal, zas inni po prostu doceniaja starcie podczas Wielkiej Zimowej Bitwy, w ktorym stawil czola Deinoforowi — Jezdzcowi Czarnego Smoka. W rzeczywistosci jednak byl on jedna z wazniejszych postaci w walce z Tyranem; nie byl moze glownym bohaterem tak wybitnych akcji, jak dzialania Nihal i Sennara, ale stanowil dusze ruchu oporu, przygotowal oddzialy, ktore walczyly w ostatnich fazach wojny, i tylko jemu zawdzieczamy utrzymanie sie Wolnych Krain podczas dlugiego okresu, kiedy Nihal i Sennar szukali po calym Swiecie Wynurzonym Osmiu Kamieni. Fakt, ze Ido byl niegdys rowniez porucznikiem Tyrana, zwieksza jego wartosc jako jednostki, ktora potrafila zrozumiec wlasny blad i spedzila zycie, starajac sie go naprawic.
31. Koniec
Wydaje sie, jakby to pierwsze zabojstwo rzucilo jakis rodzaj zaklecia. Od tamtego dnia czas uplywa szybciej i dopala sie swieca tej, na swoj sposob szczesliwej, egzystencji.
Zgodnie z tym, co obiecal jej Mistrz, od tamtej nocy Dubhe juz nie zabijala, ale w jakims stopniu wszystko sie zmienilo. Dalej mu pomaga, negocjuje z klientami, przygotowuje bron, ale z bolesniejsza swiadomoscia.
Dubhe wziela pieniadze, ktore dal jej Mistrz. Kupila za nie piekna ksiege o botanice i z wielka przyjemnoscia przeczytala ja od poczatku do konca. Czasami, kiedy bierze ja do rak, odczuwa jakis rodzaj lekkiego, dziwnego wstretu. Gwaltownie powraca jej w myslach obraz mezczyzny, ktorego zabila, a mdlosci na moment zatykaja jej gardlo. W takich chwilach wystarczy pomyslec o Mistrzu i wszystko mija. Od tamtego wieczoru Dubhe mysli o nim ciagle. Przez dlugi czas nie potrafila nadac imienia temu uczuciu, ktore na mysl o Mistrzu sciska ja w zoladku. Teraz juz wie, co to takiego. Zrozumiala wszystko w momencie, kiedy go pocalowala pierwszym pocalunkiem w swoim zyciu.
Dubhe otrzymala wychowanie calkiem odmienne niz inne dziewczynki w jej wieku, a w kregu jej zainteresowan nigdy nie bylo lalek, gier czy takich spraw jak milosc. Ale i jej zdarzylo sie przeczytac kilka ballad, wieczorem, w ukryciu przed Mistrzem, i fantazjowac na temat tych opowiesci. Uczucie dla Mathona umarlo razem z jej dawnym zyciem, ale czesto przed zasnieciem marzyla o tym, aby znalezc kogos, w kim sie zakocha, moze nawet zabojce, takiego jak ona.
Teraz niespodziewanie zrozumiala, ze tym mezczyzna jest Mistrz.
Czasami czuje nieodparta chec, aby pocalowac go jeszcze raz i jeszcze, i powiedziec mu wszystko, spytac, czy on tez ja kocha. Ale zawsze sie powstrzymuje. Troche dlatego, ze od tamtego dnia on nie pozwolil juz sobie wobec niej na zaden czuly gest, a troche dlatego, ze sie boi. Dopoki nic mu nie mowi, wszystko jest w zawieszeniu i dalej moze patrzec na niego wzrokiem pelnym uwielbienia i marzyc, ze pewnego dnia zostanie jego zona. Gdyby mu to jednak wyznala, on cos by odpowiedzial, moze byloby to „nie” i w jednej chwili wszystko by sie skonczylo. A ona tak nie chce. Chce, zeby bylo dalej tak, jak jest, pragnie go kochac, nie proszac o nic w zamian, na zawsze.
Mistrz zaczal dawac jej pieniadze za jej prace.
— Jezeli chcesz stac sie niezalezna, musisz nauczyc sie zarzadzac swoimi pieniedzmi.
— Nie jestem do konca pewna, czy naprawde chce byc niezalezna, Mistrzu… — Tak naprawde wciaz boi sie, ze on moze ja zostawic, teraz, kiedy nie jest juz wlasciwie jego uczennica.
Mistrz robi zniecierpliwiony ruch reka.
— Co za glupoty, wczesniej czy pozniej ty tez bedziesz musiala i chciala znalezc swoja wlasna droge.
Ten okres jest calkowicie zdominowany przez milosc do Mistrza. Nie ma w jej zyciu miejsca na nic innego. Wszystko kreci sie wokol tego jedynego tematu, wszelkie uczucia zostaja wchloniete przez te bezgraniczna namietnosc, ktora sprawia, ze Dubhe caly czas czuje sie jak otumaniona, i ktora pozbawia konturow i wyrazistosci wszystko to, co ja otacza.
On jest taki jak zawsze, moze chlodniejszy niz zwykle, chociaz Dubhe nie chce tego przyznac. Jego oczy sa niepewne i umykajace, a wzrok coraz czesciej smutny. Wieczorami czesto juz nie cwiczy. Raczej siedzi przed oknem, patrzac na absolutna ciemnosc znajdujaca sie na zewnatrz. W lecie wieksza czesc nocy spedza na brzegu plazy, po prostu patrzac na ocean atakujacy wybrzeze i cofajacy sie w rytmie, ktorego nikt nie moze przerwac. Wydaje sie nieskonczenie zmeczonym czlowiekiem.
Dubhe chcialaby wziac na siebie to jego zmeczenie, ten smutek; chcialaby, aby jej milosc byla zdolna podniesc go z tego wyczerpania i dac mu wreszcie pokoj, bo czuje, ze on go potrzebuje, Ale jest to po prostu niemozliwe. Zawsze cos miedzy nimi pozostaje, ekran, ktory ich rozdziela, cos, czego Dubhe nie potrafi nazwac, ale co sprawia jej nieskonczony bol.
I tak dni uplywaja jeden po drugim, jak paciorki w naszyjniku, Do dnia, w ktorym ktos pojawia sie na progu ich domu.
To dzien ciszy morskiej i Dubhe trenuje na piasku. Chociaz juz wie, ze nigdy nie bedzie platnym zabojca, nigdy nie przestala cwiczyc. Po prostu lubi wprawiac cialo w ruch, a poza tym musi byc w formie, aby moc dobrze pomagac Mistrzowi.
Jest jesien, wspanialy, swiezy wiatr chloszcze ja po twarzy, co czyni jej cwiczenie jeszcze przyjemniejszym. Pograzona w medytacji siedzi ze skrzyzowanymi nogami, kiedy slyszy rytmiczne i bardzo lekkie kroki na piasku. Instynktownie otwiera oczy, koncentracja zostala przerwana. Na jednostajnie szarym niebie rysuje sie ciemna postac. To szczuply mezczyzna, ubrany calkowicie na czarno. Ma koszule o dosc szerokich rekawach,