by szczegolnie lubila, ale nie moze tez powiedziec, ze nie podoba jej sie to zajecie. Po prostu nie ma wyboru. Bedzie sie wloczyc, ze wszystkich swych sil bedzie sie starac uciec od Gildii i swojego przeznaczenia, i bedzie kradla. Mistrz sie mylil. Aby zyc, musi pamietac jego nauki, musi wcielic je w zycie.

I tak zaczyna sie historia.

33. Ucieczka przez pustynie

Brama zamknela sie za nimi z gluchym loskotem. Tak, byla na zewnatrz. Na zewnatrz!

Tylko na moment oparla sie plecami o sciane. Poczula dotyk na ramieniu.

— Dobrze sie czujesz?

Lonerin byl niesamowicie spokojny, przytomny. Dubhe przytaknela.

— Idziemy.

Zaczeli pedzic przez step rozciagajacy sie przed swiatynia. Musieli sie pospieszyc, jak tylko mogli, aby przed nastaniem dnia znalezc sie jak najdalej od Domu.

Dubhe byla wycwiczona i udalo jej sie utrzymac dobre tempo biegu przez jakas godzine, ale Lonerin szybko zaczal zdradzac oznaki zmeczenia. Jego oddech stawal sie coraz bardziej zadyszany, a ruchy nieskoordynowane. Dubhe zwolnila.

— Zacznij isc, bo nie dasz rady. No juz, zwolnij.

Lonerin posluchal, chociaz z ciezkim sercem. Byl calkiem wyczerpany.

— Nie… nie dam… rady…

— O ktorej budza sie Postulanci? Lonerin potrzasnal glowa.

— Nie wiem dokladnie… nie ma slonca… tam na dole… a wiec…

— No to ile czasu przed sniadaniem w refektarzu?

— Mysle… okolo dwoch godzin…

Dubhe popatrzyla na niebo. Piec godzin do pobudki i przypuszczalnie szesc czy siedem do rozpoczecia pogoni. Tylko szesc godzin, aby zatrzec swoje slady. Na piechote nie moglo sie to udac, zwlaszcza w stanie, w jakim znajdowal sie Lonerin.

— Chodz za mna.

Chlopak nie kazal sobie tego dwa razy powtarzac.

Widac bylo wyraznie, ze nie chce byc ciezarem. Dubhe rozumiala to. Zreszta do tej pory to ona wykonala wieksza czesc pracy, zarowno odkrywajac plany Yeshola, jak i wyprowadzajac ich z Gildii.

— Przepraszam — powiedzial nagle Lonerin. — Szkolenie czarodziei nie przewiduje prob biegu na przelaj.

Jego glos mial gorzka nute.

— Nie martw sie. Umiesz jezdzic konno?

Lonerin przytaknal z pytajacym spojrzeniem.

Dojscie do gospodarstwa nie zajelo im wiele czasu. Dubhe przechodzila tedy pare razy w ciagu ostatniego miesiaca, kiedy poszla szukac Jenny. Nigdy nie zwrocila na to obejscie szczegolnej uwagi. Zreszta byl to tylko zaniedbany dom na skraju Krainy Nocy. Kiedy jednak zobaczyla, jak Lonerin dyszy z powodu biegu, w jej glowie zapalilo sie swiatelko.

— Zachowuj sie tak cicho, jak potrafisz — wyszeptala Dubhe, a on przytaknal z twarza tak samo zdumiona, jak poprzednio.

Czolgali sie po ziemi, poruszajac sie ostroznie. Posuwali sie naprzod, dopoki nie dotarli do stajni. Przed budynkiem spal zwiniety w klebek pies. Trudno bedzie zrobic to, co musieli, nie budzac go.

Dubhe odwrocila sie do Lonerina.

— Czy jesli chcesz, mozesz kogos uspic?

— Tak.

Dubhe wskazala na psa.

— Jego tez?

— Tak.

Glos Lonerina mial dziwna intonacje.

Dubhe spojrzala na niego.

— Na co czekasz? Zrob to.

— Nie jestem do konca przekonany, czy to, co robisz, to dobry pomysl…

Dubhe prychnela. Na podstawie jego dotychczasowego zachowania wyrobila sobie o nim inne zdanie.

— Myslisz, ze mamy inne wyjscie?

— Nie… ale ci ludzie zyja z koni…

— To znaczy, ze kiedy bedziemy cali i zdrowi, jezeli kiedykolwiek to nastapi, odprowadzisz im je, zgoda?

Dubhe byla zniecierpliwiona, a Lonerin nie osmielil sie juz nic dodac. Podniosl dwa palce jednej reki i wypowiedzial dziwna litanie w jezyku, ktorego Dubhe nigdy nie slyszala.

— Idziemy — powiedzial w koncu.

Dubhe popatrzyla na psa. Spal, jakby nic sie nie zmienilo.

— Na pewno?

— Moze na to nie wygladam, ale jestem dobrym czarodziejem.

Mial urazony glos. Wczesniejsza uwaga musiala go dotknac.

Dubhe lekko potrzasnela glowa. Lonerin juz ruszyl z miejsca, a ona poszla za nim.

Znalezli tam cztery konie. Zadne tam male gospodarstwo. Najwyrazniej wcale nie powodzilo im sie az tak zle. Kusilo ja, aby skomentowac to glosno, ale sie powstrzymala. Lonerin na to nie zaslugiwal. Uratowal ja od Rekli — gdyby nie on, nigdy nie postawilaby stopy na zewnatrz.

Byly to stare szkapy i daleko bylo im do koni wyscigowych, ale wystarczy, zeby wytrzymaly noc jazdy. Zreszta Gildia nie wiedziala, w jakim kierunku sie udawali.

Dubhe podeszla do tego z czterech koni, ktory wydawal jej sie najmniej stary. Poglaskala go po pysku, a zwierze przebudzilo sie powoli. Dziewczyna poczula dziwny niepokoj rodzacy sie w glebi zoladka, cos w rodzaju imadla, ktore probowalo scisnac jej wnetrznosci. Musiala wziac gleboki oddech.

Lonerin odwrocil sie.

— Jestes pewna, ze wszystko dobrze?

— Tak, to pewnie od biegu.

On wybral dobrze: jego kon wygladal porzadnie.

— Nie ma czasu ich siodlac, musimy jechac na oklep.

Lonerin instynktownie zacisnal palce na grzywie. Prawdopodobnie dotychczas nigdy tego nie robil.

— Dobrze.

— Najpierw jednak…

Dubhe zaczela przeszukiwac stajnie. Potrzebowali czegos do jedzenia, bylo to konieczne. Zobaczyla cos w rodzaju antresoli i wdrapala sie na nia. To miejsce przywodzilo jej na mysl ich dom w Selvie. Znalazla troche jablek, kilka kawalkow suszonego miesa i ser.

Dubhe, przynies mi kilka jablek ze spizarni.

Uszy wypelnil jej glos matki, zywy i obecny, jakby stala tam, o krok od niej. Potrzasnela glowa, jak robila zawsze, kiedy chciala odpedzic natretna mysl, i zgarnela wszystko, co moglo posluzyc im w podrozy.

Zeszla, zebrala wszystko do swojego zwinietego plaszcza i przygotowala sie do odjazdu.

Wsiedli na konie, ale Dubhe zrobila to z dziwnym trudem.

Za bardzo sie zmeczylam, to nie jest normalne — zwalczyla jednak te mysl. Nawet gdyby tak bylo, to uplywajacy czas ich popedzal, razem z mordercami z Gildii, gotowymi na wszystko, aby tylko ich pochwycic.

Szybko opuscili stajnie, a kiedy przejezdzali obok psa, ten nie podniosl nawet powieki.

Rzucili sie w dlugi bieg, a pachnacy wiosna wiatr chlostal ich po twarzach.

— Ile sil w nogach, bo inaczej nam sie nie uda! — krzyknela, a Lonerin przywarl plasko do grzbietu konia.

Вы читаете Sekta zabojcow
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату