widzialam, jak widzi prawdziwy krwiopijca.

Ucieklismy z krolewskiego miasta, zdazajac nocami na polnoc. A w kolejnych miejscowosciach Khayman glosil roznym osobom, ze musza powstac przeciwko krolewskiej parze. Wierza oni bowiem, ze posiadaja wyjatkowa moc, a to przeciez klamstwo.

Och, jak wielka byla furia Khaymana podczas tych pierwszych nocy. Przekazywal moc kazdemu, kto jej zechcial, nawet gdy sam tak oslabl, ze ledwo sie wlokl u naszego boku. Przysiagl, ze krol i krolowa beda miec godnych wrogow. Ilu krwiopijcow stworzyl podczas tamtych bezmyslnych tygodni? Byli coraz liczniejsi, rosli w sile, wywolywali bitwy, o ktorych Khayman marzyl.

Bylismy jednak z gory skazani na kleske, skazani na kleske pierwszej rebelii, skazani na kleske podczas ucieczki. Niebawem mielismy zostac rozlaczeni na zawsze — Khayman, Mekare i ja.

Krol i krolowa bowiem, przerazeni odejsciem Khaymana, podejrzewajac, ze przekazal nam moc, wyslali smiertelnych zolnierzy, ktorzy szukali nas w dzien i w nocy. A jako ze polowalismy zarlocznie, by zaspokoic swieze pragnienie, nasz slad latwo dalo sie wysledzic w osadach nad brzegami rzeki albo nawet w gorskich obozowiskach. Wreszcie niecale dwa tygodnie po ucieczce z krolewskiego palacu zostalysmy zlapane przez tluszcze za bramami Sakkary, niecale dwie noce marszu od morza.

Gdyby tylko udalo sie nam do niego dotrzec. Gdyby tylko udalo sie nam pozostac razem. W ciemnosciach swiat powstal dla nas po raz wtory. Kochalysmy sie rozpaczliwie i rozpaczliwie wymienialysmy tajemnice przy swietle ksiezyca.

W Sakkarze czekala na nas pulapka. Khaymanowi udalo sie przedrzec na wolnosc, lecz zrozumial, ze nie zdola nas uratowac, i zaszyl sie pomiedzy wzgorzami, czekajac na swoja chwile, ktora nigdy nie nadeszla.

Jak pamietacie z waszych snow, Mekare i ja zostalysmy otoczone. Znow wykluto mi oczy. Lekalysmy sie ognia, gdyz z pewnoscia by nas zniszczyl, ale modlilysmy sie do wszystkich niewidzialnych istot o ostateczne uwolnienie.

Krol i krolowa obawiali sie zniszczyc nasze ciala. Uwierzyli w opowiesc Mekare o jednym wielkim duchu, Amelu, ktory wstapil w nas wszystkich, i obawiali sie, ze kazdy bol, ktory stanie sie naszym udzialem, udzieli sie i im. Oczywiscie to bylo niemozliwe, ale kto wtedy o tym wiedzial?

Tak wiec zlozono nas do kamiennych trumien, jak wam opowiedzialam. Jedna miala byc wyslana na wschod, druga na zachod. Zbudowano wczesniej tratwy, ktore mialy nas wyniesc na wielkie oceany. Widzialam je nawet mimo mojej slepoty, gdyz z umyslow porywaczy wyczytalam, co mnie czeka. Wiedzialem rowniez, ze Khayman nie moze za nami podazyc, marsz mial bowiem trwac noca i dniem.

Gdy sie ocknelam, dryfowalam po morzu. Jak wam mowilam, tratwa unosila mnie przez dziesiec nocy. Cierpialam glod. z przerazeniem myslalam, ze trumna zatonie, ze zostane pogrzebana zywcem, ja, stworzenie, ktore nie moze umrzec. A jednak to nie nastapilo. Kiedy wreszcie zostalam wyrzucona na brzeg wschodniego wybrzeza dolnej Afryki, rozpoczelam poszukiwania Mekare, przemierzajac kontynent ku zachodowi.

Przez stulecia przeszukalam wszystkie jego krance. Udalam sie na polnoc, do Europy. Przebylam kamieniste plaze, zapuscilam sie nawet na wyspy polnocy, az dotarlam na najdalsze lodowe pustkowia. Jednakze wciaz powracalam do mojej wioski i o tym opowiem wam za chwile, jak sie bowiem przekonacie, jest dla mnie bardzo wazne, byscie to uslyszeli.

W tamtych pierwszych wiekach odwrocilam sie od Egiptu, odwrocilam sie od krola i krolowej. Duzo pozniej dowiedzialam sie, ze uczynili ze swojej transformacji wielka religie; ze oglosili sie Ozyrysem i Izyda i wsaczyli mrok w tamte stare mity, aby moc sie nimi posluzyc. Bogiem swiata podziemi stal sie Ozyrys, ktory mogl sie pojawiac jedynie w ciemnosci, a krolowa stala sie Izyda, Matka, ktora pozbierala szczatki swojego malzonka, uzdrowila je i przywrocila do zycia.

Czytaliscie w opowiesci, ktora Mariusz przekazal Lestatowi, o tym, jak bogowie stworzeni przez Matke i Ojca przyjmowali krwawe ofiary ze zloczyncow w swiatyniach ukrytych we wzgorzach Egiptu i jak ta religia przetrwala do czasow Chrystusa.

Dowiedzieliscie sie rowniez, jak powiodla sie rebelia Khaymana, jak stworzeni przez niego wrogowie dorownujacy krolowi i krolowej powstali wreszcie przeciwko Ojcu i Matce i jak krwiopijcy tego swiata toczyli miedzy soba wojny. Akasza opowiedziala o tym Mariuszowi, a Mariusz Lestatowi.

W tamtych wiekach zrodzila sie legenda o blizniaczkach; egipscy zolnierze, ktorzy byli swiadkami naszych przezyc, od masakry naszego ludu do ostatecznego pojmania, przekazywali innym te opowiesc. W pozniejszych czasach legenda o blizniaczkach zostala nawet zapisana przez egipskich skrybow. Wierzono, ze pewnego dnia Mekare znow sie pojawi, pokona Matke i wszyscy krwiopijcy swiata umra tak jak Matka. Wszystko to dzialo sie bez mojej wiedzy, rady czy wspolpracy, poniewaz dawno juz przestalem sie tym emocjonowac.

Dopiero trzy tysiace lat pozniej przybylam do Egiptu jako anonimowa istota w czarnych szatach, by zobaczyc na wlasne oczy, w co przemienili sie Matka i Ojciec. Ujrzalam bierne, nieruchomo patrzace posagi zamkniete w kamieniu w podziemnej swiatyni, o obnazonych glowach i gardlach. Mlodzi krwiopijcy, spragnieni krwi z pierwotnego zrodla, przybywali do kaplanow, ktorzy strzegli krolewskiej pary.

Czy pragne sie napic?, zapytal mnie mlody kaplan krwiopijca. W takim razie musze isc do starszyzny, zadeklarowac swoja czystosc i oddanie staremu kultowi, zapewnic, ze nie jestem hultajem majacym na wzgledzie tylko wlasne cele. Ogarnal mnie smiech.

Coz to byl za koszmar, widok tych nieruchomych istot! Stanac przed nimi, wyszeptac ich imiona i nie dostrzec nawet najdrobniejszego lsnienia oka lub drgnienia bialej skory powiek.

Tak bylo od najdawniejszych czasow, odkad siegano pamiecia, i kaplan to potwierdzil; nikt nie mial pojecia, czy mity o poczatku byly prawdziwe. My — pierwsze dzieci — zostalismy nazwani Pierwszym Plemieniem, ktore splodzilo buntownikow; ale legenda o blizniaczkach odeszla w zapomnienie i nikt nie znal imion Khaymana, Mekare lub Maharet.

Potem tylko raz dane mi bylo ujrzec Matke i Ojca. Bylo to tysiac lat pozniej. Wlasnie nastapil wielki pozar, kiedy starszyzna aleksandryjska — jak opowiadal Lestat — chciala zniszczyc Matke i Ojca, wystawiajac ich na slonce. Zgodnie z tym, co opowiedzial Lestat, zar dnia jedynie ich zbrazowil, gdyz wczesniej nabrali niezwyklej sily i odpornosci. Chociaz spimy bezbronni za dnia, z uplywem czasu swiatlo staje sie mniej zabojcze.

Ale podczas tych dziennych godzin w Egipcie krwiopijcy na calym swiecie poszli z dymem, gdy tymczasem starsi zakosztowali jedynie cierpien i osmalenia. Moj ukochany Eryk mial wtedy tysiac lat; mieszkalismy razem w Indiach i podczas tych nie konczacych sie chwil doznal powaznych oparzen. Potrzebowal wiele mojej krwi, aby odzyskac sily. Ja sama tylko zbrazowialam i chociaz ogromny bol doskwieral mi przez wiele nocy, wynioslam z tego pewna korzysc; z ciemna karnacja latwiej bylo mi poruszac sie wsrod ludzi.

Wiele wiekow pozniej, zniecierpliwiona wlasna bladoscia celowo wystawilam sie na parzace promienie slonca. Prawdopodobnie uczynie to jeszcze nie raz.

Jednak wtedy, za pierwszym razem, bylo to dla mnie niepojete. Chcialam wiedziec, dlaczego w snach widze ogien i slysze krzyki tak wielu ginacych i dlaczego ci, ktorych stworzylam — moje ukochane piskleta — umarli ta ohydna smiercia.

Tak wiec udalam sie z Indii do Egiptu, ktory na zawsze pozostal dla mnie nienawistnym krajem. Wtedy wlasnie uslyszalam opowiesc Mariusza, mlodego rzymskiego krwiopijcy, cudownie nie spalonego, ktory przybyl do Aleksandrii i wykradl ich, aby juz nikt nie mogl ani ich, ani nas spalic.

Nietrudno bylo mi znalezc Mariusza. Jak wam opowiedzialam, w tamtych latach nie moglismy sie uslyszec. Stopniowo zaczynalismy jednak slyszec mlodszych osobnikow, jakby byli ludzmi. W Antiochii odkrylam dom Mariusza, autentyczny palac, gdzie zyl otoczony rzymskim przepychem, chociaz w ostatnich godzinach przed switem krazyl po mrocznych ulicach, polujac na ludzkie ofiary.

Stworzyl juz wtedy niesmiertelna z Pandory, ktora ukochal ponad wszystkie ziemskie stworzenia. A Matke i Ojca umiescil w wybornym tabernakulum uksztaltowanym wlasnymi rekami z karraryjskiego marmuru. Palil tam kadzidla, jakby to byla swiatynia, jakby oni naprawde byli bogami.

Czekalam na swoja chwile. Mariusz i Pandora wyszli na polowanie. Weszlam do domu, otwierajac zamki od wewnatrz.

Zobaczylam Matke i Ojca, pociemnialych jak ja, a rownoczesnie pieknych i bez zycia, tak samo jak tysiac lat wczesniej. Umiescil ich na tronie, na ktorym mieli siedziec dwa tysiace lat, o czym wszyscy wiecie. Podeszlam do nich; dotknelam ich. Uderzylam. Nie poruszyli sie. Potem dokonalam proby dlugim sztyletem. Przeszylam cialo Matki, ktore przemienilo sie w elastyczna powloke, podobnie jak moje cialo. Przeszylam niesmiertelna skorupe, ktora stala sie jednoczesnie niezniszczalna i mylaco krucha, i moje ostrze doszlo prosto do serca. Zrobilam ciecie od prawej do lewej i zatrzymalam dlon.

Вы читаете Krolowa potepionych
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату