Przez chwile krew Matki lala sie — sluzowata i gesta, ale jej serce przestalo bic. Potem rana zaczela sie goic; utoczona krew twardniala na moich oczach jak bursztyn.

Lecz co najbardziej znaczace, czulam te chwile, w ktorej serce przestalo pompowac krew; czulam slabosc, zawroty glowy i nieuchwytna utrate swiadomosci, bliski oddech smierci. Niewatpliwie krwiopijcy na calym swiecie czuli to samo, byc moze mlode osobniki w silniejszym stopniu, odbierajac to jako wstrzas, ktory zwalil ich z nog. Rdzen Amela byl w niej nadal; straszliwy pozar i sztylet udowodnily, ze zycie krwiopijcow tkwilo w jej ciele — wtedy i na zawsze.

Gdyby nie to, zniszczylabym ja. Rozczlonkowalabym ja, gdyz zaden czas nie mogl ochlodzic mojej nienawisci, nienawisci za to, co zrobila mojemu ludowi, za oddzielenie mnie od Mekare, od mojej drugiej polowy, od mojego wlasnego „ja”.

Jakze byloby wspaniale, gdybym przez wieki nauczyla sie wybaczac, gdyby moja dusza otworzyla sie na zrozumienie wszelkiego zla uczynionego mnie i mojemu ludowi. Jednak mowie wam, tylko ludzkie dusze podazaja z wiekami ku doskonalosci, tylko ludzka rasa uczy sie z kazdym mijajacym rokiem, jak lepiej kochac i latwiej przebaczac. Lancuchy przeszlosci wiaza mnie zbyt silnie.

Przed odejsciem zatarlam wszelkie slady swoich czynow. Byc moze przez godzine wpatrywalam sie w posagi, w dwie zle istoty, ktore tak dawno temu zniszczyly moich krewnych i sprowadzily nieszczescia na mnie i moja siostre. Kto inny wtedy wiedzial, ile zla w nich tkwi?

„W ostatecznosci jednak nie zwyciezylas — powiedzialam do Akaszy. — Ani ty, ani twoi zolnierze, ani ich miecze. Moje dziecko bowiem, Miriam, przetrwalo, by przekazac poprzez czas krew mojej rodziny i mojego ludu, i chociaz moze jest to niczym dla ciebie, siedzacej tu w milczeniu, dla mnie jest wszystkim”.

Slowa, ktore wypowiedzialam, byly prawdziwe. Jednak do opowiesci o mojej rodzinie wroce za chwile. Teraz pozwolcie, ze opowiem o jeszcze jednym zwyciestwie Akaszy, o tym, ze Mekare i ja nie mialysmy nigdy wiecej sie spotkac.

Jak juz mowilam, nigdy podczas moich wedrowek nie spotkalam ani mezczyzny, ani kobiety, ani krwiopijcy, nikogo, kto widzialby Mekare lub slyszal jej imie. Wedrowalam przez wszystkie lady swiata w roznych erach i w roznych porach roku, szukajac Mekare, ale ona oddalila sie ode mnie, jakby polknal ja wielki zachodni ocean. Stalam sie jakby polowa istoty, wiecznie wyciagajaca rece ku temu jedynemu elementowi, ktory uczynil ze mnie calosc.

Niemniej jednak podczas tamtych pierwszych wiekow wiedzialam, ze Mekare zyje. Wiedzialam to, gdyz moja natura blizniaczki czula cierpienia siostry. W tych chwilach mrocznych jak sen zaznawalam niewytlumaczalnego bolu. Rozumieja to ci, ktorzy sami maja blizniacze rodzenstwo. W miare jak moje cialo twardnialo, jak moje czlowieczenstwo rozplywalo sie, a to potezniejsze i bardziej odporne niesmiertelne cialo stawalo sie dominujace, zatracil sie prosty ludzki zwiazek miedzy mna i siostra. Niemniej jednak wiedzialam, wiedzialam, ze ona zyje.

Przemawialam do niej, idac bezludnym wybrzezem i spozierajac na lodowato chlodne morze. A w grotach na gorze Karmel przedstawilam na wielkich malowidlach nasza historie — wszystkie nasze cierpienia, panorame, ktora ujrzeliscie w snach.

Przez stulecia wielu smiertelnych mialo znalezc te grote i zobaczyc malowidla; potem znow mialy popasc w zapomnienie i zostac na nowo odkryte.

Wreszcie w tym stuleciu mlody archeolog, uslyszawszy o nich, wspial sie pewnego popoludnia na gore Karmel z latarka w dloni. A kiedy spojrzal na malowidla, ktore stworzylam przed wiekami, serce skoczylo mu do gardla, poniewaz widzial te same wizerunki w jaskini po drugiej stronie oceanu, ponad dzunglami Peru.

Lata minely, zanim dotarla do mnie wiesc o jego odkryciu. Podrozowal po calym swiecie ze szczatkami dowodow — fotografiami tych jaskiniowych malowidel w Starym i Nowym Swiecie i waza znaleziona w magazynie muzealnym, starozytnym artefaktem z tamtych mrocznych, zapomnianych wiekow, kiedy legenda o blizniaczkach byla jeszcze znana.

Nie potrafie oddac bolu i radosci, ktorych zaznalam, spojrzawszy na fotografie rysunkow, odkrytych przez niego w plytkiej jaskini w Nowym Swiecie.

Mekare bowiem namalowala te same rzeczy co ja. Mozg, serce i dlon tak bardzo podobne do moich nadaly wyraz tym samym wizerunkom cierpienia i smierci. Dzielily je tylko drobne roznice. Jednak dowod byl niezaprzeczalny.

Barka Mekare przeniosla ja za wielki zachodni ocean ku nieznanemu w owym czasie ladowi. Cale wieki przedtem, zanim czlowiek spenetrowal poludniowe zakatki tego kontynentu, Mekare przybyla na brzeg, aby byc moze poznac najwieksza samotnosc, jakiej zaznala rozumna istota. Jak dlugo wedrowala pomiedzy ptakami i bestiami, zanim ujrzala ludzka twarz?

Czy ta niepojeta izolacja trwala wieki czy tysiaclecia? Czy tez Mekare od razu znalazla smiertelnych, ktorzy udzielili jej oparcia lub uciekli ogarnieci groza? Nigdy sie tego nie dowiedzialam. Moja siostra stracila rozum duzo wczesniej, zanim wiozaca ja trumna dotknela wybrzeza Ameryki Poludniowej.

Wiedzialam tylko, ze ona tam byla i ze tysiace lat temu wykonala te rysunki, tak jak ja wykonalam moje.

Oczywiscie obsypalam archeologa bogactwami; zapewnilam mu wszelkie srodki do kontynuowania badan legendy o blizniaczkach. A sama udalam sie w podroz do Ameryki Poludniowej. Z Erykiem i Maelem u boku wspielam sie na gore w Peru, by przy swietle ksiezyca na wlasne oczy obejrzec prace rak siostry. Jakze wiekowe byly te malowidla. Z pewnoscia zrobiono je w sto lat po naszym rozstaniu, a bardzo prawdopodobne, ze wczesniej.

Nigdy nie udalo sie nam odnalezc zadnego, chocby najmniejszego dowodu, ze Mekare zamieszkiwala badz przemierzala dzungle Ameryki Poludniowej czy tez inne polacie naszego globu. Czy byla zakopana gleboko w ziemi, poza zasiegiem wolania Maela lub Eryka? Czy spala na dnie jakiejs jaskini? Czy byla bialym posagiem o bezmyslnym spojrzeniu, a jej skore okrywaly kolejne poklady kurzu?

Nie potrafie sobie tego wyobrazic. Nie mam dosc sil.

Wiem tylko, jak i wy, ze powstala. Obudzila sie z dlugiego ciezkiego snu. Czy sprawily to piosenki Wampira Lestata? Muzyka elektronicznych instrumentow siegajaca do odleglych krancow swiata? Czy jest to dzielo mysli tysiecy krwiopijcow, ktorzy uslyszeli te utwory, zinterpretowali je i odpowiedzieli na nie? Czy to za sprawa ostrzezenia Mariusza, ze Matka idzie?

Byc moze bylo to jakies niewyrazne przeslanie sklecone z tych wszystkich przekazow — ze przyszedl czas spelnic stara klatwe. Nie umiem tego powiedziec. Wiem jedynie, ze zmierza w kierunku polnocnym, ze jej szlak jest zawily i ze wszystkie moje wysilki za posrednictwem Eryka i Maela, by ja znalezc, zawiodly.

To nie mnie poszukuje. Jestem o tym przekonana. Poszukuje Matki. To wedrowki Matki wiklaja jej szlak.

Jesli ma za cel znalezc Matke, dopnie swego! Odnajdzie ja! Byc moze z czasem uswiadomi sobie, ze potrafi wzbic sie w powietrze jak Matka i wtedy pokona wiele kilometrow w mgnieniu oka.

Wiem na pewno, ze to sie stanie. A wtedy moze byc tylko jedno wyjscie; albo zginie Mekare, albo Matka, a z nia my wszyscy.

Sila Mekare jest rowna mojej, jesli nie wieksza. Jest rowna sile Matki, a szalenstwo moze dodac jej zacieklosci, ktorej nikt nie moze teraz zmierzyc ani opisac.

Nie wierze w klatwy, nie wierze w proroctwa; duchy, ktore nauczyly mnie, jak wielkie jest ich znaczenie, opuscily mnie tysiace lat temu. Mekare jednak wierzyla w klatwe, kiedy ja rzucala. Wypowiedziala ja z glebi swojego bytu, wprawila ja w ruch. A sny mowia teraz jedynie o poczatku, o zrodle jej urazy, ktora z pewnoscia podsyca zadze zemsty.

Mekare ma szanse doprowadzic do spelnienia klatwy; tak bedzie zapewne lepiej dla nas wszystkich. A jesli nie zniszczy Akaszy, jesli my nie zniszczymy Akaszy, co moze sie stac? Wiemy teraz, jakie zlo zaczela szerzyc Matka. Czy swiat zatrzyma te istote, ktora jest czyms zupelnie niepojetym? Niezmiernie potezna, niemniej jednak podatna na ciosy; obdarzona miazdzaca moca, a rownoczesnie o skorze i kosciach, ktore mozna dziurawic lub ciac. Ta istota potrafi latac, czytac w myslach i wzniecac ogien na odleglosc, niemniej jednak sama moze zostac spalona.

Jak mozemy ja zatrzymac i uratowac samych siebie, to jest pytanie. Chce zyc, jak zawsze tego pragnelam. Nie chce zamykac oczu na swiat. Nie chce, by wyrzadzono krzywde tym, ktorych kocham. Rozpaczliwie szukam w myslach jakiegos sposobu, by uchronic nawet mlodzikow, ktorzy musza odbierac zycie. Czy to zle? Czy nie nalezymy do stworzen z tego swiata i nie dzielimy ich pragnienia do zycia?

Вы читаете Krolowa potepionych
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату