szukac

Dzis jeszcze, nim spac pojdzie; nie smie do drzwi stukac.

Sedzia drzwi na klucz zamknal, z kims tajnie rozmawia;

Tadeusz konca czeka, a ucha nadstawia.

Slyszy wewnatrz szlochanie; nie tracajac klamek,

Ostroznie dziurka klucza zaglada przez zamek.

Widzi rzecz dziwna! Sedzia i Robak na ziemi

Kleczeli objawszy sie i lzami rzewnemi

Plakali, Robak rece Sedziego calowal,

Sedzia Ksiedza za szyje placzac obejmowal;

Wreszcie po cwiercgodzinnem przerwaniu rozmowy

Robak po cichu tymi odezwal sie slowy:

'Bracie; Bog wie, zem dotad tajemnic dochowal,

Ktorem z zalu za grzechy w spowiedzi slubowal;

Ze Bogu i Ojczyznie poswiecony caly,

Nie sluzac pysze, ziemskiej nie szukajac chwaly,

Zylem dotad i chcialem umrzec bernardynem,

Nie wydajac nazwiska nie tylko przed gminem,

Ale nawet przed toba i przed wlasnym synem!

Wszakze ksiadz prowincyjal dal mi pozwolenie

In articulo mortis zrobic objawienie.

Kto wie, czy wroce zywy! Kto wie, co sie stanie

W Dobrzynie! Bracie! wielkie, wielkie zamieszanie!

Francuz jeszcze daleko; nim przeminie zima,

Trzeba czekac, a szlachta pono nie dotrzyma.

Mozem zanadto czynnie z powstaniem sie krzatal!

Pono zle zrozumieli! Klucznik wszystko splatal!

Ten wariat Hrabia! slysze, pobiegl do Dobrzyna!

Nie moglem go uprzedzic, wazna w tym przyczyna:

Stary Maciek mnie poznal, a jesli odkryje,

Potrzeba bedzie oddac pod Scyzoryk szyje.

Nic Klucznika nie wstrzyma! mniejsza o ma glowe,

Lecz tym odkryciem spisku zerwalbym osnowe.

Przeciez dzis tam byc musze! widziec, co sie dzieje,

Chocbym zginal; beze mnie szlachta oszaleje!

Badz zdrow, najmilszy bracie, badz zdrow, spieszyc musze.

Jesli zgine, ty jeden westchniesz za ma dusze;

W przypadku wojny tobie cala tajemnica

Wiadoma; koncz, com zaczal, pomnij, zes Soplica!'

Tu Ksiadz lzy otarl, habit zapial, kaptur wlozyl

I okienice tylna po cichu otworzyl,

Widac bylo, ze oknem do ogrodu skakal;

Sedzia, zostawszy jeden, siadl w krzesle i plakal.

Chwile czekal Tadeusz, nim w klamke zadzwonil;

Otworzono mu; cicho wszedl, nisko sie sklonil:

'Stryjaszku Dobrodzieju - rzekl - ledwie dni kilka

Przebawilem tu, dni te minely jak chwilka;

Nie mialem czasu z twoim domem sie nacieszyc

I z toba, a odjezdzac musze, musze spieszyc

Zaraz, dzisiaj, Stryjaszku, a jutro najdalej:

Wszak pamietacie, zesmy Hrabiego wyzwali.

Bic sie z nim to rzecz moja, poslalem wyzwanie,

W Litwie jest zakazane pojedynkowanie,

Jade wiec na granice Warszawskiego Ksiestwa;

Hrabia, prawda, fanfaron, lecz mu nie brak mestwa,

Na miejsce naznaczone zapewne sie stawi,

Rozprawim sie; a jesli Bog poblogoslawi,

Ukarze go, a potem za Lososny brzegi

Przeplyne, gdzie mnie bratnie czekaja szeregi.

Slyszalem, ze mi ojciec testamentem kazal

Sluzyc w wojsku, a nie wiem, kto testament zmazal'.

'Moj Tadeuszku - rzekl stryj - czy Waszec kapany

W goracej wodzie, czy tez krecisz jak lis szczwany,

Co indziej kita wije, a sam indziej biezy?

Wyzwalismy, zapewne, i bic sie nalezy.

Ale jechac dzis, skadzes Waszec tak sie zacial?

Przed pojedynkiem zwyczaj jest poslac przyjaciol,

Ukladac sie, wszak Hrabia moze nas przeprosic,

Deprekowac; czekaj Wasc, czasu jeszcze dosyc.

Chyba inny giez jaki Wasci stad wygania,

To gadaj szczerze, po co takie omawiania?

Jestem twoj stryj; choc stary, znam, co serce mlode;

Bylem ci ojcem (mowiac gladzil go pod brode).

Juz w ucho szepnal o tem mnie moj palec maly,

Ze Waszec masz tu jakies z damami kabaly.

Za katy, predko teraz mlodz do dam sie bierze!

No, Tadeuszku, przyznaj mi sie Wasc, a szczerze'.

'Juzci - baknal Tadeusz - prawda, sa przyczyny

Inne, kochany Stryju! moze z mojej winy!

Omylka! coz? nieszczescie! juz trudno naprawic!

Nie, drogi Stryju, dluzej nie moge tu bawic!

Blad mlodosci! Stryjaszku, nie pytaj o wiecej,

Ja musze z Soplicowa wyjezdzac co predzej'.

'Ho - rzekl stryj - pewnie jakies milosne zatargi!

Uwazalem, ze Waszec wczora gryzles wargi

Pogladajac spode lba na pewna dziewczynke,

Widzialem, ze i ona miala kwasna minke.

Znam ja te wszystkie glupstwa; kiedy dzieci para

Kocha sie; to tam u nich nieszczesc co niemiara;

To ciesza sie, to znowu trapia sie i smuca;

To znowu Bog wie o co do zebow sie skloca;

To stojac w katkach jakby mruki, nie gadaja

Do siebie, czasem nawet w pole uciekaja.

Jezeli na was raptus podobny napada,

Badzcie tylko cierpliwi, juz jest na to rada;

Biore na siebie wkrotce przywiesc was do zgody.

Znam ja te wszystkie glupstwa, wszakze bylem mlody.

Powiedz mi Wasze wszystko; ja moze nawzajem

Cos odkryje i tak sie oba poprzyznajem'.

'Stryjaszku - rzekl Tadeusz (calujac mu reke

I rumieniac sie) - powiem prawde; te panienke,

Zosie, wychowanice Stryja, podobalem

Bardzo, choc tylko pare razy ja widzialem;

A mowia, ze Stryj dla mnie za zone przeznacza

Podkomorzanke, piekna i corke bogacza.

Teraz nie moglbym z panna RAoduza sie ozenic,

Kiedy kocham te Zosie; trudno serce zmienic!

Nieuczciwie, zeniac sie z jedna, kochac druga,

Czas moze mnie uleczy; wyjade - na dlugo'.

'Tadeuszku! - stryj przerwal - to mi dziwny sposob

Kochania sie: uciekac od kochanych osob!

Dobrze, zes szczery; widzisz, glupstwo bys wyplatal

Odjezdzajac: a co Wasc powiesz, gdybym swatal

Sam Waci Zosie! He! coz, nie skoczysz z radosci?'

Tadeusz rzekl po chwili: 'Dobroc Jegomosci

Dziwi mnie! Lecz coz? laska Stryja Dobrodzieja

Nie przyda sie juz na nic! Ach! prozna nadzieja!

Bo pani Telimena nie odda mi Zosi!'

'Bedziem prosic' - rzekl Sedzia.

'Nikt jej nie uprosi -

Przerwal predko Tadeusz - nie, czekac nie moge,

Stryjaszku, musze predko, jutro jechac w droge.

Daj mi, 5tryjaszku, tylko twe blogoslawienstwo,

Wszystko przygotowalem, jade zaraz w Ksiestwo'.

Sedzia was krecac, z gniewem na chlopca spozieral:

'To Wasc tak szczery? takes mi serce otwieral?

Naprzod ow pojedynek! Potem znowu milosc

I ten wyjazd, oj! jest tu w tem jakas zawilosc.

Juz mnie gadano, juzem kroki Wasci badal!

Asan balamut i trzpiot, Asan klamstwa gadal.

A gdziez to Asan chodzil onegdaj wieczorem?

Czego Asan jak wyzel tropil pode dworem?

O Tadeuszku! jesli moze Asan Zosie

Zbalamucil i teraz uciekasz? mlokosie,

To sie Waci nie uda; lubisz czy nie lubisz,

Zapowiadam Asanu, ze Zosie poslubisz,

A nie, to bizun - jutro staniesz na kobiercu!

I gada mnie o czuciach! o niezmiennym sercu!

Lgarz jestes! pfe! ja z Wasci, Panie Tadeuszu,

Zrobie sledztwo, ja Wasci jeszcze natre uszu!

Dzis dosc mialem klopotow! Az mi glowa boli!

Ten mi jeszcze spokojnie zasnac nie dozwoli!

Idz mi Wasc spac!'

To mowiac, drzwi na wsciaz otwieral

I zawolal Woznego, zeby go rozbieral.

Tadeusz cicho wyszedl, opusciwszy glowe;

Rozbieral w mysli przykra ze stryjem rozmowe,

Pierwszy raz polajany tak ostro!... ocenil

Slusznosc wyrzutow, sam sie przed soba rumienil.

Co poczac? jesli Zosia o wszystkiem sie dowie?

Prosic o

Вы читаете Pan Tadeusz
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату