naduzyl jej zaufania! Zgwalcil ja!

Poczul narastajaca wscieklosc.

– Czy zglosilas to na policje?

– Nie. Odsunelam sie od ludzi, stracilam oparcie i w samotnosci probowalam odzyskac rownowage. Jak to sie mowi, lizalam rany. Wlasnie wtedy napisalam do ciebie, bo tylko ty mnie rozumiales.

Biedna dziewczynko, pomyslal wstrzasniety do glebi. Nie moglas stracic oparcia, bo nigdy nie dano ci mozliwosci jego posiadania!

– Nie moglem przyjechac, Jennifer – szepnal, bo nie mogl mowic glosno. – Rozumiesz? To bylo wykluczone! Absolutnie niemozliwe!

Po raz pierwszy w swoim doroslym zyciu mial ochote plakac.

Jennifer skonczyla swoja historie, a Rikard w dalszym ciagu siedzial jak sparalizowany. Taki drastyczny krok jak podciecie sobie zyl z powodu gwaltu, nawet najbardziej brutalnego, nie byl w jej stylu. To bylo mozliwe w dziewietnastym wieku, ale nie teraz!

Chociaz sie bal, musial zadac dreczace go pytanie:

– A kiedy nie odpowiedzialem, zrobilas to?

– Nie, nie dokladnie wtedy.

Nic nie mogl poradzic na to, ze mimo wszystko odczul ulge.

– Ale dlaczego, Jennifer? Dlaczego to zrobilas?

Widzial, ze ja zmeczyl swoimi pytaniami, ale chcial do konca poznac te sprawe. Potarla czolo.

– Ja… czulam sie jeszcze bardziej wyobcowana niz dotychczas, rozumiesz? Przechadzalam sie po szkolnym podworzu i patrzylam na inne dziewczyny. Wiedzialam o nich dosc duzo, zawsze chetnie rozmawialy o chlopcach i randkach, ale wiedzialam, ze wyznaczyly sobie pewna granice. A ja, opozniona w stosunku do nich o kilka lat, przezylam to, czego one byly ciekawe, czym gardzily, czego sie wstydzily i za czym tesknily. To bylo takie… opaczne! A ja nie moglam przeciez o tym z nikim porozmawiac, cos takiego moglabym powiedziec tylko tobie. Ale to, co mnie zalamalo, nastapilo rok pozniej. Znajdowalam sie wtedy w glebokiej depresji, rodzice probowali nawiazac ze mna kontakt, ale za pozno, nie moglismy juz sie ze soba porozumiec. Te wszystkie lata, kiedy bylam zostawiana sama sobie, sprawily, ze stali sie dla mnie zupelnie obcy. I wtedy…

– Mow dalej, Jennifer – poprosil lagodnie Rikard.

– Spotkalam chlopca, ktorego polubilam. Po raz pierwszy w zyciu, Ale po prostu nam nie wyszlo.

– To znaczy?

Mowila teraz bardzo slabym glosem.

– Wszystko bylo w porzadku, kiedy mnie calowal, chociaz niezbyt to lubilam, ale on chcial sie posunac dalej. Uwazalam, ze to obrzydliwe.

– To wcale nie takie dziwne! – oburzyl sie Rikard. – Mialas dopiero szesnascie lat!

– Siedemnascie. Naprawde lubilam tego chlopaka. Byl mily i grzeczny. I rozumial mnie, chociaz nie opowiedzialam mu o… o tym, przez co przeszlam. Mowil, ze moze poczekac. Ale od tamtego czasu nie moglam zniesc nawet jego pocalunkow. Napawaly mnie wstretem! Wlasnie wtedy zrozumialam, ze nigdy nie zaznam milosci. Ten chlopak wyjechal z miasta, ale po krotkim czasie spotkalam nastepnego. I czulam dokladnie taka sama niechec do fizycznego kontaktu. To bylo ponad moje sily.

Rikard jeknal.

– Wiesz, Jennifer, tak strasznie mi wstyd!

– Tobie? – zdziwila sie dziewczyna. – Jestes przeciez jedyna osoba, ktora sie kiedykolwiek o mnie troszczyla i ktora mnie lubila!

Jej slowa sprawily, ze zawstydzil sie jeszcze bardziej.

– A poza tym nie mogles sie ze mna spotkac.

Rikard poczul sie podle. Jennifer po prostu zaakceptowala jego zachowanie, nie dopytywala sie, dlaczego nie mogl sie z nia wtedy zobaczyc. Wykrztusil tylko niezrecznie:

– Pragnalbym… pragnalbym cie teraz wziac w ramiona i powiedziec ci, jak bardzo bym chcial ci pomoc. Ale jesli nie znosisz, kiedy cie ktos dotyka…

– Och, to zupelnie co innego – wybuchnela i wyciagnela do niego ramiona. Przytulil ja natychmiast do siebie. – Ty jestes przeciez Rikard. Chodzilo mi o mlodych chlopcow, ktorych nie moglam pokochac.

Z przykroscia uswiadomil sobie, ze Jennifer uwaza go za starszego pana.

– Mala kochana Jennifer – odezwal sie, glaszczac ja po karku. – Musisz miec teraz dziewietnascie albo dwadziescia lat, prawda? A ja nie mam jeszcze dwudziestu dziewieciu. Czy sadzisz, ze dzieli nas taka ogromna roznica wieku?

W jej zamglonych temperatura oczach pojawilo sie zdziwienie.

– Nie jestes starszy? Nie, oczywiscie, ze nie, ale zawsze sprawiales wrazenie takiego doroslego i powaznego! Niewazne. Ty nigdy bys nie wpadl na pomysl, zeby mnie tknac.

Oparla glowe na jego ramieniu, wyczerpana, ale szczesliwa.

– Moge cie zarazic – wymamrotala.

– Nie poddaje sie tak latwo zarazkom.

Westchnela.

– Ach, czuje sie tak wspaniale! Wiesz, jeszcze nigdy nikomu nie wyjasnilam, dlaczego to zrobilam. Nawet mamie ani tacie, chociaz dostali histerii i strasznie mnie zwymyslali. Nie mogli zrozumiec mojego postepku, bo, jak mowili spelniali moje wszystkie zyczenia. A rzeczywiscie mialam ich duzo.

– Musialas byc bardzo samotna.

Jennifer zadrzala.

– Czlowiek jest samotny, jesli jest inny niz wszyscy – kontynuowal. – Samotne biedactwo…

Pomyslal w tym momencie o roli, jaka odgrywal w jej zyciu, i o tym, jak tchorzliwie cichaczem sie ulotnil.

Po dluzszym milczeniu odezwala sie przytlumionym glosem:

– Dlaczego to powiedziales? Nie mam ochoty uzalac sie nad soba wlasnie teraz, kiedy bylo nam tak dobrze!

– To nie jest kwestia uzalania sie nad soba – rzekl lagodnie i zwrocil jej twarz do siebie. – Mozna by to nazwac bardzo opozniona reakcja. Zbyt dlugo walczylas samotnie o to, zeby z podniesiona glowa kroczyc przez zycie. Teraz juz wiem, dlaczego podswiadomie probujesz pozostac w niewinnym swiecie swojego dziecinstwa. Ale na dluzsza mete to sie nie powiedzie. Nie jestes juz dzieckiem.

Twarz Jennifer sie sciagnela. Do oczu naplynely lzy. Rikard przytulil ja mocno do siebie i czul, jak wstrzasa nia placz. Gdy tak otaczal ja ramionami, sam poczul wzruszenie.

Kiedy troche sie uspokoila, odezwal sie lagodnie:

– Fizyczna milosc nie musi byc taka okrutna i odrazajaca. Moze byc czyms niezwykle pieknym.

– Nie jest chyba dla mnie, skoro odczuwam wstret, zaledwie ktos mnie dotknie – wtracila. – Nie chce juz o tym wiecej mowic. Jestem zmeczona.

– Masz racje. Poloz sie teraz wygodnie, a ja cie porzadnie przykryje!

Posluchala go. Rikard lekko potargal jej wlosy i pozegnal sie.

Tej nocy wiele sie wokol niej dzialo, a ona nie wiedziala, czy rozgrywa sie to we snie, czy na jawie. Widziala dziwne rzeczy, ruszajace sie klamki, slyszala dziwaczne odglosy, cos w rodzaju czlapania albo skradania sie na palcach, ktore poznala juz wczesniej. I ten wstretny typ, ktory ja zgwalcil wiele lat temu, tez tam byl… w labiryncie ciemnych korytarzy, ktore przypominaly te na pietrze hotelu Trollstolen. Wloczyl sie po nich rowniez Borre, a wszystko bylo jedna wielka gmatwanina. Obudzil ja w koncu wlasny krzyk. Przywolywala Rikarda, ale jego tu nie bylo.

W pokoju panowalo przejmujace zimno. W dolnej czesci szyby mroz wymalowal kwiaty. Byl wczesny ranek, ale Jennifer bala sie znowu zasnac. Wziela swoja koldre, otulila sie nia i usiadla na duzym krzesle w oczekiwaniu na nadejscie poranka.

Rikard znalazl ja spiaca na siedzaco, prawie nieprzytomna z goraczki. Zsunelo sie z niej okrycie, wiec siedziala w samej koszuli nocnej w lodowatym pokoju.

Rikard ponownie przygotowal dziewczynie lozko i zmusil ja do zazycia wszystkich lekow, ktore udalo mu sie zdobyc. Przyniosl tez dodatkowe koce, zeby zapewnic jej cieplo.

Tego dnia siedzial przy Jennifer prawie caly czas. Przygladal sie jej wymizerowanej twarzy i cieniom pod

Вы читаете W Snieznej Pulapce
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату