niezrecznej sytuacji.

— Ehm… Smiertelnie? — zapytal.

W panujacej ciszy nawet upuszczona szpilka zadzwieczalaby glosno.

— Jeszcze nie — odparl Vimes.

W calej sali wszyscy odwracali glowy. Osrodkiem powszechnej uwagi stal sie doktor Downey, prezes Gildii Skrytobojcow.

Downey pokrecil glowa.

— Nie sa mi znane ustalenia zwiazane z lordem Vetinari — oswiadczyl. — Poza tym, jak zapewne powszechnie wiadomo, ustalilismy cene za Patrycjusza na milion dolarow.

— Doprawdy, ktoz moze dysponowac taka kwota? — zdziwil sie Vimes.

— No… pan na przyklad, sir Samuelu.

Rozlegly sie nerwowe smiechy.

— W kazdym razie zadamy widzenia z lordem Vetinari — wtracil Boggis.

— Nie.

— Nie? A dlaczego, jesli wolno spytac?

— Zalecenie lekarza.

— Tak? A ktorego lekarza?

Za plecami Vimesa sierzant Colon zamknal oczy.

— Doktora Jamesa Folsoma — wyjasnil komendant.

Minelo kilka sekund, nim ktos skojarzyl fakty.

— Nie chodzi chyba o… o Jimmy’ego Paczka? Przeciez to lekarz od koni!

— Tak tez zrozumialem.

— Ale czemu?

— Poniewaz wielu jego pacjentow przezywa. — Vimes uniosl rece, by uciszyc narastajace protesty. — A teraz, panowie, musze was opuscic. Gdzies w poblizu krazy truciciel. Chce go zlapac, zanim stanie sie morderca.

Ruszyl po schodach na gore, ignorujac krzyki za soba.

— Jest pan pewien co do tego Paczka, sir? — zapytal Colon, doganiajac go z trudem.

— A czy ty mu ufasz?

— Paczkowi? Pewnie ze nie!

— Wlasnie. Jest niegodny zaufania i dlatego mu nie ufamy. Czyli wszystko jak trzeba. Ale widzialem, jak postawil na nogi konia, chociaz wszyscy inni twierdzili, ze zwierzak nadaje sie tylko do rzezni. Konscy doktorzy musza miec wyniki, Fred.

Taka jest prawda. Kiedy ludzki lekarz po licznych puszczaniach krwi i stawianiu baniek odkrywa, ze jego pacjent zmarl z czystej desperacji, zawsze moze powiedziec: „Tak mi przykro, niestety, wola bogow, trzydziesci dolarow sie nalezy” i odejsc jako czlowiek wolny. Bo istoty ludzkie, formalnie rzecz biorac, nic nie sa warte. A za dobrego konia wyscigowego mozna dostac nawet dwadziescia tysiecy dolarow. Doktor, ktory pozwoli ktoremus zbyt szybko pogalopowac na wielki padok w niebie, moze w krotkim czasie uslyszec w jakims ciemnym zaulku cos w stylu: „Pan Chryzopraz jest bardzo niezadowolony”, oraz odkryc, ze krotka pozostalosc jego zycia jest pelna wypadkow.

— Nikt nie wie, gdzie sa kapitan Marchewa i Angua — mowil Colon. — Dzisiaj maja wolne. I nie mozna znalezc Nobby’ego.

— Przynajmniej pod tym wzgledem los nam sprzyja.

— Bingelej bingelej bong bip! — odezwal sie glos z kieszeni komendanta.

Vimes wyjal terminarz i podniosl klapke.

— Slucham…

— No… dwunasta w poludnie! — zawolal chochlik. — Lunch z lady Sybil. — Przyjrzal sie twarzom straznikow. — Eee… Chyba sie nie spoznilem, co?

Cudo Tyleczek otarl spocone czolo.

— Komendant Vimes ma racje — stwierdzil. — To moze byc arszenik. Wyglada na zatrucie arszenikiem. Prosze spojrzec, jaki ma kolor.

— Straszne swinstwo — zgodzil sie Jimmy Paczek. — Czy wyjadal podsciolke?

— Cala posciel jest chyba na miejscu, wiec przypuszczam, ze odpowiedz brzmi: nie.

— Jak sika?

— No… zwyklym sposobem, jak sadze.

Paczek cmoknal wargami o zeby. Mial zadziwiajace zeby. Byla to druga rzecz, ktora zauwazal kazdy, kto go spotkal. Mialy kolor wnetrza niemytego imbryka do herbaty.

— Niech pobiega troche na lonzy — rzekl.

Patrycjusz otworzyl oczy.

— Jestes lekarzem? Naprawde? — zapytal.

Jimmy Paczek spojrzal na niego niepewnie. Nie byl przyzwyczajony do pacjentow, ktorzy potrafia mowic.

— No… tak. Mam pod opieka wielu cierpiacych — stwierdzil.

— Doprawdy? Ja nie cierpie… pewnych rzeczy. — Patrycjusz sprobowal podniesc sie z lozka, ale opadl na plecy.

— Przygotuje wywar — oswiadczyl Jimmy Paczek, cofajac sie. — Trzeba zatykac mu nos i wlewac wywar do gardla, dwa razy dziennie. I zadnego owsa.

Po czym wyszedl pospiesznie, zostawiajac Cuda samego z Patrycjuszem.

Kapral Tyleczek rozejrzal sie po pokoju. Vimes nie zostawil mu zbyt scislych instrukcji. Jestem pewien, ze to nie ci od probowania potraw, powiedzial. Nie wiedza przeciez, czy nie beda musieli zjesc calego talerza. Na wszelki wypadek posle Detrytusa, zeby z nimi porozmawial. A ty odkryjesz dla mnie „jak”, dobrze? A potem mnie mozesz zostawic „kto”.

Jesli czlowiek nie zjadl i nie wypil trucizny, co pozostawalo? Pewnie mozna umiescic trucizne na tamponie i zmusic kogos, zeby ja wdychal. Mozna tez wlac mu ja do ucha podczas snu. Mozna jej dotknac.

Moze jakas mala strzalka? Albo ukaszenie komara?

Patrycjusz poruszyl sie. Spojrzal na Cuda zalzawionymi, zaczerwienionymi oczami.

— Jestes policjantem, mlody czlowieku?

— No… niedawno zaczalem, sir.

— Wydajesz sie osobnikiem krasnoludziej natury.

Cudo nie zadal sobie trudu, by odpowiedziec. Nie warto bylo zaprzeczac. Ludzie zawsze jakos od pierwszego rzutu oka potrafili rozpoznac krasnoluda.

— Arszenik to popularna trucizna — mowil Patrycjusz. — Setki zastosowan w gospodarstwie. Tluczone diamenty byly w modzie przez setki lat, mimo ze nigdy nie dzialaly. Z jakiegos powodu takze wielkie pajaki. Rtec odpowiada tym, ktorzy maja dosc cierpliwosci, aquafortis tym, ktorym jej brakuje. Cantharides takze ma swoich zwolennikow. Wiele mozna dokonac wydzielinami pewnych zwierzat. Plyny organiczne gasienicy kwantowego motyla meteorologicznego czynia czlowieka calkiem, ale to calkiem bezradnym. Powracamy jednak do arszeniku niczym do starego przyjaciela.

Glos Patrycjusza brzmial sennie.

— Czyz nie tak, mlody Vetinari? Istotnie, prosze pana. Tak jest. Ale gdziez go umiescimy, wiedzac, ze wszyscy beda go szukac? W ostatnim miejscu, do ktorego zajrza, prosze pana. Zle. Glupio. Umiescimy go tam, gdzie nikt w ogole nie zajrzy…

Glos przycichl i zmienil sie w mamrotanie.

Posciel w lozku, myslal Cudo. Nawet ubranie. Przez skore, powoli…

Uderzyl piescia w drzwi. Otworzyl mu straznik.

— Przyniescie inne lozko.

— Co?

— Inne lozko. Wszystko jedno skad. I swieza posciel.

Spojrzal w dol. Dywan kryl tylko niewielka czesc podlogi. Mimo to w sypialni, gdzie ludzie czesto chodza

Вы читаете Na glinianych nogach
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату