odrobina krwi dla dobra spoleczenstwa? To prawda, Verence bedzie nieco zdegradowany, ale powiedzmy sobie szczerze, i tak byl raczej urzednikiem niz krolem. A nasi… przyjaciele moga sie przekonac, ze potrafimy byc wdzieczni. Jaki jest sens oporu?

— Czy wampiry w ogole bywaja wdzieczne?

— Mozemy sie nauczyc.

— Wlasnie mi mowisz, ze nie bedziecie przerazajaco zli, ale po prostu zli. Tak?

— Mowimy, moja droga, ze nadszedl nasz czas — odezwal sie glos za nimi.

Odwrocili sie oboje.

Hrabia wkroczyl do galerii. Mial na sobie smoking, a za soba dwoch uzbrojonych ludzi.

— Och, drogi Vladzie, bawisz sie jedzeniem? Dobry wieczor, panno Nitt. Wydaje sie, Vlad, ze mamy gniewny tlum przed brama.

— Naprawde? To bardzo ciekawe. Zawsze chcialem zobaczyc prawdziwy rozgniewany tlum.

— Wolalbym, zeby twoj pierwszy prezentowal sie lepiej. — Hrabia parsknal wzgardliwie. — Nie ma w nich pasji… Mimo to byloby nierozsadne pozwolic im stac tam w czasie kolacji. Przeszkadzaliby. Powiem, zeby sobie poszli.

Drzwi otworzyly sie bez niczyjej pomocy.

— Pojdziemy popatrzec? — zaproponowal Vlad.

— Ehm… Chyba pojde przypudrowac… Pojde i… za chwile wroce. — Agnes wycofywala sie powoli.

Wbiegla do krotkiego korytarzyka prowadzacego do niskich drzwi. Odsunela rygle.

— Najwyzszy czas. — Niania weszla do srodka. — Tam bylo mocno wilgotno.

— Poszli ogladac tlum. Ale tu sa tez inne wampiry, nie tylko straze. Musialy przyjechac na tych wozach! Sa jakby… nie calkiem sluzba, ale sluchaja polecen.

— Ile ich jest? — spytala Magrat.

— Nie mialam jak policzyc! Vlad stara sie lepiej mnie poznac!

— Dobry plan. — pochwalila niania. — Sprawdz, czy nie mowi przez sen.

— Nianiu!

— Moze obejrzymy jasnie pana hrabiego w akcji? — zaproponowala niania. — Przemkniemy sie do starej wartowni i popatrzymy przez szczeline.

— Chce sie dostac do Verence’a — oznajmila Magrat.

— Nigdzie sie nie wybiera. — Niania weszla do malego pomieszczenia obok drzwi. — I nie przypuszczam, zeby chcieli go zabic. Zreszta ma teraz ochrone.

— Mysle, ze to rzeczywiscie nowy typ wampirow — powiedziala Agnes. — Wcale nie sa podobne do tych dawnych.

— Dobrze, wiec zmierzymy sie z nimi tu i teraz — rzekla niania. — Tak postapilaby Esme. Na pewno.

— Ale czy jestesmy dostatecznie silne? — zapytala z powatpiewaniem Agnes.

Babci bys o to nie pytala, stwierdzila Perdita.

— Jest nas trzy, prawda? — Niania wyjela i odkorkowala flaszke. — A to cos do pomocy. Ktoras chce lyknac?

— To przeciez brandy, nianiu! — oburzyla sie Magrat. — Chcesz stawac przeciwko wampirom pijana?

— To chyba lepsze niz stawac przeciwko nim na trzezwo — odrzekla niania, pociagnela lyk i zadrzala. — Moim zdaniem to jedyna sensowna rada, jaka Agnes dostala od pana Oatsa. Lowcy wampirow musza byc troche zawiani, jak mowil. A ja zawsze slucham dobrych rad…

Nawet wewnatrz namiotu Wielce Oatsa plomyk swiecy kolysal sie od wiatru. Kaplan siedzial ostroznie na pryczy, poniewaz nagle ruchy prowadzily do jej skladania z gwaltownoscia, od ktorej czernialy paznokcie. Czujac narastajaca panike, nerwowo kartkowal swoje notatki.

Nie przybyl tu, by zostac ekspertem od wampirow. Na Duchy i Bezbozne Kreatury przeznaczono w college’u godzine wykladu co dwa tygodnie; zajecia prowadzil gluchy diakon Thrope. Na milosc Oma, ten przedmiot nie liczyl sie nawet w koncowej punktacji! Dwadziescia razy wiecej poswiecili Teologii Porownawczej, a w tej chwili zalowal, naprawde zalowal, ze zabraklo czasu, by dowiedziec sie na przyklad, gdzie dokladnie miesci sie serce wampira i ile sily trzeba, zeby je przebic kolkiem.

Aha… tu sa: kilka kartek maczkiem, zachowanych tylko dlatego, ze po drugiej stronie byly notatki do jego eseju na temat „Zywotow Prorokow” Thruma.

„…Krew jest zyciem… wampiry posluszne sa temu, ktory ich zmienil w wampira… dwusiarczek allilu, substancja aktywna czosnku… porfiria, brak? Reakcja wyuczona? rodzinna ziemia a importowana… tylu, ilu moze, gdy pije krew, ofiara staje sie niewolnikiem ich wszystkich… «grupossak»… krew jako bluznierczy sakrament… Wampir rzadzi: nietoperzami, szczurami, istotami nocy, pogoda… Wbrew legendzie, wiekszosc ofiar staje sie apatyczna, NIE zmienia sie w wampiry… przyszly wampir cierpi straszliwe meki i pragnie krwi… skarpety… Czosnek, swiete symbole… Slonce zabija?…zabic wampira — uwolnic wszystkie jego ofiary… sila fizyczna i…”.

Dlaczego nikt im nie powiedzial, ze to wazne? Pol strony zmarnowal na rysunek diakona Thrope’a, bedacy praktycznie martwa natura.

Oats wsunal notatnik do kieszeni i z nadzieja chwycil medalion. Po czterech latach studiow teologicznych nie byl wcale pewien, w co wierzy — po czesci dlatego, ze schizmy Kosciola zdarzaly sie tak czesto, iz niekiedy caly program zajec zmienial sie w ciagu jednego popoludnia. Ale takze…

Ostrzegali ich przed tym. Nie spodziewajcie sie takich rzeczy, mowili, to sie nie zdarza nikomu procz prorokow. Om nie dziala w taki sposob. Om dziala z wnetrza.

…ale mial nadzieje, ze chociaz raz Om da sie poznac w sposob oczywisty i jednoznaczny, ktorego nie da sie przypisac wiatrowi czy wyrzutom sumienia. Chociaz raz chcialby, zeby chmury rozstapily sie na dziesiec sekund, a potezny glos zawolal: TAK, WIELCE-CHWALY-GODNY-JEST-TEN-KTORY-WYSLAWIA-OMA-OATSIE! TO WSZYSTKO SZCZERA PRAWDA! A PRZY OKAZJI, BARDZO DOBRZE PRZEMYSLANA BYLA TA PRACA, KTORA NAPISALES O KRYZYSIE RELIGII W SPOLECZENSTWIE PLURALISTYCZNYM!

Nie o to chodzi, ze brakowalo mu wiary. Ale wiara nie wystarczala. Chcial wiedzy.

Chociaz w tej chwili wystarczylby mu solidny podrecznik likwidowania wampirow.

Wstal. Porzucona straszliwa prycza zlozyla sie z trzaskiem za jego plecami.

Znalazl wiedze. I wiedza nie pomogla.

Czy nie sprawil Jotto, ze Lewiatan Grozy rzucil sie na ziemie i morza poczerwienialy od krwi? Czy Orda silny wiara nie sprowadzil kleski glodu na kraine Smale?

Z cala pewnoscia. Wierzyl w to calkowicie. Ale jakas czastka umyslu nie potrafil zapomniec, co czytal kiedys o malenkich stworzonkach powodujacych rzadkie czerwone przyplywy na wybrzezach Urt i skutkach, jakie najwyrazniej mialo to dla miejscowego zycia w morzu, i o dziwnych cyklach wiatrow, ktore niekiedy przez cale lata nie dopuszczaly nad Smale chmur deszczowych.

To bylo… niepokojace.

Dobrze sobie radzil z dawnymi jezykami, pozwolono mu wiec studiowac w nowych bibliotekach wyrastajacych wokol Cytadeli. A to dostarczylo nowych powodow do zmartwien, poniewaz szukajac prawdy, znajdowal ich wiele. Na przyklad Trzecia Podroz Proroka Ceny zadziwiajaco przypominala przeklad Testamentu Piasku w „Laotanskiej Ksiedze Calosci”. Tylko na jednej polce znalazl czterdziesci trzy niezwykle podobne opisy wielkiej powodzi, a w kazdym z nich czlowiek przypominajacy biskupa Horna ocalil wybranych sposrod rodzaju ludzkiego, budujac magiczna lodz. Szczegoly roznily sie, oczywiscie. Czasami lodz byla zrobiona z drewna, kiedy indziej z lisci bananowca. Czasami wiesc o wynurzajacym sie suchym ladzie dostarczal labedz, kiedy indziej iguana. Naturalnie, opowiesci te w kronikach innych religii byly tylko podaniami ludowymi i mitami, podczas gdy podroz opisana w Ksiedze Ceny stanowila swieta prawde. Ale mimo to…

Oats uzyskal swiecenia kaplanskie, ale awansowal z nieco wielebnego na calkiem wielebnego jako mlodzieniec pelen rozterek. Chcialby przedyskutowac z kims swoje odkrycia, ale trwaly schizmy tak liczne, ze nikt nie stal w miejscu dostatecznie dlugo, by go wysluchac. Ogluszalo stukanie mlotkow klerykow, ktorzy przybijali do wrot swiatyni wlasne wersje prawd Oma. Przez chwile rozwazal nawet zakup zwoju papieru i wlasnego mlotka oraz zapisanie sie na liste oczekujacych w kolejce do wrot, ale zrezygnowal z tego zamiaru.

Poniewaz, jak zdawal sobie sprawe, w kazdej kwestii mial przeciwne opinie.

W pewnej chwili myslal nawet, ze poprosi o egzorcyzmy, jednak wycofal sie z tego. Kosciol tradycyjnie

Вы читаете Carpe jugulum
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату