pochlebnego pochlebiania, jakbys byl panem Pochlebkiem! Uwolnij je obie, bo…

— Och, jakze predko przechodzimy do „bo”… — Hrabia westchnal. — Powiem tak: opuscicie wszyscy moj zamek, a wtedy zobaczymy. Byc moze pozwole odejsc krolowej. Ale mala ksiezniczka… Czyz nie jest slodka? Pozostanie tu jako nasz gosc. Na pewno rozjasni swoja obecnoscia to miejsce…

— Wroci z nami do Lancre, ty draniu! — wrzasnela Magrat.

Szarpnela sie w uscisku wampira i sprobowala uderzyc go w twarz, jednak Agnes zauwazyla, jak bardzo pobladla, kiedy mocniej zacisnal palce na jej przegubie.

— Krolowa nie powinna sie tak wyrazac — zganil ja hrabia. — A ja jestem wciaz bardzo silny, nawet jak na wampira. Jednak ma pani racje. Wszyscy wrocimy do Lancre. Jedna wielka, szczesliwa, mieszkajaca w zamku rodzina. Musze przyznac, ze ten zamek nie wydaje sie tak atrakcyjny. Och, prosze sie nie obwiniac, pani Ogg. Na pewno inni zrobia to za pania…

Przerwal. Dzwiek rozbrzmiewajacy dotad na samej granicy slyszalnosci stal sie glosniejszy. Mial rytmiczne, niemal metaliczne brzmienie.

Tlum sie rozstapil. Babcia Weatherwax wyszla do przodu, mieszajac wolno.

— Nigdzie nie ma tu mleka — powiedziala. — Choc wlasciwie trudno sie dziwic. Dodalam plasterek cytryny, ale to nie to samo, zawsze powtarzam…

Odlozyla lyzeczke na spodek z brzekiem, ktory odbil sie echem w calej sali.

— Spoznilam sie? — zapytala hrabiego z usmiechem.

Rygle odsuwaly sie ze szczekiem, jeden po drugim.

— …postsuneli stsie za daleko… — mruczal Igor. — Stsary pan nigdy by…

Drzwi zaskrzypialy na starannie przerdzewialych zawiasach. Z ciemnosci dmuchnelo suche, chlodne powietrze. Igor poszukal zapalek i zapalil pochodnie.

— …jastsne, kazdy lubi stsobie odpotszats, ale to juz stskandal…

Pobiegl mrocznymi korytarzami, miedzy scianami w polowie z surowych kamieni, w polowie z nagiej skaly, az dotarl do komory calkowicie pustej, tylko z wielkim kamiennym sarkofagiem, ktory mial wyrzezbiony na boku napis MAGPYR.

Wcisnal pochodnie w zelazny pierscien, zdjal plaszcz i z wysilkiem zsunal na bok kamienne wieko.

— Prostsze o wybatszenie, jastsnie panie — steknal, kiedy wieko uderzylo o ziemie.

Wewnatrz trumny w swietle pochodni polyskiwal drobny pyl.

— …przystszli tu, wstszystsko pomiestszali…

Igor siegnal po plaszcz i z kieszeni wyjal grube zawiniatko. Rozwinal material na brzegu sarkofagu. Swiatlo blysnelo na rzedach skalpeli, nozyczek i igiel.

— …a teraz jeststsze groza malym dzietsiom… jastsnie pan nigdy tak nie postsepowal… tylko lubiatse ryzyko mlode kobiety w wieku powyzej stsiedemnastsu lat i dobrze wygladajatse w notsnych kostszulach, zawstsze jastsnie pan powtarzal…

Wybral skalpel i bardzo ostroznie nacial maly palec lewej dloni. Kropla krwi pojawila sie na skorze, nabrzmiala i spadla na stosik pylu, gdzie zaczela dymic.

— To za Stskrawka — powiedzial Igor z ponura satysfakcja. Zanim dotarl do drzwi, biala mgla przelewala sie juz nad krawedzia trumny.

— Jestem stara kobieta. — Babcia Weatherwax rozejrzala sie surowo. — Chcialabym usiasc, bardzo uprzejmie dziekuje.

Przysunieto jej lawe. Babcia zajela miejsce i zmierzyla hrabiego wzrokiem.

— O czym mowiles? — spytala.

— Ach, Esmeraldo — rzekl hrabia. — Wreszcie do nas przybylas. Zew krwi jest zbyt silny, by mu sie przeciwstawic, prawda?

— Mam nadzieje — odparla babcia.

— Wyjdziemy stad wszyscy razem, panno Weatherwax.

— Ty stad nie wyjdziesz. — Babcia znow zamieszala herbate.

Oczy trzech wampirow sledzily ruch lyzeczki.

— Nie masz wyboru. Musisz byc mi posluszna. Wiesz o tym — przypomnial jej hrabia.

— Och, zawsze jest jakis wybor — stwierdzila babcia.

Vlad i Lacrimosa pochylili sie z obu stron ojca. Nastapila prowadzona goraczkowym szeptem konwersacja. Hrabia uniosl glowe.

— Nie, nie moglas sie temu oprzec. Nawet ty!

— Nie mowie, ze mnie to sporo nie kosztowalo. — Babcia znow zamieszala herbate.

Kolejne szepty.

— Mamy jednak krolowa i dziecko — zauwazyl hrabia. — Jak wiem, bardzo ci na nich zalezy.

Babcia zatrzymala filizanke w pol drogi do ust.

— Zabij ich — powiedziala. — Nic ci z tego nie przyjdzie.

— Esme! — zawolaly niania Ogg i Magrat rownoczesnie.

Babcia odstawila filizanke na spodek. Agnes zdawalo sie, ze slyszy westchnienie Vlada. Sama czula to przyciaganie…

Wiem, co ona zrobila, szepnela Perdita. Ja tez, pomyslala Agnes.

— On blefuje — uspokoila je babcia.

— Tak? — rzucila drwiaco Lacrimosa. — Chcielibyscie miec wampirza krolowa?

— Mielismy kiedys taka w Lancre — odparla swobodnie babcia. — Biedna kobieta, zostala ukaszona przez kogos z waszych. Jadala polsurowe steki i takie rzeczy. Jak slyszalam, nigdy nie tknela nikogo zebem. Grimnir Palowniczka, tak…

— Palowniczka?

— Och, mowie tylko, ze nie byla krwiopijca. Nie twierdze, ze byla mila. Nie przeszkadzal jej rozlew krwi, ale na piciu jej wyznaczyla granice. Wy tez nie musicie.

— Nic nie wiesz o prawdziwych wampirach!

— Wiem wiecej, niz ci sie wydaje. I wiem o Gycie Ogg.

Niania Ogg zamrugala zdziwiona.

Babcia Weatherwax znow uniosla filizanke i znow ja opuscila.

— Lubi sie napic. I bedzie tlumaczyla, ze to musi byc najlepsze brandy… — Niania twierdzaco kiwnela glowa. — Tego wlasnie pragnie, z cala pewnoscia, jednak w rzeczywistosci zadowala sie piwem, jak kazdy. — Niania Ogg wzruszyla ramionami. Babcia mowila dalej: — Ale wy nie zadowolicie sie kaszanka, prawda, bo tak naprawde spijacie wladze nad ludzmi. Znam was jak sama siebie. I jedna z tych rzeczy, o ktorych wiem, to ze malej nawet wlos z glowy nie spadnie. W kazdym razie… — Babcia z roztargnieniem jeszcze raz zamieszala herbate. — Gdyby juz jakies miala, to zaden by nie spadl. Nie mozesz tego zrobic, rozumiesz.

Podniosla filizanke i starannie otarla ja o brzeg spodka. Agnes dostrzegla, ze Lacrimosa lakomie rozchyla wargi.

— Wiec tak naprawde jestem tu po to, rozumiesz, zeby dopilnowac, czy czeka cie sprawiedliwosc, czy milosierdzie. To kwestia wyboru.

— Naprawde wierzysz, ze nie skrzywdzimy miesa? — Lacrimosa wyszla przed hrabiego. — Patrz!

Zamachnela sie i chciala uderzyc dziecko, jednak nagle szarpnela reke do tylu, jakby cos ja ukasilo.

— Nie mozesz tego zrobic — powtorzyla spokojnie babcia.

— O malo co nie zlamalam reki…

— Przykre.

— Umiescilas cos… cos magicznego w tej malej, tak? — domyslil sie hrabia.

— Nie wyobrazam sobie, kto moglby posadzic mnie o cos podobnego — rzekla babcia, a za jej plecami niania Ogg zaczela sie pilnie przygladac swoim butom. — Teraz przedstawie wam swoja oferte. Oddacie nam Magrat i dziecko, a my odetniemy wam glowy.

— I to nazywasz sprawiedliwoscia, tak? — spytal hrabia.

— Nie. To nazywam milosierdziem. — Babcia odstawila filizanke na spodek.

— Wielkie nieba, kobieto, wypijesz te przekleta herbate czy nie?! — ryknal hrabia.

Вы читаете Carpe jugulum
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату