zielona choragiewka i wskoczyl na stopnie wagonu. Drzwi zamknely sie automatycznie. Pociag powoli ruszyl. Za chwile wjedzie na most i zniknie gdzies poza granicami Wenecji. Kiedy mijal ich wagon z przedzialem Landich, Brunetti dostrzegl przez okno, ze starsi panstwo siedza obok siebie i Landi obejmuje zone ramieniem. Zadne z nich nie spojrzalo na stojacych na peronie policjantow.

Rozdzial 14

Dziwiac sie, ze w ogole o tym pamieta, Brunetti z dworcowego telefonu zadzwonil do hotelu, zeby odwolac rezerwacje. Marzyl o powrocie do domu. Razem z Vianellem wsiedli do tramwaju wodnego numer osiemdziesiat dwa w kierunku Rialto. Nie mieli sily rozmawiac. Pozegnali sie krotko i przygnebiony Brunetti, przeszedlszy przez most i zamkniety o tej porze targ, szybko dotarl w okolice domu. Nawet przepiekne orchidee wystawione w oknach kwiaciarni Biancata nie poprawily mu nastroju, nie poprawil go rowniez zapach smakowitych dan, rozchodzacy sie na pierwszym pietrze.

U niego w mieszkaniu pachnialo jeszcze mocniej: ktos bral niedawno kapiel lub prysznic i musial myc wlosy szamponem rozmarynowym, ktory Paola kupila tydzien wczesniej. Na kolacje byly kielbaski z papryka. Brunetti mial nadzieje, ze Paola poda je ze swiezym makaronem.

Powiesil marynarke w szafie. Gdy wszedl do kuchni, Chiara, ktora siedziala przy kuchennym stole, pracujac nad czyms, co najwyrazniej mialo zwiazek z geografia – caly blat stolu zaslany byl mapami, a obok lezal katomierz i linijka – rzucila sie na niego i mocno objela. Przypomnial sobie odor w mieszkaniu Marca i musial sie przemoc, zeby sie od niej nie odsunac.

– Papa – powiedziala, zanim zdazyl ja pocalowac na przywitanie – czy moglabym w lecie zapisac sie na kurs zeglarski?

Brunetti na prozno szukal oczami Paoli, ktora moglaby mu to wyjasnic.

– Kurs zeglarski? – powtorzyl.

– Tak, papa – powiedziala Chiara, patrzac na niego z usmiechem. – Mam ksiazke i probuje sama nauczyc sie nawigacji, ale mysle, ze ktos musi mi to pokazac w praktyce.

Chwycila go za reke i pociagnela w strone stolu, ktory faktycznie pokrywaly mapy, ale teraz zauwazyl, ze byly to mapy morskie, z zaznaczonymi mieliznami i konturami ladow.

Chiara odsunela sie od niego i stanela nad stolem, zagladajac do otwartej ksiazki, przycisnietej inna ksiazka.

– Spojrz, papa – powiedziala, wskazujac palcem kolumne cyfr. – Przy bezchmurnym niebie, jesli maja wlasciwy zestaw map i chronometr, moga zawsze dokladnie okreslic miejsce, w ktorym sie znajduja, w kazdej czesci swiata.

– Kto moze, aniolku? – spytal Brunetti, otwierajac lodowke i wyciagajac butelke tokaju.

– Kapitan Aubrey z zaloga – powiedziala tonem, z ktorego wynikalo, ze jest to absolutnie oczywiste.

– A kto to jest kapitan Aubrey?

– Papa, to jest kapitan „Surprise”. – Chiara spojrzala na niego tak, jakby sie wlasnie przyznal, ze nie pamieta wlasnego adresu.

– „Surprise”? – spytal, nadal nie wiedzac, o co chodzi.

– Z ksiazek o wojnie z Francuzami, papa – i zanim zdazyl przyznac sie do ignorancji w tej dziedzinie, dodala: – Alez ci Francuzi sa podli.

Brunetti, ktory podzielal opinie, ze Francuzi sa podli, nie odezwal sie, wciaz nie wiedzac, o czym wlasciwie jest mowa. Nalal sobie kieliszek wina i wypil dwa duze lyki. Popatrzyl znow na rozlozone mapy i zauwazyl, ze w czesciach zamalowanych na niebiesko bylo mnostwo okretow, ale staromodnych, z wydetymi wiatrem bialymi zaglami, a z rogow mapy wyzieraly trytony, wylaniajace sie z wody i dmace w rogi z muszli.

Poddal sie.

– Z jakich ksiazek, Chiaro? – spytal.

– Tych, ktore dostalam od mamy, napisanych po angielsku, o angielskim kapitanie i jego przyjacielu, i o wojnie z Napoleonem.

Ach, o te ksiazki chodzi. Pociagnal kolejny lyk.

– Widze, ze podobaja ci sie te ksiazki tak samo jak mamie.

– Och, nie, mamy nie da sie w tym przescignac – stwierdzila autorytatywnie Chiara.

Cztery lata temu, po dwudziestu latach malzenstwa, Brunetti zostal nagle na ponad miesiac porzucony przez zone, ktora zamiast zajmowac sie domem, zatopila sie w lekturze, jak mu sie wowczas wydawalo, osiemnastu powiesci o tematyce morskiej, z okresu niekonczacych sie wojen miedzy Anglia a Francja* [W istocie jest to dwadziescia ksiazek autorstwa Patricka O’Briana (1914-2000), jednego z najwiekszych pisarzy historycznych XX wieku. Bohaterami powiesci, ktorych akcja toczy sie podczas wojen napoleonskich na prawie wszystkich morzach swiata, sa kapitan Krolewskiej Marynarki Wojennej Jack Aubrey i jego przyjaciel, lekarz i przyrodnik Stephen Maturin. Epizod, w ktorym kapitan Aubrey dowodzi statkiem „Surprise”, ma miejsce na morzach wokol Brazylii, gdzie Aubrey poluje na francuski statek „Acheron”.]. Jemu ten okres wydawal sie rownie dlugi, poniewaz posilki, ktore wowczas jadl, byly przygotowane w pospiechu, mieso niedopieczone, a chleb czerstwy, czesto wiec musial szukac pocieszenia w nadmiernych ilosciach grogu. Widzac malzonke tak calkowicie pochlonieta tym tematem, zajrzal do jednego z tomow powiesci, chociazby po to, aby miec o czym rozmawiac podczas improwizowanych obiadow i kolacji. Ale ksiazka wydala mu sie rozwlekla, pelna dziwacznych postaci i jeszcze dziwniejszych zwierzat, zrezygnowal wiec z lektury juz po kilku stronach, zanim jeszcze pojawil sie na nich kapitan Aubrey. Na szczescie Paola czytala szybko i skonczywszy ostatni tom, powrocila do dwudziestego wieku zupelnie niezmieniona, mimo tych wszystkich katastrof morskich, bitew i epidemii, na ktore sie narazala przez kilka tygodni.

Stad te mapy.

– Musze porozmawiac o tym z twoja matka – powiedzial.

– O czym? – spytala Chiara, z glowa w mapach i lewa reka zajeta kalkulatorem, przyrzadem, ktorego, pomyslal Brunetti, kapitan Aubrey na pewno by jej pozazdroscil.

– O kursie zeglarskim.

– Ah yes – powiedziala Chiara, z wielka swoboda przechodzac na angielski. – I long to sail a ship.

Brunetti machnal reka, nalal dwa kieliszki wina i poszedl do pokoju zony. Drzwi byly otwarte. Paola lezala na kanapie i czytala.

– Captain Aubrey, I presume – odezwal sie na powitanie.

Odlozyla ksiazke, usmiechnela sie i siegnela po kieliszek. Pociagnela lyk, przesunela sie, zeby zrobic mu miejsce, a kiedy usiadl, spytala:

– Zly dzien?

Brunetti westchnal, oparl sie wygodnie i przykryl reka stopy Paoli.

– Przedawkowanie. Dwadziescia lat. Student architektury.

Przez dluzszy czas milczeli.

– Jakie mielismy szczescie, ze urodzilismy sie wtedy, kiedysmy sie urodzili – powiedziala Paola po chwili.

Brunetti spojrzal na nia pytajaco.

– Przed narkotykami – wyjasnila. – To znaczy zanim narkotyki zaczely byc takie popularne. Moze dwa razy w calym moim zyciu palilam marihuane. I dzieki Bogu za kazdym razem bez zadnych rewelacji.

– Dlaczego dzieki Bogu?

– Bo gdyby mi sie to spodobalo albo gdyby podzialalo na mnie tak, jak przypuszczalnie dziala na ludzi, moglabym sie skusic i zapalic jeszcze raz i jeszcze. Kto wie, moze potem siegnelabym po cos silniejszego.

Brunetti w myslach przyznal jej racje.

– A co zabilo tego chlopca?

– Heroina.

Paola wzdrygnela sie.

– Prawie cale popoludnie spedzilem z jego rodzicami – powiedzial Brunetti, popijajac wino. – Ojciec ma gospodarstwo rolne. Przyjechali spod Trydentu, zeby go zidentyfikowac.

Вы читаете Znajomi Na Stanowiskach
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату