– Czy juz o nich kiedykolwiek slyszales?
– Nigdy.
– Czy kogos o nich wypytywales?
– Nikogo. Zobaczylem ich po raz pierwszy w zyciu doslownie pol godziny temu.
– Co zamierzasz zrobic?
– Dowiedziec sie na ich temat wszystkiego, co bede mogl.
– A potem?
– Zalezy, czego sie dowiem.
Zamilkli.
– Dzis myslalam o tobie, o twojej pracy – powiedziala Paola po chwili.
Brunetti czekal na dalszy ciag.
– Mylam wlasnie okna i to sprawilo, ze pomyslalam o tobie.
– Czemu akurat mycie okien?
– Mylam najpierw okna, potem lustro w lazience i wtedy pomyslalam o tym, czym sie zajmujesz.
Wiedzial, ze Paola pociagnie swoja opowiesc, nawet jesli bedzie milczal, ale wiedzial rowniez, ze lubi byc zachecana, wiec odezwal sie pytajaco:
– No i?
– Kiedy myje sie okno – powiedziala, patrzac na niego – trzeba je otworzyc i przyciagnac do siebie, a wtedy swiatlo pada na nie pod innym katem, niz kiedy jest zamkniete. – Widziala, ze Brunetti slucha z uwaga. – Wiec myje sie je i wreszcie jest umyte. Albo mysli sie, ze jest umyte. Ale kiedy sie je zamyka, swiatlo znow pada pod uprzednim katem i wtedy widac, ze z zewnatrz okno wciaz jest brudne albo ze zapomnialo sie o jakims malym kawalku po wewnetrznej strome. To znaczy, ze trzeba je ponownie otworzyc i umyc jeszcze raz. Ale nigdy nie bedzie sie mialo pewnosci, ze jest calkiem czyste, dopoki sie go znow nie zamknie.
– A lustro? – spytal.
Popatrzyla na niego z usmiechem.
– Lustro widzisz tylko z jednej strony. Z tylu nie pada na nie zadne swiatlo, wiec jak sie je umyje, jest czyste. Nie ma tu mowy o zludzeniu optycznym.
Wrocila do luskania groszku.
– No i?
Wciaz patrzac na groszek, moze zeby ukryc rozczarowanie jego niedomyslnoscia, wyjasnila:
– Taka wlasnie jest twoja praca, czy raczej chcialbys, zeby byla taka. Chcesz myc lustra, chcesz, zeby wszystko bylo dwuwymiarowe i latwo postrzegalne. Ale za kazdym razem, kiedy zaczynasz sie czemus przygladac, to cos zmienia sie w okno: jesli spojrzysz na to z innej perspektywy, pod innym katem, juz nie jest takie jak przedtem.
Brunetti zastanowil sie nad slowami zony.
– Ale w obydwu przypadkach musze zmyc brud – powiedzial w koncu, chcac rozwiac powazny nastroj.
– Ty to powiedziales, nie ja – rzekla Paola. Poniewaz Brunetti milczal, wrzucila do miski ostatni groszek i wstala. – Cokolwiek zrobisz, jestem pewna, ze bedziesz wolal zrobic to z pelnym zoladkiem – rzekla, stawiajac miske na blacie.
Tak wiec z pelnym zoladkiem Brunetti zabral sie tego popoludnia do „zmywania brudu”, jak tylko wrocil do komendy. Zaczal od biura signoriny Elettry, ktora przywitala go jak zwykle z usmiechem, dzis ubrana w stroj nieodparcie kojarzacy sie z morska zegluga: granatowa spodnice i jedwabna bluzke ze stojka. Pomyslal, ze brakuje jej tylko zeglarskiej czapeczki, kiedy zobaczyl kolo komputera sztywny cylindryczny kapelusik w bialym kolorze.
– Volpato – powiedzial, zanim jeszcze zdazyla go przywitac. – Angelina i Massimo. Malzenstwo. Obydwoje dobrze po szescdziesiatce.
Elettra wyciagnela kartke i zaczela notowac.
– Mieszkaja tu, w Wenecji?
– Tak mi sie wydaje.
– Wie pan moze, w jakich okolicach?
– Nie – odrzekl.
– Ale to latwo sprawdzic – rzucila. – Co jeszcze?
– Najbardziej potrzebowalbym danych finansowych: konta w banku, ewentualne inwestycje, wlasnosc zarejestrowana na nazwisko, wszystko, co uda sie pani znalezc. I niech pani sprawdzi, czy mamy cos u siebie.
– Billingi telefoniczne?
– Nie, na razie to wystarczy.
– Na kiedy mam to zrobic?
– Jak pani mysli? – spytal z usmiechem.
Odsunela mankiet bluzki i spojrzala na ciezki zegarek pletwonurka, ktory nosila na lewej rece.
– Informacje z urzedow miejskich postaram sie zdobyc jeszcze dzisiaj.
– Ale banki juz sa zamkniete, wiec z tym mozna zaczekac do jutra.
Elettra usmiechnela sie do niego.
– Rejestry bankowe nigdy nie sa zamkniete. Za kilka godzin powinnam miec wszystko. – Schylila sie i wyciagnela z szuflady plik dokumentow. – Mam tutaj cos takiego – zaczela, lecz przerwala i spojrzala w kierunku drzwi.
Brunetti odruchowo sie odwrocil i ujrzal wracajacego z obiadu
–
– Tak,
– Prosze przyjsc do mnie do biura, chcialbym podyktowac pani list.
– Oczywiscie,
Kiedy Patta mijal go w drodze do swego gabinetu, Brunetti mial nieodparte uczucie, ze zachowuje sie jak plochliwe lesne zwierzatko, moze lemur, ktore zamiera bez ruchu na najlzejszy nawet odglos, wyobrazajac sobie, ze staje sie w ten sposob niewidzialne, i wierzac, ze to je ochroni przed grasujacym w poblizu drapieznikiem. Zanim zdazyl cos powiedziec signorinie Elettrze, kobieta wstala i idac za Patta, rzucila wymowne spojrzenie na papiery, ktore zostawila na biurku. Brunetti nie zauwazyl nawet sladu plochliwosci w jej postawie. Kiedy zamknela za soba drzwi, wzial dokumenty, a potem szybko napisal krotki list, proszac ja o ustalenie nazwiska wlasciciela domu, przed ktorym znaleziono Rossiego.
Rozdzial 18
Idac do swego pokoju, rzucil okiem na papiery, ktore wzial z biurka signoriny Elettry – byl to dlugi wydruk numerow, pod ktore Rossi dzwonil od siebie z mieszkania i z biura. Na marginesie Elettra zanotowala, ze Rossi nie mial prywatnego telefonu komorkowego, co sugerowalo, ze do Brunettiego dzwonil ze sluzbowej komorki nalezacej do Ufficio Catasto. Az cztery razy w ciagu niecalych dwoch tygodni dzwonil od siebie z biura pod ten sam numer w Ferrarze i Brunetti pomyslal, ze jest to numer kancelarii Gaviniego i Cappellego. Kiedy to sprawdzil, okazalo sie, ze pamiec go nie mylila. Ostatnie polaczenie mialo miejsce w przeddzien zabojstwa Cappellego.
Brunetti siedzial dlugi czas, zastanawiajac sie, jakie moze byc powiazanie miedzy Rossim i Cappellim. Coraz