– Teraz ich nie ma. Zwykle przychodza rano, po dziesiatej.

– Musze sie z nia zobaczyc – powiedzial Brunetti podenerwowanym glosem, usmiechajac sie sztucznie do barmana, jakby szukal u niego zrozumienia.

– Przykro mi – odrzekl barman i zajal sie innym klientem.

Brunetti wyszedl, skrecil w lewo, jeszcze raz w lewo i wszedl do apteki, ktora wlasnie zamykano.

– Ciao, Guido – rzekl Danilo, jego przyjaciel farmaceuta, przekrecajac klucz w zamku. – Zaraz skoncze i mozemy gdzies wstapic na drinka.

Brodaty mezczyzna oproznil kase, wprawnie przeliczyl pieniadze i wyniosl je na zaplecze. Brunetti slyszal, jak sie krzata za drzwiami, i chwile potem Danilo pojawil sie, ubrany w skorzana marynarke.

Brunetti poczul na sobie badawcze spojrzenie lagodnych brazowych oczu. Danilo usmiechnal sie nieznacznie.

– Wyglada na to, ze przyszedles po jakies informacje – powiedzial.

– Czy to az tak widac?

Danilo wzruszyl ramionami.

– Czasem wpadasz po lekarstwo i wygladasz na zmartwionego, innym razem na drinka i wtedy jestes zrelaksowany. Ale kiedy przychodzisz po informacje, wygladasz tak – powiedzial, marszczac brwi, i wbil w Brunettiego spojrzenie zdradzajace pierwsze oznaki obledu.

– Va la – rzekl komisarz, usmiechajac sie mimo woli.

– A wiec o co chodzi? Albo o kogo?

Brunetti nie ruszyl sie z miejsca, myslac, ze moze lepiej odbyc te rozmowe w zamknietej aptece niz w jednym z trzech barow na placu.

– Angelina i Massimo Volpatowie – powiedzial.

– Madre di Dio! – wykrzyknal aptekarz. – Lepiej juz pozycz pieniadze ode mnie. Chodz – powiedzial, chwytajac go za ramie i ciagnac w strone zaplecza. – Otworze sejf, a potem powiem, ze zlodziej byl zamaskowany, obiecuje.

Brunetti myslal, ze Danilo zartuje, lecz ten kontynuowal:

– Nie chcesz chyba zwrocic sie do nich, Guido? Dam ci wszystko, co mam w banku, i jestem pewien, ze Mauro pozyczy ci jeszcze wiecej. – Wlaczyl do oferty swego szefa.

– Nie o to chodzi. – Brunetti polozyl uspokajajaco dlon na ramieniu Danila. – Ja tylko potrzebuje informacji na ich temat.

– Nie mow mi, ze w koncu powinela im sie noga i ktos ich zaskarzyl? Fantastycznie!

– Az tak dobrze ich znasz?

– Znam ich od lat – oznajmil Danilo, niemal spluwajac z obrzydzenia. – Zwlaszcza ja. Przychodzi co najmniej raz na tydzien, z obrazkami swietych i rozancem w reku. – Danilo zgarbil sie i podlozyl pod brode zlaczone dlonie. Przechylil glowe na bok i spojrzal na Brunettiego, usmiechajac sie ze sciagnietymi ustami. Przechodzac z dialektu tyrolskiego na wenecki, odezwal sie piskliwie: – Och, dottor Danilo, nie wie pan, jak wiele dobrego uczynilam dla mieszkancow tego miasta! Nie wie pan, ilu ludzi jest mi za to wdziecznych i modli sie za mnie. Nawet pan sobie nie wyobraza.

Mimo ze Brunetti nigdy nie slyszal signory Volpato, w okrutnej parodii Danila dojrzal ucielesnienie wszystkich znanych mu hipokrytow.

Aptekarz wyprostowal sie i postac starej kobiety znikla.

– Jak ona to robi? – spytal Brunetti.

– Ludzie ja znaja. I jego tez. Obydwoje albo ktores z nich jest co rano na campo. Wszyscy wiedza, gdzie ich znalezc.

– Skad wiedza?

– A skad ludzie zawsze wszystko wiedza? – odpowiedzial Danilo pytaniem. – Wiesci sie rozchodza. Jednym brakuje na zaplacenie podatkow, inni uprawiaja hazard, a tym, ktorzy prowadza firmy, nie wystarcza na pokrycie wydatkow przed koncem miesiaca. Podpisuja zobowiazanie, ze oddadza pieniadze za cztery tygodnie, a do pozyczonej sumy zawsze dolicza sie procent. Ale ci ludzie przewaznie musza jeszcze wiecej pozyczyc, zeby zwrocic dlug. Hazardzisci nie wygrywaja, przedsiebiorcom coraz gorzej ida interesy.

– Zadziwia mnie – powiedzial Brunetti po chwili zastanowienia – ze to wszystko jest legalne.

– A co moze byc bardziej legalnego niz dokument sporzadzony u notariusza i podpisany przez obydwie strony?

– Ktorzy notariusze sie tym zajmuja?

Danilo wymienil nazwiska trzech szanowanych obywateli, prowadzacych w miescie rozlegla praktyke. Jeden z nich pracowal dla tescia Brunettiego.

– Wszyscy trzej? – Brunetti nie kryl zdziwienia.

– Czy myslisz, ze Volpatowie deklaruja sumy, ktore im placa? Czy myslisz, ze notariusze placa podatek od tego, co zarabiaja na Volpatach?

Brunetti nie byl ani troche zaskoczony, ze notariusze maczaja palce w takim podejrzanym interesie jak ten, ale zdziwily go te trzy nazwiska – jeden z nich byl czlonkiem zakonu kawalerow maltanskich, a drugi bylym radca miejskim.

– No dobrze – rzekl Danilo. – Chodz, napijemy sie czegos i opowiesz mi, po co ci te wszystkie informacje. – Widzac mine Brunettiego, szybko sie poprawil: – Albo i nie opowiesz.

Poszli do Rosa Salva po drugiej stronie calle. Brunetti powiedzial mu jedynie, ze interesuje go dzialalnosc weneckich lichwiarzy, balansujaca na granicy prawa. Klientkami Danila byly przewaznie starsze kobiety i niemal wszystkie sie w nim podkochiwaly, totez docieral do niego nieprzerwany strumien plotek. Przyjacielski i cierpliwy, zawsze gotow ich wysluchac, stal sie z biegiem lat istna skarbnica krazacych w miescie poglosek i insynuacji i od dawna byl dla Brunettiego nieocenionym zrodlem informacji. Podal mu nazwiska kilku najbardziej znanych lichwiarzy, ze szczegolami opisujac ich stan majatkowy.

Biorac pod uwage nastroj Brunettiego i jego poczucie zawodowej dyskrecji, Danilo podzielil sie z nim najswiezszymi plotkami, swiadom, ze komisarz nie bedzie mu zadawal dodatkowych pytan. W pewnej chwili zerknal na zegarek.

– Musze juz leciec – powiedzial. – Jadamy o osmej.

Razem doszli az do Rialto, rozmawiajac na zwykle tematy. Pozegnali sie przy moscie, jednemu i drugiemu spieszno bylo na domowa kolacje.

Juz od paru dni Brunettiemu kolataly sie po glowie bezladne strzepy informacji, ktore miedlil w myslach bez konca, probujac je ulozyc w jakis spojny wzor. Doszedl do wniosku, ze pracownicy Ufficio Catasto musza wiedziec o kazdej planowanej renowacji domu, jak rowniez o tym, komu wymierzono grzywne za nielegalne przerobki dokonane w przeszlosci. Prawdopodobnie znali tez wysokosc kar. Moze nawet sami wyznaczali ich wysokosc. Musieli jedynie sprawdzic, jaka jest kondycja finansowa przylapanych wlascicieli – a to nie stanowilo wielkiego problemu. Z pewnoscia pod tym wzgledem signorina Elettra nie jest jedynym geniuszem w miescie. A potem kazdemu, kto narzekal, ze nie ma pieniedzy na zaplacenie grzywny, wystarczylo doradzic, by skontaktowal sie z Volpatami.

Najwyzszy czas odwiedzic Ufficio, pomyslal Brunetti.

Nastepnego ranka, kiedy dotarl do komendy tuz po wpol do dziewiatej, dyzurny policjant powiadomil go, ze chwile wczesniej byla jakas mloda kobieta, ktora chciala sie z nim zobaczyc. Nie, nie wyjasnila, w jakiej sprawie, a dowiedziawszy sie, ze Brunettiego jeszcze nie ma, powiedziala, ze pojdzie na kawe i wroci za jakis czas. Komisarz poprosil mlodego czlowieka, zeby przyprowadzil kobiete do niego, jak tylko sie pojawi.

Znalazlszy sie w biurze, przerzucil pierwsze strony „Il Gazzettino” i wlasnie myslal o tym, zeby wyjsc gdzies na kawe, kiedy w drzwiach stanal dyzurny, przepuszczajac mloda kobiete, a wlasciwie dziewczyne, zasalutowal i przed odejsciem zamknal drzwi. Widzac, ze dziewczyna wciaz tkwi przy wejsciu, jakby sie obawiala wejsc dalej, komisarz przywolal ja gestem.

– Prosze sie rozgoscic, signorina – powiedzial, zasiadajac na swym miejscu za biurkiem.

Dziewczyna przeszla przez pokoj i przysiadla skromnie na brzegu krzesla. Brunetti rzucil jej szybkie spojrzenie, po czym pochylil sie i przesunal jakas kartke z jednej strony biurka na druga. Chcial dac dziewczynie troche czasu, zeby poczula sie swobodniej.

Вы читаете Znajomi Na Stanowiskach
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату