Brunetti uniosl palec i pokiwal nim w protescie. Nie ma mowy, zeby pozwolil signorinie Elettrze zblizyc sie ponownie do tych ludzi. Usmiechnela sie z wyrazna ulga.
– A procenty? Mowili, na ile procent ta pozyczka?
– Powiedzieli, ze o tym porozmawiamy jutro, ze to wszystko bedzie w umowie. – Elettra zalozyla noge na noge i splotla rece. – Oznacza to, jak sie domyslam, ze tu niczego nie uda sie wytargowac.
Brunetti odczekal chwile, po czym spytal:
– A dewocja?
Elettra wyjela z kieszeni zakietu podluzna karteczke, troche mniejsza od karty do gry. Podala ja Brunettiemu. Przedstawiala wizerunek kobiety w stroju zakonnicy z naboznie zlozonymi dlonmi i oczyma wzniesionymi ku niebu. Brunetti przeczytal kilka linijek wydrukowanych pod spodem. Byl to tekst modlitwy, ktora zaczynala sie ozdobnym inicjalem „O”.
– Swieta Rita – objasnila Elettra. – Zdaje sie, ze to patronka spraw beznadziejnych. Signora Volpato czuje sie jej szczegolnie bliska, gdyz uwaza, ze tez jest osoba przychodzaca z pomoca tym, ktorych wszyscy inni odprawili z kwitkiem. Dlatego upodobala sobie swieta Rite. – Zamilkla, roztrzasajac w myslach ten dziw. – Wyznala mi, ze woli ja od Matki Boskiej.
– Tym lepiej dla Matki Boskiej – skonstatowal Brunetti, zwracajac obrazek Elettrze.
– Ach, niech pan to zatrzyma. – Machnela reka, jakby oganiala sie od muchy.
– Czy zapytali, czemu pani nie poszla do banku, skoro mieszkanie jest pani wlasnoscia?
– Tak. Powiedzialam, ze to mieszkanie dostalam od ojca i nie moge dopuscic do tego, by sie dowiedzial, ze je zastawiam. Gdybym poszla do banku, gdzie wszyscy nas znaja, ojciec dowiedzialby sie rownoczesnie o wyczynach swego syna. Postaralam sie zaszlochac, kiedy jej to mowilam. – Elettra sie usmiechnela. – Signorze Volpato bylo bardzo przykro ze wzgledu na mojego brata. Dodala, ze pociag do hazardu to straszna przywara.
– A uprawianie lichwy nie? – spytal Brunetti.
– Najwyrazniej nie. Zapytala mnie, ile lat ma moj brat.
– Co jej pani powiedziala? – Komisarz wiedzial, ze Elettra nie ma brata.
– Ze trzydziesci siedem. I dorzucilam, ze gra od lat. Signora Volpato byla niezwykle mila.
– Naprawde? Co takiego zrobila?
– Dala mi jeszcze jeden obrazek swietej Rity i obiecala, ze bedzie sie za brata modlic.
Rozdzial 23
Jeszcze przed opuszczeniem biura tego popoludnia Brunetti podpisal dokumenty, ktore upowaznialy do odebrania zwlok Marca Landiego i wyslania ich jego rodzicom. Zapytal tez Vianella, czy nie zechcialby odwiezc ciala zmarlego do Trydentu. Vianello zgodzil sie natychmiast, nie wiedzial tylko, czy ma prawo wlozyc mundur, gdyz nazajutrz wypadal mu dzien wolny od pracy.
Brunetti, by uniknac komplikacji, probowal bezskutecznie odszukac grafik dyzurow i wprowadzic poprawki na nastepny dzien. Prawdopodobnie grafik, wsuniety pod sterte nieczytanych dokumentow, ktore gromadzily sie pod koniec tygodnia na jego biurku i ktore upychal w szufladzie, wyladowal w koncu w koszu na smieci. Odpowiedzial wiec Vianellowi, zeby sie nie przejmowal i uznal, ze nastepnego dnia jest na sluzbie.
– A jesli zaczna mnie wypytywac o postepy w sledztwie? – zaniepokoil sie sierzant.
– Nie beda wypytywac, jeszcze nie teraz – uspokoil go Brunetti, pewien, ze ma racje, choc nie wiedzial, skad czerpie te pewnosc.
Wrociwszy do domu, zastal Paole na tarasie, usadowiona na jednym z wiklinowych krzesel, coraz bardziej podniszczonych po kolejnej zimie, podczas ktorej staly na dworze. Usmiechnela sie i zdjela nogi z drugiego krzesla, zapraszajac meza, zeby na nim usiadl.
– Czy powinnam cie spytac, jak minal dzien?
Brunetti rozsiadl sie i z usmiechem pokrecil glowa.
– Nie. Po prostu jakos minal.
– A pod jakim minal haslem?
– Pod haslem lichwy, korupcji i ludzkiej chciwosci.
– No coz, jeszcze jeden zwykly dzien. – Z ksiazki lezacej na kolanach wyjela koperte, ktora wreczyla mu ze slowami: – Moze to poprawi ci nastroj.
Spojrzal na koperte z nadrukiem Ufficio Catasto. Nie wiem, czy to poprawi mi nastroj, pomyslal. Wyciagnal pismo i przeczytal.
– Co to jest, jakis cud? – spytal. Po czym odczytal na glos ostatnie zdanie, ktore brzmialo: „Bedac w posiadaniu wymaganych dokumentow, anulujemy na podstawie ponizszego orzeczenia
Opuscil bezwladnie reke z pismem.
– Czy to znaczy to, co ja mysle?
Paola przytaknela, nie usmiechajac sie ani nie uciekajac spojrzeniem w bok.
Przez chwile szukal odpowiednich slow, wreszcie spytal:
– Czy moglabys byc bardziej konkretna?
– Z tego, co zrozumialam – powiedziala szybko – wydaje mi sie, ze sprawa jest zamknieta, ze znalezli wymagane papiery i mozemy przestac sie tym przejmowac.
– Znalezli?
– Znalezli – powtorzyla.
Popatrzyl znow na pismo, w ktorym widnialo czarno na bialym: „Bedac w posiadaniu”, zlozyl je i wsunal z powrotem do koperty, zastanawiajac sie, czy w ogole warto pytac o to, o co chcial spytac.
Oddal Paoli koperte. Kiedy zadawal pytanie, panowal jeszcze nad tonem, ale juz nie nad slowami:
– Czy twoj ojciec maczal w tym palce?
Obserwowal ja i doswiadczenie podpowiedzialo mu, w ktorym momencie zamierzala sklamac i po jakim czasie sie zreflektowala.
– Prawdopodobnie.
– W jaki sposob?
– Rozmawialismy o tobie – zaczela. Brunetti staral sie nie okazac zaskoczenia, uslyszawszy, ze Paola rozmawiala o nim ze swoim ojcem. – Pytal o ciebie, o twoja prace i wtedy mu powiedzialam, ze masz teraz wiecej klopotow niz zwykle. – Zanim zrobil jej wymowke, ze zdradza jego tajemnice zawodowe, dodala: – Wiesz, ze ja nigdy ani jemu, ani nikomu nie mowie nic konkretnego. Powiedzialam po prostu, ze przechodzisz ciezki okres.
– Ciezki okres?
– Tak. No bo najpierw ta sprawa z synem Patty i sposob, w jaki on probuje ja zatuszowac, potem to morderstwo mlodych ludzi – zaczela tlumaczyc Paola, ale widzac wyraz twarzy meza, dodala tylko: – Probowalam mu krotko, nie wchodzac w szczegoly, wyjasnic, ze ostatnio masz wiele problemow. Przeciez mieszkamy razem. Spimy w jednym lozku. Nie musisz mi zdawac codziennych raportow, ja i tak wiem, ile cie to wszystko kosztuje.
Wyprostowala sie na krzesle, zdecydowana wstac i nalac im po kieliszku wina na zakonczenie rozmowy.
– Co jeszcze mu powiedzialas? – spytal, zanim zdazyla sie podniesc.
Paola chwile zwlekala z odpowiedzia, a potem wyjawila prawde.
– Powiedzialam mu o tym calym nonsensie z Ufficio Catasto, ze choc dawno zapadla cisza, sprawa wisi nad nami jak miecz Damoklesa.
Znal jej taktyke: sprytne rozmiekczanie. Zupelnie go to nie wzielo.
– No i jaka byla jego reakcja?
– Spytal, czy moze w czyms pomoc.
Gdyby Brunetti byl mniej zmeczony, mniej przytloczony myslami o ludzkim przekupstwie, prawdopodobnie puscilby wszystko w niepamiec, pozwolil wydarzeniom toczyc sie wlasnym torem, ponad nim, poza nim. Ale cos, byc moze niefrasobliwe podejscie do calej sprawy Paoli, a moze jego wlasne poczucie wstydu z tego powodu, sklonilo go do stwierdzenia: