– W Mediolanie ma zone i dwoje dzieci. Ona jest kims w rodzaju bajecznej matki chrzestnej dla kawalerow maltanskich. No wiesz, organizuje bale dobroczynne i odwiedza chorych w szpitalach. To pani Werony, a przynajmniej tak mi sie wydaje. W kazdym razie wysokie sfery.

– Wspomniales, ze on jest arogancki.

– Tak. Kilka osob, z ktorymi rozmawialem, twierdzi nawet, ze to za malo powiedziane.

– A co mialy namysli?

– Dwie uwazaly, ze moze byc niebezpieczny.

– Osobiscie?

– Chodzi ci o to, czy rzucilby sie na kogos z nozem? – smiejac sie, spytal Fosco.

– Cos w tym rodzaju.

– Nie, odnioslem wrazenie, ze nic podobnego by nie zrobil. W kazdym razie nie osobiscie. Lubi jednak ryzykowac. Przynajmniej tutaj zdobyl sobie taka opinie. Poza tym, jak wspomnialem, ma niezle plecy i bez wahania poprosilby swoich przyjaciol o pomoc. – Fosco umilkl, ale po chwili dodal: – Jedna z osob, z ktorymi rozmawialem, mowila gorsze rzeczy, lecz nie zdradzila mi szczegolow. Powiedziala tylko, ze ktokolwiek ma do czynienia z Viscardim, powinien byc bardzo ostrozny.

Brunetti postanowil zlekcewazyc te przestroge.

– Nie boje sie nozy.

Fosco natychmiast zareagowal.

– Ja tez sie nie balem pistoletow maszynowych – odparl, a potem, zaklopotany swoim komentarzem, dodal: – Mowie serio, Guido, uwazaj z nim.

– W porzadku. Bede uwazal. I bardzo ci dziekuje. W twojej sprawie jeszcze nic do mnie nie dotarlo, ale kiedy cos uslysze, dam ci znac.

Prawie wszyscy policjanci, ktorzy znali Fosca, rozpuscili wiesci, ze sa zainteresowani informacjami o tym, kto do niego strzelal i kto naslal zamachowca. Kimkolwiek byli sprawcy, widocznie musieli wiedziec, jak bardzo Fosco jest lubiany w kregach policyjnych, okazali sie bowiem nadzwyczaj ostrozni. Komisarz uwazal ich wykrycie za sprawe beznadziejna, niemniej przy kazdej okazji wciaz probowal sie czegos dowiedziec, tu i owdzie robil aluzje i dawal podejrzanym do zrozumienia, ze mogliby cos zyskac w zamian za informacje, ktorych szuka. Jednakze przez tyle lat nawet na krok sie nie zblizyl do rozwiklania tej zagadki.

– Doceniam twoje starania, Guido, ale to juz nie jest dla mnie az tak wazne.

Rozsadek czy rezygnacja?

– Dlaczego?

– Zenie sie.

Wiec milosc. Znacznie lepszy powod niz tamte.

– Gratuluje, Riccardo. A moge wiedziec z kim?

– Chyba jej nie znasz. Pracuje w tygodniku, ale zaledwie od jakiegos roku.

– Kiedy slub?

– W przyszlym miesiacu.

Komisarz nie chcial nieszczerze obiecywac, ze przyjedzie, lecz jego slowa plynely z glebi serca, gdy powiedzial:

– Obojgu wam zycze szczescia.

– Dziekuje, Guido. Sluchaj, jesli jeszcze sie czegos dowiem o tym facecie, zadzwonie.

– Dzieki. Bede ci bardzo wdzieczny.

Po kolejnych zyczeniach Brunetti sie pozegnal i odlozyl sluchawke. Czy to moze byc az tak proste, ze wskutek strat w interesach Viscardi pochopnie sfingowal wlamanie? W Wenecji tylko ktos obcy wybralby do tego Ruffola, mlodego czlowieka, ktory w ogole nie nadawal sie do roli przestepcy. Prawdopodobnie fakt, ze niedawno wyszedl z wiezienia, posluzyl jako dostateczna rekomendacja.

Tego dnia komisarz juz nic nie mogl zrobic. Patta pierwszy podnioslby krzyk o brutalnosci policji, gdyby w ciagu jednej doby milionera przesluchalo kolejno trzech funkcjonariuszy, zwlaszcza w szpitalu. Nie bylo sensu jechac do Vicenzy w sobote, gdy amerykanskie biura sa zamkniete, choc moze latwiej udaloby sie ominac rozkaz Patty, zalatwiajac te sprawe w czasie wolnym od pracy. Nie, lepiej z tym poczekac do przyszlego tygodnia i dopiero wtedy znow delikatnie poruszyc przyneta na doktor Peters, a teraz zarzucic wedke w Wenecji i poszukac innej zdobyczy.

Podczas krotkich przerw miedzy kolejnymi odsiadkami Giuseppe Ruffolo mieszkal z matka w dwupokojowym lokalu blisko Campo San Boldo, w rejonie sasiadujacym z surowa wieza tego kosciola i pozbawionym dogodnego przystanku tramwajow wodnych, a jesli rozszerzyc definicje sasiedztwa, niedaleko od kosciola San Simone Piccolo, gdzie niedzielne msze w dalszym ciagu odprawiano po lacinie, jawnie drwiac z takich pojec jak nowoczesnosc czy praktycznosc. Wlascicielem mieszkania wdowy byla spoleczna fundacja IRE, ktora wynajmuje liczne lokale osobom zyjacym w niedostatku. Zwykle takie mieszkania przyznawano wenecjanom i pozostanie tajemnica, w jaki sposob signorze Ruffolo udalo sie to zalatwic, choc dla nikogo nie stanowilo tajemnicy, dlaczego zyla w niedostatku.

Brunetti przeszedl most Rialto, minal San Cassiano, skrecil w lewo i wzrokiem odnalazl przysadzista wieze San Boldo po swojej prawej stronie. Ruszyl waska uliczka i wkrotce zatrzymal sie przed niskim budynkiem. Obok dzwonka widnialo nazwisko Ruffolo, wyryte cienkimi literami na metalowej tabliczce. Litery, tabliczke i tynk wokol niej, odpadajacy od sciany, pokrywala rdza. Komisarz nacisnal dzwonek, odczekal chwile, znowu zadzwonil i po jakims czasie nacisnal dzwonek trzeci raz.

Dopiero po dwoch pelnych minutach od ostatniego dzwonka, odezwal sie z wnetrza jakis glos.

– Si, chi e?

– To ja, signora Concetta. Brunetti.

Kiedy otworzyla drzwi, jak zawsze odniosl wrazenie, ze to nie kobieta, lecz beczka. Przed czterdziestu laty signora Concetta byla najpiekniejsza dziewczyna w Caltanisetcie. Podobno chlopcy godzinami wyczekiwali pod jej domem w nadziei, ze choc na mgnienie oka ujrza przesliczna Concette. Mogla przebierac w nich jak w ulegalkach, od syna burmistrza po mlodszego brata miejscowego lekarza, ale sie zdecydowala na trzeciego syna rodziny, ktora zelazna reka rzadzila niegdys cala prowincja. Juz jako pani Ruffolo, wraz z mezem musiala opuscic Sycylie wskutek jego dlugow i sie przeniesc do tego zimnego i niegoscinnego miasta, w ktorym czula sie obco. Wkrotce zostala wdowa, utrzymujaca sie z panstwowej renty i tego, co z laski dawala jej rodzina meza, a w koncu, gdy Giuseppe jeszcze chodzil do szkoly, matka przestepcy.

Od dnia smierci meza ubierala sie calkiem na czarno. Ilekroc wychodzila z domu, miala na sobie czarna sukienke, czarne pantofle, czarne ponczochy, a nawet czarna chustke. Choc z uplywem lat robila sie coraz grubsza, a na jej twarzy przybywalo zmarszczek z powodu trybu zycia syna, jedna rzecz pozostala niezmienna: ow czarny stroj, ktory bedzie nosila do grobu, a moze i dluzej.

– Buon giorno, signora Concetta – powiedzial Brunetti, usmiechajac sie i wyciagajac do niej dlon.

Zerknawszy na twarz gospodyni, odczytal jej mine tak szybko jak dziecko, ktore odwraca strone komiksu.

Natychmiast rozpoznal instynktowna niechec do tego, co reprezentowal, a potem dostrzegl, ze kobieta sobie przypomniala, jak zyczliwie potraktowal jej syna, a wtedy na jej ustach pojawil sie serdeczny usmiech.

– Ach, jak milo, dottore, ze znowu przyszedl pan mnie odwiedzic. Bardzo mi przyjemnie, ale powinien pan przedtem zatelefonowac, zebym zrobila w domu porzadne sprzatanie i upiekla dla pana swieze ciasteczka.

Z tych wszystkich slow zrozumial jedynie „zatelefonowac”, „dom”, „sprzatanie” i „ciasteczka” – reszty sie domyslil.

– Signora, filizanka pani doskonalej kawy przekroczylaby moje najsmielsze oczekiwania.

– Alez prosze, prosze, niech pan wejdzie – odparla i chwycila go pod reke.

Cofajac sie, dalej trzymala go za lokiec, jakby w obawie, ze komisarz jej ucieknie. Zamknawszy drzwi jedna reka, druga pociagnela go za soba. Mieszkanie bylo tak male, ze nikt by sie w nim nie zgubil, a mimo to signora Concetta wciaz prowadzila Brunettiego pod reke, kiedy weszli do niewielkiego pokoju.

– Niech pan usiadzie tutaj, dottore – rzekla ciagnac go do nadmiernie wypchanego fotela, obitego polyskliwa rozowa tkanina, gdzie wreszcie go puscila. Spostrzeglszy, ze komisarz sie waha, zaczela nalegac: – Alez prosze, niech pan siada. Juz parze nam kawe.

Zrobil, co kazala, i zapadl sie tak gleboko, ze kolanami niemal dotykal brody. Gospodyni zapalila lampe obok

Вы читаете Smierc Na Obczyznie
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату