Brunetti skinal glowa.

– A prawnik nie zrozumial?

– Nie, i chyba nie udawal. Nie zorientowal sie, ze pytanie ma podwojny sens, ze wcale nie pytam o to, czy jej brat sypial z prostytutkami.

– Jednakze ona wiedziala, o co chodzi?

Brunetti znow skinal glowa.

– Tak. Jest o wiele bardziej bystra od niego.

– Kobiety zwykle sa bardziej inteligentne – oswiadczyla Paola. – A jak ci sie zdaje, co Lotto mogl miec wspolnego z prostytutkami?

– Nie wiem, ale ona dobrze wie, sadzac po jej reakcji.

Paola zamilkla, zeby nie zaklocac toku jego mysli. Brunetti pocalowal jej dlon, po czym polozyl sobie na udzie.

– To jedyna wspolna nic – zaczal po chwili, mowiac bardziej do siebie niz do zony. – Trevisan i Favero obaj mieli zapisany numer baru w Mestre. Baru, w ktorym przesiaduje ten alfons. Frankowi Silvestriemu stale dostarczane sa nowe dziewczyny. Niewiele wiem o Lotcie poza tym, ze prowadzil finanse kancelarii Trevisana. – Podniosl reke Paoli i przebiegl palcem po niebieskich zylkach na wierzchu jej dloni.

– To malo, prawda?

Pokiwal glowa.

– A ta dziewczyna, z ktora rozmawiales, Mara, o co cie wlasciwie pytala?

– Czy wiadomo mi cos o dziewczynach, ktore zginely tego lata. Wspomniala tez o jakies rozbitej ciezarowce. Nie wiem, co miala na mysli.

Wolno, niczym wiekowy karp podplywajacy do powierzchni wody, cos – jakis obraz, jakies odlegle wspomnienie – poruszylo sie w pamieci Paoli. Zaczela mgliscie kojarzyc jakis artykul o kraksie tira i kobietach. Oparla glowe o kanape i zamknela oczy. Ujrzala snieg. Ten drobny szczegol wystarczyl, aby nagle wszystko sobie przypomniala.

– Guido, wczesna jesienia… chyba byles wtedy w Rzymie na konferencji… gdzies w poblizu austriackiej granicy rozbila sie ciezarowka. Dokladnie nie pamietam, ale zdaje sie, ze wpadla w poslizg na oblodzonej szosie i uderzyla w cos. W skrzyni jechaly kobiety, bylo ich osiem czy dziesiec, i wszystkie zginely. Dziwna historia. Jednego dnia pisaly o niej wszystkie gazety, a potem nagle cisza. Przynajmniej ja juz nic wiecej nie czytalam. – Paola poczula, jak palce meza zaciskaja sie na jej nadgarstku. – Myslisz, ze wlasnie o te ciezarowke chodzilo dziewczynie?

– Zaraz, zaraz. Czytalem wzmianke o wypadku zamieszczona w raporcie Interpolu. W raporcie o kobietach przywozonych do Wloch, zeby pracowaly tu jako prostytutki. Jesli dobrze pamietam, zginal rowniez kierowca?

Paola skinela glowa.

– Chyba tak.

Miejscowa policja niewatpliwie bedzie miala akta tej sprawy; jutro do nich zadzwoni. Usilowal sobie przypomniec cos wiecej o raporcie Interpolu, ale nawet nie byl nawet, czy nie sporzadzila go inna agencja. Diabli wiedza, czy zdola go odnalezc. Postanowil, ze jutro wszystkim sie zajmie.

Paola lagodnie scisnela go za reke.

– Dlaczego do nich chodzicie?

– Hm? – Jej pytanie wyrwalo go z zamyslenia.

– Dlaczego chodzicie do prostytutek? – zapytala, tym razem wyrazajac sie jasniej. – Mowie o mezczyznach w ogole. Nie mam na mysli ciebie.

Uniosl ich splecione dlonie i wykonal nimi w powietrzu nieokreslony gest.

– Po seks. Czysty seks. Bez zadnych warunkow, bez zobowiazan. Nawet nie trzeba byc milym ani uprzejmym.

– Nie wydaje mi sie to zbyt pociagajace. Ale dla wiekszosci kobiet seks bez uczucia jest malo atrakcyjny.

– No wlasnie – powiedzial Brunetti. – No wlasnie.

Paola puscila jego dlon i wstala. Przez moment przygladala sie mezowi, po czym udala sie do kuchni, zeby przygotowac kolacje.

Rozdzial 23

Brunetti spedzil poranek szukajac wsrod swoich akt raportu Interpolu o prostytucji i rownoczesnie czekajac, az centrala polaczy go z komisariatem w Tarvisio. Telefonistka okazala sie szybsza niz Brunetti. Przez nastepny kwadrans komisarz sluchal relacji kapitana carabinieri o wypadku; na koniec rozmowy poprosil, zeby przyslano mu faksem wszystkie materialy ze sledztwa.

Znalezienie raportu zajelo mu dwadziescia minut; przeczytanie – pol godziny. Nie byla to przyjemna lektura, a w ostatnie zdanie ledwo mogl uwierzyc: „Wedlug danych szacunkowych policji z roznych panstw oraz organizacji miedzynarodowych, sprawa dotyczy pol miliona kobiet”. Podobnie jak inni wyzsi funkcjonariusze policji w calej Europie, wiedzial, ze opisany w raporcie proceder ma miejsce; do tej pory jednak nie mial pojecia o jego skali.

Z reguly rekrutacja odbywala sie mniej wiecej tak, jak to bylo w wypadku Mary: mlodej kobiecie z jednego z krajow rozwijajacych sie proponowano wyjazd do Europy i szanse na nowe zycie. Czasami w gre wchodzila milosc, szalona milosc, ale najczesciej skladano dziewczynie oferte pracy w charakterze pomocy domowej, rzadziej w charakterze tancerki. Mowiono jej, ze w Europie bedzie mogla zyc jak czlowiek, zarabiala dosyc, zeby pomagac rodzinie, pozniej moze nawet uda sie jej sciagnac rodzine do siebie, do Europy Zachodniej, tego prawdziwego raju na ziemi.

Po przyjezdzie, podobnie jak Mare, dziewczyny spotykalo gorzkie rozczarowanie. Okazywalo sie, ze podpisana przed przyjazdem umowa o prace byla w rzeczywistosci obietnica zaplacenia ogromnej sumy, czasem i piecdziesieciu tysiecy dolarow osobie, ktora sprowadzila je do Europy. Dziewczyny nie wiedzialy, co robic. Byly w obcym kraju, bez paszportu, bo oddaly go „opiekunowi”, w dodatku wierzyly, ze sama swoja obecnoscia lamia prawo; wmawiano im, iz jesli nie splaca dlugu, moga w kazdej chwili zostac aresztowane i skazane na dlugoletnie wiezienie. Mimo to wiele z nich protestowalo; twierdzily, ze nie boja sie aresztowania. Gwalt zbiorowy zwykle przelamywal ich opor. Jesli to nie pomagalo, uciekano sie do bardziej drastycznych metod. Niektore dziewczyny umieraly. Wiesc sie roznosila. Coraz mniej probowalo sie stawiac.

Burdele krajow rozwinietych powoli zaczely sie zapelniac egzotycznymi kobietami o ciemnych wlosach i sniadej cerze: pojawily sie Tajlandki, ktorych lagodnosc i skromnosc tak mile lechcza meskie poczucie wyzszosci; mieszanej krwi Dominikanki, a przeciez wiadomo, jak bardzo ciemna rasa lubi sie pieprzyc; no i oczywiscie Brazylijki – nie darmo wiesc niesie, ze kazda goracokrwista carioca to urodzona kurwa.

Poniewaz koszty sprowadzania kobiet z odleglych krajow byly wysokie, z zainteresowaniem sledzono wypadki w Europie Wschodniej, gdzie tysiace niebieskookich blondynek stracily prace, a ich oszczednosci zzarla inflacja. Siedemdziesiat lat komunizmu i ubostwa sprawilo, ze padaly latwa ofiara tych, ktorzy roztaczali przed nimi uroki Zachodu; przybywaly samochodami osobowymi, ciezarowkami, pieszo, niektore nawet pokonywaly czesc drogi saniami, byleby tylko znalezc sie w tym basniowym eldorado. Dopiero na miejscu przekonywaly sie, ze nie maja zadnych praw, dokumentow, nadziei.

Brunetti nie mial powodu kwestionowac raportu, choc liczba pol miliona wydala mu sie mocno przesadzona. Na koncu znajdowala sie lista osob i organizacji, ktore przygotowaly dokument; jej lektura przekonala go, ze liczba nie jest wyssana z palca. Mimo to pol miliona nie miescilo sie w glowie. W wielu prowincjach Wloch nie mieszkalo az tyle kobiet. Pol miliona to dosc, zeby zaludnic spore miasto.

Kiedy skonczyl czytac, polozyl raport na srodku biurka, ale po chwili odsunal go od siebie, jakby nie chcial nim wiecej kalac rak. Wyjal z szuflady olowek i kartke papieru, po czym zapisal na niej trzy nazwiska: majora brazylijskiej policji, ktorego poznal przed kilkoma laty na seminarium policyjnym w Paryzu, wlasciciela firmy importowo-eksportowej z siedziba w Bangkoku oraz pewnej prostytutki. Wszyscy troje, z takiego lub innego powodu, byli jego dluznikami; najlepiej mogli mu sie odwdzieczyc informacjami.

Вы читаете Smierc I Sad
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату