– A slyszala pani, zeby wymieniali jej nazwisko, rozmawiajac o kasetach?
– Nigdy nie rozmawiali o kasetach. Czasem padaly pojedyncze slowa, a ja sie domyslalam, o co chodzi.
Uznal, ze nie ma sensu marnowac czasu i zarzucac jej klamstwa, bo wiedzial, jaka zaplanowala linie obrony – bedzie twierdzila, ze podejrzenia to nie to samo co pewnosc, a skoro nie byla pewna, nie moze czuc sie odpowiedzialna. Budzila w nim tak wielki wstret, ze nie chcial przebywac z nia dluzej w jednym pomieszczeniu. Odwrocil sie na piecie i bez slowa opuscil pokoj, zamykajac za soba drzwi. Nie czul sie tez na silach rozmawiac teraz z Francesca, wiec po prostu wyszedl z mieszkania, zostawiajac matke i corke, aby zaczely sobie wspolnie budowac wygodna przyszlosc.
Mrok i chlod pomogly mu troche ochlonac. Spojrzal na zegarek i zobaczyl, ze minela dziewiata. Zwykle o tej porze mial ochote cos przekasic, wypic, ale wscieklosc sprawila, ze nie odczuwal ani glodu, ani pragnienia.
Nie pamietal dokladnego adresu Reginy Ceroni, ale wiedzial, ze mieszka na San Vio, w poblizu kosciola Santa Maria della Salute. Sprawdzil adres w ksiazce telefonicznej w najblizszym barze, po czym wsiadl do
Dom, w ktorym mieszkala wlascicielka biura podrozy, znajdowal sie nie przy samym kosciele, tylko po drugiej stronie biegnacego obok waskiego kanalu. Jej nazwisko widnialo przy dzwonku. Minelo kilka chwil, zanim odezwala sie przez domofon. Gdy Brunetti sie przedstawil, wpuscila go, nie zadajac dalszych pytan.
Nie zwrocil uwagi na hall, na schody, na to, jak go powitala ani jak zareagowala na jego widok. Wszedl do duzego salonu, ktorego jedna sciane zajmowaly regaly z ksiazkami. Pokoj oswietlal lagodny blask lamp przemyslnie ukrytych pomiedzy belkami na suficie. Ale komisarza nie interesowal ani wystroj wnetrza, ani uroda i elegancja gospodyni.
– Nie powiedziala mi pani, ze znala Carla Trevisana – rzekl, kiedy usiedli naprzeciwko siebie.
– Wspomnialam, ze byl moim klientem.
Zmierzyl ja wzrokiem; zobaczyl bezowa sukienke, starannie uczesane wlosy, srebrne klamry u butow.
– Signora… – zaczal, ze znuzeniem potrzasajac glowa -…nie mowie o tym, ze byl pani klientem, tylko ze laczyly was interesy. Pani dla niego pracowala.
Kobieta uniosla brode i rozchyliwszy lekko usta spojrzala w bok, jakby zastanawiala sie nad powzieciem trudnej decyzji. Przemowila dopiero po dluzszej chwili.
– Kiedy rozmawialismy ostatnim razem, powiedzialam panu, ze nie chce, aby policja zaczela sie mna interesowac.
– Niestety nie udalo sie pani tego uniknac.
– Na to wyglada – odparla bez usmiechu.
– Co pani robila dla Trevisana?
– Skoro wie pan, ze pracowalam dla niego, chyba nie musi pan pytac.
– Prosze odpowiedziec.
– Zbieralam dla niego pieniadze.
– Od kogo?
– Od roznych ludzi.
– Pieniadze zarobione przez prostytutki?
– Tak.
– Chyba pani wie, ze czerpanie zysku z prostytucji jest zabronione?
– Oczywiscie, wiem – oswiadczyla gniewnie.
– A mimo to zbierala pani pieniadze pochodzace z nierzadu?
– Przeciez powiedzialam, ze tak.
– Co jeszcze robila pani dla Trevisana?
– Nie widze powodu, zeby ulatwiac panu prace,
– Czy miala pani cos wspolnego z kasetami?
Gdyby ja uderzyl, reakcja bylaby nie mniej gwaltowna. Signora Ceroni poderwala sie jak oparzona; dopiero po chwili zreflektowala sie i usiadla z powrotem na miejsce. Wpatrujac sie w nia, Brunetti przygotowywal w myslach liste zadan: odnalezc lekarza Reginy Ceroni i dowiedziec sie, czy kiedykolwiek przepisal jej roipnal; pokazac jej zdjecie pasazerom pociagu, ktorym jechal Trevisan, moze ktos ja rozpozna; sprawdzic wyciagi rozmow telefonicznych prowadzonych z jej mieszkania i biura; przeslac jej nazwisko, zdjecie i odciski palcow do Interpolu; sprawdzic rachunki, ktore placila karta kredytowa, a nuz sie okaze, ze korzystala z agencji wynajmu samochodow i wbrew temu, co twierdzila, umie prowadzic auto. Tym wszystkim powinien byl sie zajac od razu wtedy, gdy uzyskal informacje, do kogo naleza okulary.
– Czy miala pani cos wspolnego z kasetami? – powtorzyl.
– To pan o nich wie? – Po chwili uzmyslowila sobie, ze skoro pyta, to znaczy, ze wie. – Jak sie pan dowiedzial?
– Moja corka obejrzala jedna. Kasete dala jej corka Trevisana mowiac, ze to wyjasnia, dlaczego ktos mogl chciec zabic jej ojca.
– Ile lat ma panska corka?
– Czternascie.
– Tak mi przykro. – Signora Ceroni spuscila wzrok. – Naprawde bardzo mi przykro.
– Wie pani, co jest na tych kasetach?
Skinela glowa.
– Tak.
– A mimo to pomagala pani Trevisanowi je sprzedawac? – Nie kryl obrzydzenia.
–
– Zabila ich pani, prawda? – zapytal nagle.
– Przepraszam, ale nie wiem, o czym pan mowi. Prosze wyjsc. – Ruszyla w strone drzwi.
– To pani jest ta kobieta z pociagu, ta w futrzanej czapce, tak?
Slyszac te slowa, potknela sie, ale szybko odzyskala rownowage. Podeszla do drzwi i otworzyla je, juz calkiem opanowana.
– Zegnam pana,
Kiedy na moment przystanal w progu, zmierzyla go chlodnym wzrokiem. Wyszedl bez slowa.
Po opuszczeniu budynku nawet nie spojrzal w jej okna. Przeszedl przez most i skrecil w najblizsza
Gdy znalazl sie na miejscu, stanal przy murze i uzbroil w cierpliwosc; czekal dwie godziny, zanim wlascicielka biura podrozy wreszcie wyszla. Rozejrzala sie dookola, ale poniewaz Brunetti stal w cieniu, nie dostrzegla go. Ruszyl za nia, dziekujac losowi, ze wlozyl buty na gumowych podeszwach, ktore tlumily odglos krokow. Glosny stukot wysokich obcasow kobiety sprawial, ze latwo bylo ja sledzic, nawet kiedy znikala za rogiem.
Po kilku minutach komisarz uswiadomil sobie, ze signora Ceroni – choc trzyma sie bocznych
Brunetti szedl za nia w takiej odleglosci, aby caly czas slyszec jej kroki. O tej porze ulice byly prawie puste, totez stanowczy, miarowy stukot obcasow niosl sie znakomicie.
Na
– Widzial pan kobiete w szarym plaszczu, ktora tu przed chwila weszla? – zapytal przez okienko siedzacego wewnatrz mezczyzne.
– A co pan za jeden, z policji? – Straznik uniosl glowe znad rozlozonego pisma.
Brunetti bez slowa siegnal po portfel, wyjal legitymacje i rzucil tamtemu przed nos.
– Widzial pan kobiete w szarym plaszczu, ktora tu weszla?
Straznik oddal legitymacje.