Kiedy kelner podszedl do stolika, zamowili kawe, po czym lekarka spytala:
– Jak moge panu pomoc?
– Pani siostra wyjawila mi, ze signora Trevisan byla pani pacjentka – oswiadczyl Brunetti, swiadom, ze nic nie zyska, ukrywajac fakt, jak zdobyl te informacje.
– Jej corka rowniez – oznajmila lekarka, siegajac po torbe i wyjmujac zmieta paczke papierosow. Podczas gdy wciaz szukala na dnie torby zapalniczki, pojawil sie kelner i nachylil sie, zeby przypalic jej papierosa. –
Po chwili kelner oddalil sie bezglosnie, a Barbara Zorzi, zaciagnawszy sie lapczywie dymem, zamknela torbe i spojrzala na Brunettiego.
– Czy to ma jakis zwiazek z jego smiercia?
– Na tym etapie dochodzenia sam nie wiem, co ma zwiazek z jego smiercia, a co nie – rzekl Brunetti, ale kiedy lekarka wydela wargi, zdal sobie sprawe, jak urzedowo i sztucznie musialo to zabrzmiec. – Taka jest prawda, pani doktor. Na razie jeszcze nic nie wiemy, dysponujemy tylko wstepnymi wynikami ogledzin zwlok.
– Zostal zastrzelony?
– Tak. Dwa pociski. Jeden zapewne przecial tetnice, bo zgon nastapil bardzo szybko.
– Co chcialby pan wiedziec o jego rodzinie?
Uderzylo go, ze wlasnie tak sformulowala pytanie, ze spytala ogolnie o rodzine, a nie o to, kto konkretnie go interesuje.
– Wszystko. Nie tylko o rodzinie. Takze o przyjaciolach i pracy. Dopiero wtedy bede mogl wyrobic sobie opinie, jakim byl czlowiekiem.
– Uwaza pan, ze to pomoze panu ustalic, kto go zabil?
– Tylko w ten sposob zdolam poznac motywy zabojstwa. A kiedy bede je znal, zidentyfikowanie winnego powinno juz byc stosunkowo proste.
– Optymista z pana.
– Nie, wcale nie. – Brunetti potrzasnal glowa. – Ale faktem jest, ze znajomosc czlowieka ulatwia caly proces.
– Czyli informacje o zonie i corce moga sie przydac?
– Tak.
Podszedl kelner, ktory postawil przed nimi na stoliku dwie kawy
– Nieco ponad rok temu signora Trevisan przyprowadzila do mnie corke, ktora miala wowczas czternascie lat. Bylo jasne, ze dziewczynka nie chce, aby matka wiedziala, co jej dolega. Signora Trevisan probowala wejsc do gabinetu razem z dziewczynka, ale ja powstrzymalam. – Strzasnela popiol z papierosa i usmiechnela sie. – Nie bylo to latwe.
Znow upila lyk kawy; Brunetti jej nie poganial.
– Dziewczynka cierpiala na opryszczke genitalna. Zadalam kilka rutynowych pytan: czy uprawia seks z jednym czy z kilkoma partnerami, czy partner stosuje prezerwatywy, od jak dawna wystepuja objawy. W przypadku opryszczki zwykle zakazenie pierwotne ma najciezszy przebieg, wiec chcialam sie zorientowac, czy mam do czynienia z poczatkiem choroby, czy z nawrotem. Ta informacja pozwolilaby mi okreslic charakter zakazenia. – Umilkla i zgasila papierosa w popielniczce, po czym bez slowa odstawila ja na sasiedni stolik.
– To byl poczatek?
– Tak twierdzila, ale podejrzewalam, ze klamie. Probowalam jej wyjasnic, ze nie moge przepisac odpowiedniego leczenia, nie znajac przebiegu choroby. Troche to trwalo, ale w koncu przyznala sie, ze ma nawrot; pierwszy epizod byl znacznie gorszy.
– Dlaczego wtedy nie przyszla do pani?
– Byla na wakacjach. Bala sie, ze jesli pojdzie do innego lekarza, o wszystkim dowiedza sie rodzice.
– Jakie miala objawy?
– Goraczke, dreszcze, bole narzadow plciowych.
– I co zrobila?
– Powiedziala matce, ze ma bolesny okres, i przez dwa dni nie wstawala z lozka.
– A matka?
– Co matka?
– Uwierzyla?
– Najwyrazniej.
– A tym razem?
– Tym razem Francesca tez powiedziala matce, ze ma bolesny okres i ze chce sie do mnie wybrac. Prowadzilam ja przez siedem lat, odkad byla mala dziewczynka.
– Dlaczego matka z nia przyszla?
Lekarka utkwila wzrok w pustej filizance.
– Signora Trevisan zawsze byla nadmiernie opiekuncza wobec corki. Poczatkowo wzywala mnie, ilekroc Francesca miala odrobine podwyzszona temperature. Zdarzalo sie, ze w zimie dzwonila dwa razy w miesiacu i prosila, zebym przyszla.
– I chodzila pani?
– Z poczatku tak. Chodzilam do wszystkich. Potem stopniowo zaczelam sie orientowac, kto mnie wzywa, bo jest obloznie chory, a kto… kto nie ma az tak pilnego powodu.
– Czy signora Trevisan wzywala pania, kiedy sama sie zle czula?
– Nie, nigdy. Przychodzila do mnie do gabinetu.
– A co jej dolegalo?
– To chyba nie ma zwiazku ze sprawa, panie komisarzu – odparla lekarka.
Zdziwil sie, ze uzyla jego tytulu; zrozumial jednak, ze nie powinien naciskac.
– A jak dziewczynka odpowiedziala na inne pani pytania?
– Powiedziala, ze jej partner nie uzywa prezerwatyw, bo odczuwa wtedy mniejsza przyjemnosc. – Barbara Zorzi skrzywila sie, jakby niezadowolona, ze musi powtarzac te wyswiechtana, egoistyczna wymowke.
– W gre wchodzil tylko jeden partner?
– Tak twierdzila.
– Powiedziala kto?
– Nie pytalam. To nie moja sprawa.
– Uwierzyla jej pani? Ze byl tylko jeden?
– Nie mialam powodu nie wierzyc. Jak juz panu mowilam, znalam ja od dziecka. Wydawalo mi sie, ze nie klamie.
– A jak to bylo z tym pismem, ktorym jej matka rzucila w pania?
Spojrzala na komisarza, wyraznie zaskoczona.
– Oj, ta moja siostra. Nie pomija niczego, prawda? – W jej glosie nie bylo jednak gniewu; raczej podziw dla pieknej Elettry. – To mialo miejsce pozniej. Kiedy wyprowadzilam dziewczynke z gabinetu, pani Trevisan zaczela sie dopytywac, co dolega Francesce. Powiedzialam, ze corka ma drobne zakazenie, ktore wkrotce powinno zniknac. Ta informacja jej wystarczyla; obie wyszly spokojnie.
– W jaki sposob dowiedziala sie prawdy? – spytal Brunetti.
– Przez lek, ktory zapisalam malej. Zovirax. Dziala wylacznie na opryszczke. Pani Trevisan ma znajomego, ktory jest farmaceuta; podejrzewam, ze nie mowiac, o co chodzi, zapytala go, na co bierze sie ten specyfik. Powiedzial jej. Zovirax praktycznie nie ma innego zastosowania. Nazajutrz pojawila sie u mnie, tym razem sama. Czynila mi obrazliwe sugestie. – Barbara Zorzi umilkla.
– Jakie?
– Oskarzyla mnie o to, ze skierowalam jej corke na skrobanke. Kiedy powiedzialam, zeby opuscila
– Franceski tez?