– Teraz pojedziemy do domu.

Wciaz byl skoncentrowany, lecz z kazda chwila opadal z sil. Zatrzymal samochod na podjezdzie. Bai rozejrzal sie dookola.

– Jablka – powiedzial Gunder, wskazujac na drzewa. – Bardzo dobre.

Shiraz skinal glowa. Weszli do srodka. Mezczyzna pokazal mu salon, oprowadzil po pomieszczeniach na parterze i pietrze. Na gorze byly dwie sypialnie: duza, ktora mial dzielic z Poona, oraz goscinna, z ktorej zwykle korzystala Marie.

– To mial byc pokoj dla ciebie, kiedy przyjedziesz z wizyta. Chcielismy cie zaprosic.

Shiraz rozejrzal sie po skromnie umeblowanym pomieszczeniu: lozko przykryte dziergana kapa, granatowe zaslony, nocny stolik z lampka. Nawet jesli mu sie spodobalo, to nie dal tego po sobie poznac. Poszli dalej. Gunder mial nadzieje, ze szwagier wreszcie sie odezwie, lecz ten wciaz milczal jak zaklety. Kiedy obejrzeli juz wszystko, zaparzyl kawe i wyjal z lodowki ciasto upieczone przez Marie. Bylo w nim maslo, cukier i cynamon. Gunder wiedzial juz, ze w Indiach uzywa sie duzo cynamonu, wiec moze ciasto bedzie smakowac Shirazowi? Lecz gosc nawet nie tknal poczestunku. Poslodzil sobie mocno kawe, ale chyba mu nie smakowala. Gunder poczul, ze nie ma nic do stracenia.

– Musze zabrac siostre do domu – niespodziewanie odezwal sie stanowczo Shiraz, choc juz nie tak wrogim tonem.

Gunder sie poddal. Opadl na fotel, jego cialem wstrzasnal szloch. Nie obchodzilo go, co tamten pomysli. Lzy poplynely mu z oczu. Zabraklo mu slow, powiedzial juz wszystko, co mial do powiedzenia. Shiraz przygladal mu sie w milczeniu. Scienny zegar tykal nieprzerwanie.

Nie mial pojecia, jak dlugo tak siedzial. Z odretwienia wyrwal go jakis ruch na kanapie. Shiraz wstal. Byc moze postanowil wrocic na piechote do miasta… Ale nie. Samodzielnie wyruszyl na powtorny obchod domu. Gunder nie mial nic przeciwko temu. Niech sobie weszy, ile chce. Katem oka dostrzegl, jak Shiraz przyglada sie wiszacej nad biurkiem fotografii, a nastepnie wchodzi do kuchni. On sam wciaz siedzial w fotelu, z oczu plynely mu lzy. Gosc wyszedl do holu, po czym zniknal na pietrze. Gunder slyszal jego lekkie, ostrozne stapniecia. Chwile potem brat Poony pojawil sie znowu na parterze i wyszedl na zewnatrz. Przez okno widzial go w ogrodzie. Stal pod jabloniami, rozgladal sie dookola. Wreszcie wrocil. Kawa w obu filizankach byla juz zimna. Shiraz usiadl na krawedzi kanapy.

– Moja siostra moze zostac – powiedzial.

Gunder nie wierzyl wlasnym uszom. Wytrzeszczyl oczy.

– Moze zostac – powtorzyl Hindus. – A ty musisz zaplacic. Za wszystko.

– Oczywiscie! Zaplace za wszystko. Dla Poony tylko to, co najlepsze!

Kamien spadl mu z serca. Poderwal sie z fotela. Shiraz niezdarnie wyjal z kieszeni koszuli koperte i wreczyl ja Gunderowi.

– List od siostry. Wszystko o tobie.

Gunder wyjal list z koperty, rozlozyl. Rozpoznal schludny charakter pisma Poony, lecz nie byl w stanie zrozumiec ani slowa.

– To w hindi… – westchnal, rozczarowany. – Nie rozumiem.

– W marathi – poprawil go Shiraz. – Niech ktos ci przetlumaczy. – Wstal i skinal glowa. – Z powrotem do hotelu.

Gunder odruchowo wyciagnal reke. Shiraz po krotkim wahaniu podal mu swoja, szczupla i koscista. Uscisk byl nieco mocniejszy niz za pierwszym razem. Uklonil sie lekko.

– Bardzo ladny dom.

W glowie Gundera zrobilo sie nagle gesto od planow: musi zalatwic pogrzeb i tysiace spraw z tym zwiazanych. Przede wszystkim trzeba ustalic date. Ktora firme wynajac? W co ubrac ja do trumny? Broszka. Stal przepelniony wdziecznoscia i sciskal reke szwagra.

– Ja tez mam siostre – powiedzial. – W szpitalu.

Shiraz spojrzal pytajaco.

– Wypadek samochodowy. Jest nieprzytomna.

– Bardzo mi przykro – powiedzial cicho Hindus.

Ten drobny wyraz wspolczucia bardzo podniosl Gundera na duchu.

– Gdybys czegos potrzebowal, zadzwon.

– Mam lepsze zdjecie – odparl Shiraz. – Bardzo piekne zdjecie Poony. Przysle ci.

Gunder skinal glowa. Wyszli z domu.

Odwiozl Shiraza do hotelu, a nastepnie pojechal prosto do szpitala, usiadl przy lozku i wzial Marie za reke. Po raz pierwszy od bardzo dawna byl spokojny.

Rozdzial 17

Gunwald ustawia! na polkach sloiczki z posilkami dla dzieci. Krazyly plotki, ze policja juz kilka razy odwiedzala Gorana Setera. Nie mogl tego zrozumiec. A co z walizka? Oczywiscie to nie Einar zamordowal te nieszczesna kobiete, niemniej jednak… Zrobilem, co do mnie nalezalo, pomyslal, ustawiajac sloiczki w idealnie rownych rzedach.

Codziennie dokladnie czytal gazety, niekiedy kupowal nawet kilka tytulow. Dzieki temu dokonal pewnego odkrycia – byla to dla niego nowosc, jako ze wczesniej zawsze ograniczal sie do jednego dziennika. Informacje podawane w prasie wzajemnie sobie przeczyly. W jednej gazecie pisano, ze policja nie ma zadnych tropow, w innej natomiast, ze dzieki zeznaniom kluczowego swiadka uzyskano niezwykle cenne wskazowki. Nie wiedzial, co o tym myslec, a na dodatek nie dawala mu spokoju sprawa walizki. Byly w niej indyjskie stroje. Czy powinien zadzwonic ponownie i powiedziec, ze rozpoznal Einara? Zgniotl pusty karton, wyniosl go na podworze i wrzucil do pojemnika na odpadki. W zaden sposob nie chcial byc wplatany w te historie. W sklepie zastal Modego ze stacji benzynowej wertujacego gazete.

– Masz mufinki z nadzieniem porzeczkowym?

Gunwald podal ciastka.

– Nigdy tego nie wyjasnia – powiedzial Mode. – Jestem pewien.

– Dlaczego?

– Jesli nie zlapali go od razu, juz im sie to nie uda. Niedlugo beda musieli skierowac czesc ludzi do innych spraw, a ta trafi na polke. Potem ktos zamorduje kogos innego i skupia sie na nowszej sprawie. Takie jest zycie.

Gunwald pokrecil glowa.

– Czasem takie zagadki rozwiazuja po wielu latach.

– Raczej rzadko.

Mode rozwinal torebke, wyja! ciastko i zaczal jesc. Gunwaldowi bardzo nie spodobala sie mysl, ze sprawca tej okropnej zbrodni nie zostanie ukarany.

– Mam nadzieje, ze to nikt znajomy – powiedzial ponuro.

– Znajomy? Nie wierze, zeby to byl ktos z okolicy. Kto by to mogl byc?

– Ja na pewno nie wiem – odparl Gunwald i odwrocil sie do polek.

Mode przez chwile jadl w milczeniu.

– Szykuje sie rozwod w pieknej willi.

Gunwald spojrzal na niego z zainteresowaniem.

– Skad wiesz?

– Wszyscy o tym mowia. Lillian juz sie pakuje. Einar chyba bedzie musial sprzedac dom i zamieszkac w knajpie. Bedzie musial pracowac do pozna, zeby zwiazac koniec z koncem. Juz go widze, jak spi w spiworze na zapleczu. Ta dziwka mu nie odpusci.

– Nie wydaje mi sie, zeby on byl zupelnie bez winy. Moze sprzeda lokal i wyprowadzi sie stad, a ktos otworzy tam chinska restauracje?

– Nie mialbym nic przeciwko temu – powiedzial Mode, siegajac po kolejne ciastko. Bylo miekkie, gabczaste i dawalo sie ugniatac w przerozne ksztalty. – Jakies wiadomosci o Jomannie?

Вы читаете Utracona
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату