– Dzwonila juz drugi raz. Poprzednio mowila o jakims mezczyznie, ktory obserwowal ja z ogrodu. Byla wtedy sama w domu, zreszta czesto bywa. Dzisiaj zadzwonila tuz po drugiej w nocy i powiedziala, ze zostala zaatakowana w swojej komorce, przez mezczyzne, ktory jej zdaniem jest zabojca i ktory chcial w ten sposob zmusic ja, zeby przestala cokolwiek mowic o sprawie z Hvitemoen.

Sejer ledwo zauwazalnie uniosl jedna brew. Oznaczalo to najwyzsze zdumienie.

– I dopiero teraz mi o tym mowisz?

Skarre ciezko skinal glowa.

– Problem polega na tym, ze ona zmysla. Naprawde chodzi jej o mnie.

– Doprawdy, mlodzi ludzie bywaja niekiedy bardzo pewni siebie – mruknal Sejer. – Jestes pewien?

– W nocy bylem. – Skarre westchnal. – Twierdzila, ze napad mial miejsce okolo polnocy, ale nikogo nie zawiadomila, tylko wziela prysznic i polozyla sie do lozka. Nie zadzwonila nawet do matki, ktora w tym czasie byla w trasie. Wstala po drugiej, zeby do mnie zatelefonowac. Nie rozumiem tego. Powinna byla od razu wezwac pomoc. I dlaczego zadzwonila do mnie do domu? Aha, jest cos jeszcze: juz dwa razy widzialem ja przed moim domem. Stala i gapila sie w okna. Oczywiscie nie wie, ze ja zauwazylem.

– A jednak sie martwisz?

– Jesli jednak mowi prawde? Jesli zabojca naprawde zjawil sie w jej domu?

– Wyglada to raczej na fantazje…

– Obawiam sie, ze moge sie mylic.

– Czy opisala napastnika?

– Wie tylko tyle, ze by! wysoki.

Sejer podparl glowe reka.

– Jest bardzo malo prawdopodobne, zeby w taki sposob wyszedl z ukrycia…

– To prawda – przyznal Skarre. – Bardzo malo prawdopodobne. Chyba bedzie jednak lepiej, jesli przestane sie z nia kontaktowac. Moze to samo minie. – Przesunal reka po jasnych kedziorach, lecz jego loki nadal sterczaly we wszystkie strony. – Bedziesz rozmawial z Goranem Seterem?

– Owszem, i zamierzam mocno go przycisnac, nawet jesli dostane za to ochrzan z gory. Najwazniejsze, zeby sprawa ruszyla z miejsca. W najgorszym razie bedziemy przynajmniej mieli pewnosc, ze to nie on.

– Bo to na pewno nie on. Musielibysmy miec niesamowite szczescie.

– Otoz to. Poza tym mamy jeszcze Koldinga, choc sprawial wrazenie autentycznie zaskoczonego, kiedy zapoznalem go z zeznaniami Torill ze stacji benzynowej. Upiera sie, ze pojechal prosto do miasta. Nie rozumial, skad jej sie to wzielo, i powtarzal, ze na pewno sie pomylila. Na Gorana mamy znacznie wiecej: oklamal nas w sprawie trutego wieczoru i ma samochod odpowiadajacy opisowi Lindy.

– Nie mozemy jej ufac.

– Niemniej wspomniala o takim wlasnie samochodzie. W czasie kiedy popelniono zbrodnie, przejezdzal obok laki. Pozniej widziano go z zadrapaniami na twarzy.

– Pies go podrapal.

– To on tak twierdzi. Ma nowiutkie buty. Tamtego dnia byl ubrany w biala koszule i ciemne spodnie, czyli tak jak czlowiek, ktorego Linda widziala na lace, lecz w chwili powrotu do domu mial juz na sobie cos innego. Dlaczego sie przebral? Duzo cwiczy na silowni. Jest bardzo silny, moze zazywa sterydy, ktore niekorzystnie wplywaja na psychike. Poza tym, wedlug zeznan matki, po powrocie z silowni wzial prysznic, a przeciez umyl sie w Adonisie. Dlaczego?

Skarre podszedl do okna i przez jakis czas w milczeniu obserwowal rzeke i lodki.

– Jesli myle sie co do Lindy, to na pewno pozniej za to zaplace – powiedzial wreszcie ponuro.

– Moze porozmawiac z jej matka? – zaproponowal Sejer. – Jesli naprawde ktos na nia napadl, matka jakos dowie sie prawdy.

Skarre skinal glowa.

– Ma tez przyjaciolke, Karen. Jej tez pewnie powie.

– Zajmij sie paniami. Jestes w tym dobry.

Skarre wypuscil glosno powietrze nosem.

– A co z Kollbergiem? Kiedy operacja?

– Jutro wieczorem, ale o nic nie pytaj. Powiem ci w swoim czasie.

– Pozdrow go ode mnie – powiedzial Skarre.

Dawno, dawno temu Goran byl dzieckiem, malym jasnowlosym chlopcem biegajacym po wielkim podworzu, rozmyslal Sejer. Mama podziwiala go z okna, codziennie wieczorem kladla spac, otulala koldra. Zdarzenia nastepuja jedne po drugich, tworzac zycie. Byc moze w wiekszosci byly dobre, doprowadzily jednak do tego jednego, zlego. Zycie to cos wiecej niz mysli i marzenia, zycie to cialo, miesnie i tetno. Goran od lat uprawial kulturystyke. Dzwigal ciezary, zeby jego miesnie przypominaly napiete liny obciagniete skora. Do czego ich uzywal, oczywiscie poza dzwiganiem jeszcze wiekszych ciezarow? Czy to byla tylko proznosc, czy moze juz obsesja? Czego sie lekal? Co staral sie ukryc pod zbroja twardych jak stal muskulow? W domu zaszczekal pies, w oknie mignela czyjas twarz. Chwile potem na ganku stanal mezczyzna z rekami skrzyzowanymi na piersi i zmierzyl Sejera chlodnym spojrzeniem. Nie byl tak poteznie zbudowany jak syn, swoja sile zawdzieczal twardemu spojrzeniu i arogancji.

– To znowu pan. Goran jest w swoim pokoju.

Torstein Seter wpuscil go do srodka i poprowadzil na pietro. Otworzyl drzwi bez pukania. Goran siedzial na krzesle w granatowym bezrekawniku. Mial bose stopy, a w rekach sciskal hantle. Byly oble i gladkie, skladaly sie z kul polaczonych wyprofilowanymi uchwytami. Podnosil je na przemian w regularnym rytmie. W tym samym rytmie pulsowaly jego sciegna na karku. Spojrzal na Sejera, lecz nie przerwal cwiczenia. Inspektor stal jak posag, nie mogac oderwac wzroku od ciezarkow wedrujacych w gore i w dol, w gore i w dol. Wreszcie Goran polozyl je na podlodze.

– Ile waza? – zapytal Sejer od niechcenia.

Chlopak zerknal na hantle.

– Po dziesiec kilogramow. Sluza tylko do rozgrzewki.

– A jak sie juz pan rozgrzeje?

– Wtedy biore czterdziestokilogramowe.

– Ma pan kilka zestawow?

– We wszystkich rozmiarach.

Podniosl sie z krzesla. Ojciec oparl sie o futryne.

– Duzo ma pan roboty ostatnio – powiedzial Goran, krecac glowa, ale z usmiechem na ustach.

Jesli sie bal, potrafil doskonale to ukryc. Fakt, ze moze zaprezentowac swoje umiesnione cialo, wyraznie dodawal mu pewnosci siebie. Sejer spojrzal na jego ojca.

– Moze pan zostac, jesli pan chce, ale byloby lepiej, gdyby pan usiadl.

Mezczyzna demonstracyjnie usiadl na lozku, a Goran podszedl do okna.

– Mam pytanie – powiedzial inspektor, ponownie patrzac na ciezarki. – Dwudziestego sierpnia, wychodzac z silowni, mial pan na sobie biala koszulke do tenisa i czarne dzinsy, zgadza sie?

– Owszem.

– Chcialbym, zeby odszukal pan to ubranie.

Cisza. Goran znowu podniosl ciezarki, jakby czul sie pewniej, majac je w dloniach. Trzymal je przed soba, poruszajac nadgarstkami.

– Nie mam pojecia, gdzie moze teraz byc – powiedzial wreszcie obojetnym tonem.

– Wiec bedzie pan musial poszukac.

– Moimi ubraniami zajmuje sie matka. Moga byc w pralce albo suszyc sie na sznurze, albo gdziekolwiek.

Wzruszyl ramionami. Jego twarz nie wyrazala zadnych emocji. Ojciec przygladal im sie uwaznie. Wlasnie zaczelo do niego docierac prawdziwe znaczenie tego pytania.

– Proponuje, zeby zaczal pan od garderoby – ciagnal Sejer, wskazujac na drzwi prowadzace najwyrazniej wlasnie do tego pomieszczenia.

– Czy naprawde moze pan, ot tak sobie, przyjsc do czyjegos domu i kazac komus przetrzasac garderobe? – zapytal Goran. – Bez zadnych papierow?

Вы читаете Utracona
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ОБРАНЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату