Myron podazyl za nim.
– Skad znasz tego Koscieja? – spytal.
– Dziala na Srodkowym Zachodzie. Jest tez znakomity w sztukach walki. Spotkalismy sie w Tokio.
– Czym sie zajmuje?
– Tradycyjna mieszanka firmowa: hazardem, narkotykami, lichwa, wymuszeniami. I po trosze prostytucja.
– To co robi tutaj?
– Zapewne twoj Greg Downing jest mu winien pieniadze, najprawdopodobniej z hazardu – odparl Win. – Kosciej specjalizuje sie w hazardzie.
– Dobrze jest miec specjalnosc.
– Owszem. Przypuszczam, ze pan Downing winien jest duza sume. – Win zerknal na Myrona. – Dla ciebie to dobra wiadomosc.
– Dlaczego?
– Bo oznacza, ze Downing uciekl i zyje. Kosciej nie jest rozrzutny. Nie zabije nikogo, kto jest mu duzo winien.
– Martwi nie zwracaja dlugow.
– Wlasnie. A szuka Downinga na pewno. Gdyby go zabil, nie bylbys mu potrzebny.
– To sie zazebia z tym, co wiem od Emily – rzekl Myron po krotkiej chwili. – Powiedziala, ze Greg nie ma pieniedzy. Hazard wyjasnialby dlaczego.
Win skinal glowa.
– Zechciej mnie oswiecic, co zaszlo pod moja nieobecnosc – poprosil. – Jessica wspomniala o znalezieniu zwlok kobiety.
Gdy Myron opowiadal mu o wszystkim, przyszly mu do glowy nowe teorie. Sprobowal je posegregowac i z grubsza uporzadkowac. Zrekapitulowal je i przedstawil pierwsza:
– Zalozmy, ze Greg Downing jest winien Kosciejowi kupe forsy. Tlumaczyloby to, dlaczego wreszcie zgodzil sie podpisac kontrakt reklamowy. Potrzebuje pieniedzy.
Win skinal glowa.
– Mow – zachecil.
– Zalozmy tez, ze Kosciej nie jest glupi. Chce odebrac swoje. Za nic wiec nie zrobi mu krzywdy. Tylko fizyczna sprawnosc Grega zapewnia zwrot pieniedzy. Polamanie mu kosci daloby wynik odwrotny, przekreslajac wyplacalnosc dluznika, czyli mozliwosc odzyskania pieniedzy.
– To prawda – przyznal Win.
– Jesli wiec Greg jest winien kupe forsy, to moze Kosciej chcial go nastraszyc w inny sposob.
– Jaki?
– Robiac krzywde bliskiej mu osobie. Zeby go ostrzec.
Win ponownie skinal glowa.
– Mogloby poskutkowac.
– Przypuscmy, ze go sledzili. Zobaczyli go z Carla i doszli do wniosku, ze sa sobie bliscy. – Myron podniosl wzrok. – Czy zabicie jej nie byloby mocnym ostrzezeniem?
Win zmarszczyl brwi.
– Myslisz, ze Kosciej zabil ja, zeby ostrzec Downinga? – spytal.
– Dopuszczam taka mozliwosc.
– To dlaczego nie zlamal jej po prostu kilku kosci?
– Bo go tu jeszcze nie bylo. Przyjechal wczoraj wieczorem. Morderstwa mogl dokonac najemny gangster.
– Twoja teoria jest, lagodnie mowiac, malo prawdopodobna – podsumowal Win. – Jezeli morderstwo mialo byc ostrzezeniem, to gdzie sie podzial Downing?
– Uciekl.
– Dlaczego? Z obawy o swoje zycie?
– Tak.
– Uciekl tuz po odkryciu, ze Carla nie zyje? W sobote wieczorem?
– Tak wskazywalaby logika.
– Wystraszyl sie? Morderstwa?
– Tak.
– Aha.
Win zamilkl i usmiechnal sie do Myrona.
– O co chodzi? – spytal Myron.
– Skoro zwloki Carli odkryto dopiero dzis – zaczal spiewnie Win – to powiedz mi z laski swojej, w jaki sposob Downing dowiedzial sie o morderstwie w zeszla sobote wieczorem?
Myrona przeszedl dreszcz.
– Zeby twoja teoria sie potwierdzila, Downing musialby zrobic jedna z trzech rzeczy – ciagnal Win. – Po pierwsze, byc swiadkiem morderstwa. Po drugie, wpasc do mieszkania Carli po jej smierci. Po trzecie, sam ja zabic. Co wiecej, w jej mieszkaniu bylo duzo gotowki. Dlaczego? Skad tam wziely sie te pieniadze? Mialy pomoc w splaceniu Koscieja? Jesli tak, to dlaczego jego ludzie ich nie wzieli? Albo jeszcze lepsze pytanie: dlaczego nie wzial ich Downing?
Myron pokrecil glowa.
– Strasznie duzo luk – przyznal. – A poza tym wciaz nie wiemy, co laczylo Grega z ta Carla, Sally czy jak ja zwal.
Win skinal glowa. Nie przerwali marszu.
– I jeszcze jedno – dodal Myron. – Czy to mozliwe, zeby mafia zabila kobiete tylko dlatego, ze spotkala sie z Gregiem w barze?
– Bardzo watpliwe.
– Tak wiec ta teoria nadaje sie w zasadzie do kosza.
– Nie w zasadzie – sprostowal Win. – W calosci. Szli dalej.
– Istnieje oczywiscie mozliwosc, ze Carla pracowala dla Koscieja.
Myron poczul szturchniecie lodowatego palucha.
– Slucham? – spytal, choc wiedzial, do czego zmierza Win.
– Moze byla laczniczka Koscieja. Odbierala jego dlug. Spotykala sie z Downingiem, bo wisial im na mnostwo pieniedzy. Downing obiecuje zaplacic, choc nie ma z czego. Wie, ze go osaczaja. Wystarczajaco dlugo gral na zwloke. Wraca wiec do mieszkania Carli, zabija ja i ucieka.
Zamilkli. Myron probowal przelknac sline, ale w gardle dlawilo go cos jak lod. Takie analizowanie mozliwosci mialo jednak dobra strone: pomagalo mu. Wprawdzie nogi wciaz byly jak z gumy, lecz, w zasadzie, najbardziej uwierala go swiadomosc, ze tak latwo przeszedl do porzadku dziennego nad martwym gangsterem w vanie. Owszem, czlowiek ten byl zapewne skonczonym lotrem. Owszem, wepchnal mu lufe rewolweru do ust i, mimo polecenia Wina, nie rzucil broni. Owszem, swiat bez niego najprawdopodobniej zyskal. Dawniej z powodu smierci kogos takiego czulby mimo wszystko jakies wyrzuty sumienia. A dzis, szczerze mowiac, nie odczuwal nic. Probowal wykrzesac z siebie odrobine wspolczucia, ale bylo mu smutno jedynie dlatego, ze nie jest mu smutno.
Dosc autoanalizy. Otrzasnal sie.
– Z twoim scenariuszem tez sa klopoty – powiedzial.
– Na przyklad?
– Po co Greg by ja zabijal? Dlaczego nie uciekl przed spotkaniem w barze?
– Sluszne pytania – odparl po namysle Win. – Chyba ze w trakcie ich spotkania cos zaszlo.
– Na przyklad?
Win wzruszyl ramionami.
– Wszystko sprowadza sie do Carli – rzekl Myron. – Nic w niej sie nie zgadza. Zaden handlarz narkotykow tak nie dziala. Pracowala w barze jako kelnerka, ukrywala studolarowki o kolejnych numerach seryjnych, chodzila w perukach, miala kilka falszywych paszportow, a na domiar wszystkiego… Szkoda, zes nie widzial miny Dimonte’a. Wie, kim byla, i wpadl w poploch.