– Chyba nie myslisz, ze powstrzyma nas kilku ochroniarzy?
– Nie, choc przyjemnie byloby to uslyszec.
Kosciej wzruszyl ramionami.
– Zadzwonilem do Lock – Horne Securities i powiedzialem, ze szukam doradcy finansowego dla moich milionow. Jakis gorliwy mlody petak zaprosil mnie natychmiast na gore. Ale zamiast guzika na czternaste pietro wcisnalem dwunaste. – Kosciej rozlozyl rece. – I oto jestem.
Usmiechnal sie do Esperanzy. Przy jego opaleniznie i zbyt snieznych zebach wydawalo sie, ze zapalil latarke.
– Kim jest to urocze stworzenie? – zagadnal, puszczajac oko.
– Carramba! My, urocze stworzenia, uwielbiamy byc tak nazywane – odparla.
Kosciej znowu sie zasmial.
– Ta panienka ma charakter. To mi sie podoba.
– A mnie wisi.
– Pozwoli pani – rzekl ze smiechem Kosciej – ze zajme jej chwile, panno…?
– Money Penny – dokonczyla, nasladujac najlepiej jak umiala Seana Connery’ego.
Wyszlo jej to nie tak dobrze jak Richowi Little’owi, ale nie najgorzej, wywolujac nastepny smiech Koscieja. Ten facet mial cos z hieny.
– Prosze tu wezwac Wina – dokonczyl. – Przez telefon glosno mowiacy, jesli laska. Niech zejdzie tu bez broni.
Esperanza spojrzala na Myrona. Skinal glowa. Wybrala numer.
– Wyslow sie – odezwal sie, tak jak zwykle, Win.
– Chce sie z toba widziec sztuczny blondyn ze sztuczna opalenizna – powiedziala.
– A, spodziewalem sie go – odparl Win. – Czesc, Kosciej.
– Czesc, Win.
– Domyslam sie, ze jestes w dobrze uzbrojonym towarzystwie.
– Zgadza, sie. Nie probuj zadnych numerow, bo twoi przyjaciele nie wyjda stad zywi.
– Nie wyjda zywi? – powtorzyl Win. – Spodziewalem sie po tobie czegos oryginalniejszego, Kosciej. Juz zjezdzam.
– Tylko bez broni.
– Mowy nie ma. Ale nie bedzie przemocy. Obiecuje. Stuknela odlozona sluchawka. Przez kilka sekund wszyscy patrzyli na siebie takim wzrokiem, jakby zadawali sobie pytanie, kto przejmie inicjatywe.
– Nie ufam mu – rzekl Kosciej i dal znak Ceglowie. – Idz z dziewczyna do drugiego pokoju. Schowaj sie za biurkiem czy czyms. Uslyszysz strzaly, strzel jej w leb.
Ceglowa skinal glowa.
– Celuj w Bolitara – polecil Kosciej Panterce.
– Dobra.
Wyjal rewolwer. Gdy brzeknela winda, przykucnal i wymierzyl w jej drzwi. Ale z kabiny nie wysiadl Win. Wydostala sie z niej, troche jak dinozaur z jaja, Wielka Cyndi.
– O zez ty! – zdziwil sie Panterka. – A to co? Wielka Cyndi warknela.
– Kto to jest, Bolitar? – spytal Kosciej.
– Moja nowa recepcjonistka.
– Niech zaczeka obok.
Myron skinal Cyndi glowa.
– W porzadku – uspokoil ja. – Jest tam Esperanza. Cyndi warknela ponownie, ale posluchala. W drodze do gabinetu minela Koscieja. Jego rewolwer wygladal przy niej jak jednorazowa zapalniczka. Otworzyla drzwi, warknela po raz trzeci i zamknela je.
Zapadlo milczenie.
– O zez ty! – powtorzyl Panterka.
Na ponowny dzwonek windy czekali okolo pol minuty. Kosciej jeszcze raz przykucnal i wycelowal. Drzwi sie odsunely. Wysiadl Win. Widok wymierzonej broni lekko go zirytowal.
– Powiedzialem, ze nie bedzie przemocy – wycedzil.
– Masz potrzebna nam informacje – rzekl Kosciej.
– Dobrze o tym wiem – odparl Win. – A teraz odloz rewolwer i porozmawiajmy jak ludzie kulturalni.
– Masz bron? – spytal Kosciej, dalej celujac w Wina.
– Oczywiscie.
– Oddaj.
– Nie. A poza tym nie jedna. Kilka.
– Powiedzialem…
– Slyszalem cie, Orville. Nie nazywaj mnie tak.
Win westchnal.
– Prosze bardzo, Koscieju! – Pokrecil glowa. – Niepotrzebnie utrudniasz.
– Jak mam to rozumiec?
– Zbyt czesto, jak na czlowieka inteligentnego, zapominasz, ze sa inne rozwiazania niz brutalna sila. Niektore sytuacje wymagaja umiaru.
Win zalecajacy umiar?! Co moze to przebic? Xaviera Hollander zalecajaca zwiazek z jednym partnerem?
– Zastanow sie, co zwojowales – ciagnal Win. – Najpierw para amatorow poturbowala Myrona…
– Amatorow?! – oburzyl sie Panterka. – Kogo nazywasz…
– Zamknij sie, Tony – przerwal mu Kosciej.
– Slyszales, jak mnie nazwal? Amatorem.
– Powiedzialem: zamknij sie!
Ale Tony Panterka jeszcze nie skonczyl.
– Ja tez mam uczucia, Kosciej! – odpysknal.
Kosciej spojrzal na niego groznie.
– Chcesz miec cale udo? – wycedzil. Tony zamknal usta.
– Przepraszam, ze ci przerwano – rzekl Kosciej do Wina.
– Przeprosiny przyjete – odparl Win.
– Mow.
– A wiec najpierw probowaliscie poturbowac Myrona, a potem porwac go i okaleczyc. Bez powodu.
– Bez powodu? Musimy wiedziec, gdzie jest Downing.
– A skad wiesz, ze on wie?
– Ty i on byliscie w jego domu. A potem Bolitar nagle trafia do jego druzyny. A wlasciwie wchodzi na jego miejsce.
– I co z tego?
– To, ze nie jestem glupi. Wy dwaj cos wiecie.
– A jezeli wiemy? – Win rozlozyl rece. – Dlaczego nie spytales? Przyszlo ci to do glowy? Czy w ogole dopuszczasz mysl, ze najlepiej jest po prostu zapytac?
– Spytalem go! – wtracil, czuly na krytyke, Panterka. – Na ulicy! Spytalem, gdzie jest Greg. Ale mi ublizyl.
– Byles kiedys w wojsku? – spytal Win.
– Nie.
Panterke pytanie zbilo z tropu.
– Jestes nic niewartym smieciem – rzekl Win takim samym tonem, jakim mowil o pakiecie akcji mieszanych. – Taka ektoplazma jak ty, strojaca sie w wojskowy drelich, obraza wszystkich mezczyzn i kobiety, ktorzy uczestniczyli w prawdziwej walce. Jezeli jeszcze raz zobacze cie w podobnym stroju, mocno cie skrzywdze. Wyrazam sie jasno?
– Ej…
– Nie znasz goscia, Tony – przerwal mu Kosciej. – Skin glowa i zamknij sie.
Panterka, choc bardzo urazony, posluchal go.