Z kieszeni marynarki Win wyjal torebke orzeszkow ziemnych, obral kilka z najwyzsza elegancja, wrzucil lupiny do drugiej torebki i umiescil jeden po drugim w ustach.
– Skad pan wie, ze pan Downing dzwonil do mojego biura? – spytala Maggie Lomot.
– Prosze pani. – Win zerknal na nia katem oka. – Szkoda czasu na blahostki. Dzwonil. To niezbity fakt. Pani to wie. Ja to wiem. Wiec zakonczmy temat.
– W zeszla sobote wieczorem nie pracowalam – odparla. – Jesli dzwonil, to do kogo innego.
Win zmarszczyl czolo.
– Mam dosc pani wykretow, pani Mason – powiedzial. – Przed chwila przyznala pani, ze pracuje w malej firmie. Woli pani, bym zadzwonil do pani pracodawcy? Z pewnoscia z checia udzieli Windsorowi Horne’owi Lockwoodowi Trzeciemu informacji, czy pani wtedy pracowala.
Lomot usiadla wygodnie w fotelu i splotla rece na piersiach, obserwujac gre. Smoki prowadzily 24 do 22. Sledzila wzrokiem ruch pilki na parkiecie.
– Nie mam panu nic wiecej do powiedzenia – oznajmila.
– Ach tak. Nie jest pani dluzej zainteresowana praca?
– Nie.
– Zle pani zrozumiala. Ja nie mowie o pracy w Lock – Horne Securities. Mam na mysli wszystkie firmy, wlacznie z pani obecnym pracodawca.
– Co takiego?!
Obrocila sie ku niemu.
– Sa dwa wyjscia – rzekl. – Wyloze je jasno, zeby mogla pani wybrac lepsze. Pierwsze: powie mi pani, w jakiej sprawie zadzwonil w zeszla sobote Greg. Powie mi pani, dlaczego oklamala Myrona. Powie mi pani wszystko, co wie o zniknieciu Downinga.
– Jakim zniknieciu? – wtracila. – Myslalam, ze odniosl kontuzje.
– Wyjscie drugie – ciagnal Win. – Nic mi pani nie powie albo mnie oklamie, a wtedy rozpuszcze w branzy fame o pani uczciwosci. To znaczy o tym, ze wladze federalne badaja wysuniete przeciwko pani powazne zarzuty o malwersacje.
– Ale… – zaczela i urwala. – Nie moze pan tego zrobic.
– Nie? – Win przybral rozbawiona mine. – Jestem Windsor Horne Lockwood Trzeci. Mojego slowa w takich sprawach sie nie kwestionuje. Tak pania zalatwie, ze nie zatrudnia pani nawet jako szatniarki w przydroznym barze. – Usmiechnal sie i przechylil w jej strone torebke z fistaszkami. – Orzeszka?
– Pan oszalal.
– A pani jest normalna – odparl Win i spojrzal na boisko. – Na ile zasluguje ten chlopiec, ktory sciera z parkietu pot gracza? – Wzruszyl ramionami. – Czyja wiem. Najwyzej na zrobienie loda, co?
Usmiechnal sie milo.
– Wychodze – oswiadczyla, wstajac.
– Przespi sie pani ze mna? – spytal.
Spojrzala na niego ze zgroza.
– Co takiego?
– Przespi sie pani ze mna? Jesli jest pani dobra, moge sie zastanowic nad zatrudnieniem pani w Lock – Horne.
Zacisnela zeby.
– Nie jestem prostytutka – wysyczala.
– Nie, nie jest pani prostytutka – odparl Win na tyle glosno, ze przyciagnal kilka spojrzen. – Jest pani hipokrytka.
– O czym pan mowi?
– Prosze usiasc.
Wskazal fotel.
– Wole nie.
– A ja wole nie krzyczec. – Ponownie skinal reka. – Prosze.
Spelnila jego zyczenie.
– Czego pan chce? – spytala, patrzac nieufnie.
– Podobam sie pani?
Skrzywila sie.
– Jest pan najbardziej odrazajacym mezczyzna, jakiego…
– Mowie o wygladzie. O fizycznej stronie. Pamieta pani? Seks to sprawa czysto fizyczna, powiedziala pani wczoraj Myronowi. Jak uscisk dloni, choc takie porownanie podwaza sprawnosc pani partnerow. Wiem, ryzykujac posadzenie o nieskromnosc, ze jestem dosc atrakcyjny. Prosze przyznac, ze wsrod legionu graczy Gigantow i Smokow, ktorych zaliczyla pani w swojej przeswietnej karierze, znajdzie sie choc jeden mniej atrakcyjny niz
Zaintrygowana i przerazona, zmruzyla oczy.
– Byc moze – odparla.
– A jednak sie pani ze mna nie przespi. I to jest, moja droga, hipokryzja.
– Dlaczego? Jestem kobieta niezalezna. Wybieram.
– Tak pani twierdzi. Ale dlaczego tylko Gigantow i Smokow? – Widzac, ze sie zawahala, usmiechnal sie i pokiwal palcem. – Powinna pani szczerze sobie odpowiedziec, jaka jest tego przyczyna.
– Skoro pan tyle o mnie wie, to moze pan mi powie.
– Dobrze. Ni z tego, ni z owego przyjmuje pani dziwaczna zasade dotyczaca Gigantow i Smokow. Ustanawia pani granice. Ja nie. Wystarczy, ze jakas kobieta mi sie podoba. Natomiast dla pani seks musi miec zwiazek z druzyna. Ta regula sluzy pani za parkan, ktory odgradza.
– Odgradza od czego?
– Nie od czego. Od kogo. Od tak zwanych puszczalskich. Nie jest pani prostytutka, skadze. Nie jest dziwka. Pani wybiera.
– Nie jestem.
Win usmiechnal sie.
– Kto w takim razie jest dziwka? Kobieta sypiajaca z wieloma partnerami? Nie. Przeciez pani to robi. Nie skrytykowalaby pani siostrzycy pokrewnych obyczajow. A zatem, co to jest dziwka? Z pani definicji wynika, ze dziwek nie ma. Czemu wiec na moje pytanie odpowiedziala pani, ze nia nie jest?
– Robi pan z igly widly – odparla. – Slowo „dziwka” zle sie kojarzy. Tylko dlatego zaprotestowalam.
Win rozlozyl rece.
– Ale dlaczego zle sie kojarzy? – spytal. – Skoro dziwka jest z definicji tak zwana kobieta lekkich obyczajow, kobieta, ktora sypia z wieloma mezczyznami, czemu nie oblapic rzeczy obunoz? Po co stawiac ploty? Po co stwarzac sztuczne granice?
Twierdzi pani, ze, zwiazki z druzyna sa swiadectwem pani niezaleznosci. Ale swiadczy to o czyms przeciwnym. Swiadczy o braku pewnosci i poczuciu zagrozenia.
– I dlatego jestem hipokrytka?
– Oczywiscie. Wracajac do propozycji, bysmy poszli do lozka. Albo seks jest czysto fizycznym aktem, w tym przypadku moja obcesowosc wzgledem pani powinna byc bez znaczenia, albo jest czyms wiecej. Jest wiec tym czy tym?
Usmiechnela sie.
– Ciekawy z pana czlowiek, panie Lockwood. Moze sie z panem przespie.
– Nic z tego.
– Slucham?
– Zrobilaby to pani, moja droga, tylko po to, aby udowodnic, ze sie myle. To rownie niebezpieczne i zalosne jak pani obyczaje. Ale odbiegamy od tematu. Moja wina, prosze wybaczyc. Powie mi pani, o czym rozmawiala z Gregiem Downingiem, czy mam zszargac pani opinie?
Dopial swego. Wygladala na oszolomiona.
– Oczywiscie jest tez trzecie wyjscie – ciagnal – zaraz po drugim. A mianowicie, ze do zszarganej opinii dojdzie oskarzenie o morderstwo.
Zrobila wielkie oczy.