– W zyciowej – odparl Ricky. – Chce tego kontraktu.
– To trenuj. I nie zapomnij spotkac sie z Winem.
– Zrobi sie. Bywaj, Myron.
– Czesc.
Kolejne rozmowy byly bardzo do siebie podobne. Wszyscy dziennikarze, do ktorych oddzwanial, pytali o kontrakt Christiana z Tytanami. Myron grzecznie odmowil komentarzy. Posluzenie sie mediami dla wywarcia nacisku w negocjacjach niekiedy skutkowalo, ale nie w przypadku Ottona Burke’a. Pertraktacje trwaja, poinformowal. Podpisania umowy mozna sie spodziewac w kazdej chwili.
Nastepnie Myron zadzwonil do dawnego gracza Yankees, Joe Norrisa, ktory niemal co weekend uczestniczyl w kiermaszach kart z wizerunkami graczy. Miesiecznie zarabial obecnie wiecej niz przez caly sezon u szczytu kariery.
Potem odbyl rozmowe z Linda Regal, zawodowa tenisistka, ktora wlasnie przebila sie do pierwszej dziesiatki w rankingu ATP. Martwila sie, ze sie starzeje, urazona slowami telewizyjnego sprawozdawcy, ktory nazwal ja „znana weteranka kortow”. Niebawem konczyla dwadziescia lat.
Erica Kramera, futboliste konczacego Uniwersytet Kalifornijski, ktory mial szanse trafic z drugiego naboru do ligi,
Myron zastal w miescie i umowil sie z nim na obiad. Znaczylo to, ze znalazl sie w finale – wraz z tysiacem konkurentow z branzy. Rywalizacja byla niesamowita. Przyklad! Tysiac dwustu autoryzowanych agentow ligi futbolowej NFL zabiegalo o wzgledy dwustu uniwersyteckich graczy, ktorzy w kwietniu i podpisza zawodowe kontrakty. Z czegos trzeba zrezygnowac. Zwykle byla to etyka.
Po telefonie do Kramera zadzwonil do szefa klubu New York Jets, Sama Logana, zeby wynegocjowac kontrakt Ricky’ego Lane’a.
– Chlopak jest w zyciowej formie – pochwalil go. Wstal i zaczal chodzic po gabinecie. Przestronne, ladne biuro miescilo i sie przy Park Avenue, pomiedzy ulicami Czterdziesta Szosta: i Czterdziesta Siodma. Robilo wrazenie, a w biznesie zdominowanym przez oszustow, lobuzow i szubrawcow wrazenie bardzo sie liczy. – Wierz mi, to nowy Gayle Sayers. Jest niesamowity.
– Za maly – odparl Logan.
– Co ty gadasz? Czy Barry Sanders tez jest za maly? A Emmitt Smith? Ricky jest od nich potezniejszy. Przez caly czas dzwiga ciezary. Wierz mi, bedzie wielki.
– Uhm. To fajny chlopak, Myron. Pracuje z calych sil, ale nie moge mu dac wiecej niz…
Suma wciaz byla za niska, chociaz wyzsza. Rozmowy trwaly bez ustanku. W ciagu dnia Esperanza przyniosla mu kanapke, ktora pochlonal. O osmej odbyl ostatnia rozmowe.
– Halo? – odezwala sie Jessica.
– Bede u ciebie za godzine – powiedzial. – Musimy porozmawiac.
Myron szukal na jej twarzy reakcji. Wpatrywala sie w magazyn, jakby to byl numer
Zdradzaly ja tylko bezkrwiste biale kostki palcow i szelest kartek w mocno zacisnietych dloniach.
– Dobrze sie czujesz? – spytal.
– Dobrze – odparla spokojnie. – Christian dostal to poczta?
– Tak.
– A ty i Win rozmawialiscie z wydawca… – zawahala sie, a na jej twarzy po raz pierwszy pojawil sie slad odrazy -…tego?
– Tak. Skinela glowa.
– Podal wam adres autora ogloszenia?
– Tylko numer skrytki pocztowej. Zasadze sie tam jutro, zobacze, kto odbierze poczte.
– Pojade z toba.
Juz chcial zaprotestowac, ale sie powstrzymal. Nic by nie wskoral.
– Dobrze.
– Kiedy Christian ci to dal?
– Wczoraj.
– Wiesz o tym od wczoraj? – spytala czujnie.
Skinal glowa.
– I nic mi nie powiedziales?! To ja, jak paranoiczka, otwarlam przed toba dusze, a ty wiedziales o tym caly czas?!
– Nie mialem pojecia, jak ci o tym powiedziec.
– Zatailes przede mna jeszcze cos?
– Wczoraj wieczorem Christian odebral telefon. Sadzi, ze dzwonila Kathy.
– Co?!
Myron szybko opowiedzial jej o telefonie. Gdy doszedl do tego, ze Christian uslyszal glos Kathy, Jessica zbladla jak sciana.
– Czy twoja znajoma z centrali telefonicznej czegos sie dowiedziala? – spytala.
– Nie. Usluga „oddzwonimy” jest dostepna tylko w miastach objetych prefiksem dwiescie jeden. W ilu?
– W trzech czwartych.
– A wiec chodzi o trzy czwarte polnocnej czesci New Jersey, najgesciej zaludnionego stanu w kraju? Co zaweza liczbe podejrzanych do dwoch, trzech milionow?
– To niewiele, ale zawsze cos.
Znow wpatrzyla sie w magazyn.
– Nie chcialam ci dopiec. Tylko…
– Nie ma o czym mowic.
– Nie znam nikogo lepszego od ciebie. Naprawde.
– A ja takiej zolzy jak ty.
– Tu mnie masz.
Na jej ustach pojawil sie cien usmiechu.
– Powiesz o tym policji? Paulowi Duncanowi?
– Nie wiem – odparla po chwili.
– Media zmieszaja Kathy z blotem.
– Mam gdzies to, co zrobia media.
– Ja tylko ostrzegam.
– Moga ja nazwac dziwka na tysiac sposobow. Nie dbam o to.
– A co z twoja mama?
– Jej zyczenia tez mnie nie obchodza. Chce odnalezc Kathy.
– A wiec, powiesz im.
– Nie.
– No, to co zamierzasz? – spytal, zdezorientowany.
– Kathy przepadla ponad rok temu – zaczela wolno z namyslem formulujac slowa. – W tym czasie policja i media niczego nie ustalily. Niczego! Przepadla bez sladu.
– No i?
– Pojawia sie ten magazyn. Przyslano go Christianowi, co i znaczy, ze ktos – byc moze Kathy – probuje nawiazac kontakt. Pomysl. To pierwsza wiadomosc o niej od ponad roku. Nie moge tego zaprzepascic. Ktokolwiek sie za tym kryje, nie chce, by wystraszyl go rozglos. To… – uniosla magazyn -…jest paskudne, jednakze daje nadzieje. Nie zrozum mnie zle. Tez jestem zszokowana, ale jest to wyrazny trop i, choc diabli wiedza, co o nim myslec, trop obiecujacy. W razie wkroczenia policji i mediow nadawca tego pisemka moze sie sploszyc i zniknac. Tym razem na dobre. Nie podejme takiego ryzyka. Zachowamy te sprawe dla siebie.
– Slusznie. Myron skinal glowa.
– Co dalej? – spytala.
– Pojedziemy na poczte w Hoboken. Wpadne po ciebie wczesnie. Powiedzmy o szostej.