– Pozno, jak na lapanie cie w samochodzie – rzekl Win. Myron odebral telefon.
– Bolitar, tu Jake Courter. Natychmiast przyjedz do Szpitala Swietego Barnaby w Livingston.
– Co sie stalo?
– Przyjezdzaj. Migiem.
27
– Zgloszenie dostalismy okolo wpol do dwunastej – poinformowal Jake, prowadzac go przez hol szpitala.
Twarz mial kamienna, oczy zaczerwienione i podpuchniete. Mineli w pospiechu recepcje dla odwiedzajacych i zaczekali na winde.
– Czy Jessica czuje sie dobrze? – spytal Myron.
– Nic jej nie bedzie… Czego, niestety, nie moge powiedziec i o Nancy Serat.
– Co sie stalo?
– Ktos udusil ja drutem.
Nadjechala winda. Jake nacisnal guzik czwartego pietra.
– Kiedy nikt nie otworzyl frontowych drzwi, Jessica dostala sie od tylu. Morderca na pewno byl w srodku. Uderzyl ja i w glowe i uciekl. Gdy sie ocknela, zatelefonowala do nas. Miala ogromne szczescie, ze jej nie zabil.
Otwierajaca sie winda zadzwonila.
– Ktory to pokoj? – spytal Myron.
– Piecset pietnascie.
Pomknal korytarzem. Jessica z poszarzala twarza lezala w lozku. Stojacy przy niej lekarz szykowal strzykawke. Jake zatrzymal sie w progu.
– Myron? – spytala niepewnym glosem.
– Jestem – powiedzial, biorac ja za reke. Wydala mu sie drobna, krucha i samotna. – Zostane.
Lekarz zrobil Jessice zastrzyk.
– Musi pani odpoczac – powiedzial.
– Nic mi nie jest – odparla slabym glosem. – Chce stad wyjsc.
– Uwazamy, ze do rana powinna pani pozostac na obserwacji.
– Ale…
– Posluchaj pana doktora, Jess – wtracil Myron. – Dzis juz nic nie zdzialamy.
Srodek zaczal dzialac. Jessica zamknela oczy.
– Nancy…
– Juz w porzadku – uspokoil ja.
– Twarz miala sina…
– Ciii… Zasnela.
– Nic jej nie bedzie? – spytal Myron lekarza.
– Dojdzie do siebie. To, co zobaczyla, wstrzasnelo nia bardziej niz cios w glowe.
– Chodz, postawie ci kawe – rzekl Jake, dotykajac ramienia Myrona.
– Zostane.
– Wrocisz tu. Musimy porozmawiac. Myron spojrzal na Jessice. Spala gleboko.
W milczeniu przeszli korytarzem i zjechali winda. Na dole pachnialo szpitalem – swoista mieszanka srodkow odkazajacych i szpitalnego jadla. W poczekalni siedzial Win, ktory zdazyl zaparkowac samochod. Na ich widok wstal.
– To twoj przyjaciel Win? – Jake wskazal go broda. – Ten, o ktorym wspomnial mi P.T.?
– Tak.
– Niech zostanie tutaj. Chce z toba pogadac w cztery oczy. Myron dal znak Winowi, ktory skinal glowa, usiadl, wzial gazete i skrzyzowal nogi. Jake przygladal mu sie chwile.
– To naprawde taki szajbus, jak twierdzi P.T.?
– W kazdym calu.
– Chodzmy.
Wzieli kawe i znalezli stolik w kacie.
– Ekipa przeczesuje w tej chwili dom Nancy – rzekl Jake. – Jezeli cos znajda,, dadza znac.
– Co wiecie do tej pory?
– Niewiele. Ostatnie kilka dni Nancy spedzila w Cancun. Wycieczke zafundowali jej rodzice z okazji ukonczenia studiow.
– Zawiadomiono ich? Jake potrzasnal glowa.
– Pojade do nich zaraz po tej rozmowie.
Zamilkli.
– A jak sie w to wplatala Jessica? – spytal.
– Poprosila mnie, zebym zbadal sprawe smierci jej ojca. I Nie chciala wierzyc, ze zabil go przypadkowy bandzior.
– Doszla do wniosku, ze smierc starego ma jakis zwiazek j z jej siostra?
– Tak.
– Domyslilem sie tego. W samochodzie mam akta. Myron usiadl prosto.
– Akta sledztwa w sprawie zabojstwa Adama Culvera?
– Nie jestem idiota, Bolitar. Zaczynasz weszyc po poltora roku od znikniecia dziewczyny. Dlaczego? Bo zamordowano jej ojca. Najwyrazniej widzisz jakis zwiazek miedzy tymi sprawami. Ja, szczerze mowiac, nie widze. Z tych akt nici takiego nie wynika. Jest w nich kilka nielogicznosci, ale nie ma zadnego zwiazku ze sprawa Kathy.
– Jakich nielogicznosci?
– W dniu, w ktorym zginal, Adam Culver powinien byc w Denver. Na konferencji lekarzy sadowych w hotelu! Hyatt Regency. Nie pojawil sie tam, nie polecial porannym samolotem.
– Czy akta wyjasniaja dlaczego?
– Tak, i to sensownie. Nie czul sie dobrze.
– Kto tak zeznal?
– Jego zona.
– Cos jeszcze? – spytal Myron po chwili.
– Nic. Miejsce zbrodni – cicha uliczka – niczym sie niej odznaczalo. Dostal nozem w serce.
– Co tam robil?
– Wedlug zony, wyszedl kupic cos do jedzenia.
Myron chwile trawil te odpowiedz.
– Dziwne, skoro nie czul sie dobrze.
– Latwo nam to mowic na chlodno. Policja chciala przede wszystkim zlapac bandyte. Nikt nie zastanawial sie, dlaczego Culver nie polecial do Denver i co to moze znaczyc.
– Byli jacys swiadkowie morderstwa?
– Zadnego. W aktach nic o tym nie ma. – Jake pochylil sie i wpatrzyl w Myrona, bez powodzenia probujac go zmusic, by odwrocil wzrok. – Twoja kolej – wycedzil. – Za pozno na farmazony: „Nie chce nikogo zranic”. Dlaczego sie tym zajales?
– Juz powiedzialem. Z powodu Jessiki.
Jake pochylil sie jeszcze mocniej, przysuwajac twarz do twarzy Myrona.
– Przestan mi mydlic oczy! Nie jestem slepy. Widze, ze to fantastyczna sztuka. Ale nie zalewaj mi, ze ni z tego, ni z owego rzuciles wszystko w diably, zeby jej pomoc. Az tak cie nie przypililo.
– Zajalem sie tym rowniez ze wzgledu na Christiana.
– Dlaczego?
– To moj najlepszy klient. Wciaz go gnebi znikniecie narzeczonej.
– Juz to widze!