– W sprawie Culvera? Nic.

Myron znowu zamilkl.

– Na miejscu zbrodni w domu Nancy Serat znaleziono kilka wlosow. Przy zwlokach, a konkretnie, w jej zacisnietej dloni.

Myron usiadl prosto.

– Czyzby wydarla je mordercy?

– Mozliwe. Zbadalismy te wlosy u siebie, a dzis nasze wyniki potwierdzilo laboratorium college’u Johna Jaya. Nie ma zadnych watpliwosci. Sa to wlosy Kathy Culver.

Myron skamienial. Nie mogl wydusic slowa.

– Zachowalismy kilka jej wlosow. Z tamtej sprawy. Na wypadek znalezienia zwlok. Zdjelismy je ze szczotki w akademiku. Oba laboratoria przeprowadzily wszelkie testy porownawcze i sa pewne, ze to wlosy Kathy.

Myronowi zakrecilo sie w glowie. „To nie ma zadnego sensu” – pokrzykiwal mu w niej wciaz od nowa robot z Zagubionych w kosmosie.

– Masz jakies domysly na ten temat? – spytal Jake.

– Takie same jak ty.

– W zwiazku z tym, co powiedzial Christian?

– „Czas, zeby siostry znow sie polaczyly” – zacytowal Myron.

– To zyskuje calkiem nowe znaczenie.

– Ale w dalszym ciagu niczego nie wyjasnia. Przyjmijmy, ze Kathy Culver zyje. Przyjmijmy, ze Nancy Serat o tym wie. Po co Kathy mialaby ja zabijac?

Jake wzruszyl ramionami.

– Moze kompletnie jej odbilo. Najpierw ta dziwna przeszlosc. Potem zakochuje sie w chlopaku. Pada ofiara szantazu i zbiorowego gwaltu. A na koniec odwraca sie od niej dziekan. Dziewczyna peka. Zalamuje sie. Ucieka. Byc moze kontaktuje sie z Nancy. Ta w kazdym razie odkrywa, ze Kathy zyje. I organizuje – zapewne w tajemnicy – niespodziewane spotkanie siostr. Kathy zjawia sie u niej wczesniej i nie podoba jej sie taka niespodzianka.

– Dlatego ja zabija?

– Kto wie. Kathy ma nierowno pod sufitem. Nie chce, zeby ja znaleziono. Pewnie z tego samego powodu zabila swojego starego. To wariatka. Moze z jakiejs przyczyny postanowila sie zemscic – na ojcu, najlepszej przyjaciolce, a nawet na Christianie, dziekanie Gordonie i wszystkich, ktorym wyslala to pisemko.

Myron nie mogl w to uwierzyc.

– No, a co z wielka klotnia Adama z Carol? – spytal. – Jak ona ma sie do tego?

– Cholera wie – odparl Jake. – Wymyslam to na poczekaniu. Moze ta klotnia to przypadek. Moze Adam byl zdenerwowany, bo wlasnie mial sie spotkac z corka. A moze matka Kathy wie wiecej, niz mowi.

Myron stropil sie. Ostatni domysl Jake’a byl sensowny. Carol Culver niemal na pewno mowila mniej, niz wiedziala. Domyslal sie nawet, co ukrywa.

Byla pora zlozyc jej wizyte.

41

Podjechal pod znajomy wiktorianski dom przy Heights Road w Ridgewood i sie zawahal. Powinien byl powiedziec o tej wizycie Jessice. Wiedzial jednak, ze sa sprawy, ktore kobieta chetniej ujawni komus znajomemu niz corce. Tak moglo byc w tym przypadku.

Carol Culver, w fartuchu i gumowych rekawicach, usmiechnela sie na jego widok, ale nie oczami.

– Witam, Myron – powiedziala.

– Dzien dobry, pani Culver.

– Jessiki nie ma w domu.

– Wiem. Chcialem porozmawiac. Poswieci mi pani chwile? Nie przestala sie usmiechac, ale przez jej twarz przemknal cien.

– Wejdz – powiedziala. – Napijesz sie czegos? Moze herbatki?

– Z przyjemnoscia.

Wszedl do srodka. Kiedy on i Jessica byli razem, nieczesto tu wpadali. Raz czy dwa, od wielkiego dzwonu. Nie lubil tego domu. Dusil sie w nim, jakby powietrze bylo w nim za ciezkie, by swobodnie oddychac.

Usiadl na kanapie twardej jak lawka w parku. Salon byl urzadzony swiatobliwie. Pelen dewocjonaliow. Licznych Matek Boskich, krucyfiksow, swietych obrazkow, aureoli i uduchowionych twarzy z oczami wzniesionymi w niebo.

Carol pojawila sie po dwoch minutach z herbata i ciasteczkami na masle, ale bez fartucha i rekawic. Corki nie byly do niej podobne, ale obu przekazala niektore ze swych cech. Jessice prosta postawe. Kathy niesmialy usmiech.

– Jak ci sie powodzi? – spytala.

– Dobrze, dziekuje.

– Dawno cie nie widzialam.

– O, tak.

– Czy ty i Jessica…? – Udala zazenowanie. Robila to czesto. – Przepraszam. To nie moja sprawa.

Nalala herbaty. Myron napil sie, nadgryzl ciasteczko. Carol Culver zrobila to samo.

– Jutro pogrzeb – powiedziala. – Adam podarowal cialo akademii medycznej. Dla niego liczyla sie tylko dusza. Cialo uwazal za bezwartosciowe. Pewnie dlatego, ze byl patologiem.

Myron skinal glowa i lyknal herbaty.

– Co za pogoda – zmienila temat, z twarza rozciagnieta roztargnionym, przylepionym usmiechem. – Okropna spiekota. Jezeli wkrotce nie spadnie deszcz, zbrazowieje nam trawnik przed domem. A na wiosne zaplacilismy za zasianie trawy…

– Wkrotce zjawi sie tu policja – przerwal jej Myron. – Dlatego powinnismy porozmawiac.

Polozyla reke na piersi.

– Policja?

– Chca z pania rozmawiac.

– Ze mna? O czym?

– Wiedza o waszej klotni. Od sasiada, ktory wyszedl na spacer z psem. Slyszal pania i doktora Culvera.

Zesztywniala. Myron czekal, ale milczala.

– Doktor Culver wcale nie czul sie zle tamtego wieczoru, prawda?

Zbladla. Odstawila filizanke i osuszyla kaciki ust serwetka.

– Wcale nie wybieral sie na konferencje medyczna w Denver.

Opuscila glowe.

– Pani Culver? Ani drgnela.

– Wiem, ze to nielatwe – rzekl lagodnie – ale staram sie odnalezc Kathy.

– Myslisz, ze ci sie uda? – spytala, wciaz patrzac w podloge.

– Mozliwe. Nie chce stwarzac falszywych nadziei, ale to mozliwe.

– A wiec sadzisz, ze ona zyje?

– Jest taka szansa.

Wreszcie podniosla glowe. Oczy miala mokre.

– Zrob wszystko, co musisz, zeby ja znalezc – powiedziala zaskakujaco silnym i opanowanym glosem. – To moja corka, Myron. Moje dziecko. Jest najwazniejsza.

Myron czekal na dalszy ciag, ale zamilkla.

– Doktor Culver udal, ze leci na konferencje medyczna – rzekl po uplywie blisko minuty.

Westchnela gleboko i skinela glowa.

– Myslala pani, ze tamtego dnia rano wyjechal.

Ponownie skinela glowa jak robot.

– A potem pania zaskoczyl.

– Tak.

Вы читаете Bez Skrupulow
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×