Jego cichy glos zdawal sie huczec w pokoju. Antyczny zegar cykal oblakanczo.
– I co zobaczyl po przyjezdzie?
Z oczu poplynely jej lzy. Znowu opuscila glowe.
– Zastal pania z innym mezczyzna?
Nie zareagowala.
– Czy tym mezczyzna byl Paul Duncan?
Podniosla glowe. Ich oczy sie spotkaly.
– Tak. Bylam z Paulem – odparla.
Myron czekal.
– Adam zastawil pulapke i wpadlismy w nia. – Glos miala znowu opanowany i silny. – Nabral podejrzen. Nie wiem skad. W kazdym razie, tak jak powiedziales, udal, ze leci do Denver. Kazal mi nawet zarezerwowac bilety w obie strony, zebym nie miala watpliwosci, ze wyjechal.
– Co zrobil, kiedy was zobaczyl?
Drzacymi palcami trac policzki, wstala i sie odwrocila.
– To, co zrobilby kazdy maz po przylapaniu zony w lozku ze swoim najlepszym przyjacielem. Wsciekl sie. Tym bardziej ze byl mocno wstawiony. Zaczal na mnie wrzeszczec i strasznie wyzywac. Zasluzylam na to. Zasluzylam na cos o wiele gorszego. Grozil Paulowi. Probowalam go uspokoic, ale bylo to niemozliwe.
Uniosla filizanke. Z kazdym slowem odzyskiwala sily, latwiej jej bylo oddychac.
– Adam wypadl z domu. Bylam przerazona. Paul wybiegl za nim. Ale Adam juz odjechal. Paul niedlugo potem.
– Jak dlugo pani i Paul Duncan…
Koniec zdania uwiazl mu w gardle.
– Szesc lat.
– Czy ktos o tym wiedzial?
Jej spokoj nagle prysnal. Jakby tuz przed twarza wybuchla jej mala bomba. Skulila sie i rozplakala. Zrozumial dlaczego i poczul, jak krzepnie w nim krew.
– Kathy – wyszeptal. – Kathy wiedziala.
Lkanie spoteznialo.
– Odkryla to w klasie maturalnej – dodal. Opanowanie lez zajelo jej sporo czasu. Myron przypomnial sobie, jak Kathy wielbila matke, idealna kobiete, ktora potrafila pogodzic staroswieckie cnoty z nowoczesnoscia. Na jej glowie byl nie tylko caly dom, lecz i prowadzenie sklepu. Wychowala trojke dorodnych dzieci. Wpoila im cos wiecej niz wartosci obecnie powszechnie zwane rodzinnymi. Dla niej byly one sztywna doktryna, ktorej przestrzegania zadala od potomkow. Pierwsza zbuntowala sie Jessica. Po niej Edward. W ich ciasnej klatce udalo jej sie zamknac, niczym lwa, tylko Kathy. A i ona w koncu wyrwala sie na wolnosc.
– Kathy… – Carol Culver urwala i mocno zacisnela powieki. – Przylapala nas.
– I wtedy sie zmienila – dokonczyl Myron.
Carol skinela glowa, nie rozwierajac zacisnietych powiek.
– To moja wina. Wszystko stalo sie przeze mnie. Boze, wybacz mi! – Pokrecila glowa. – Nie. Nie zasluguje na przebaczenie. Nie chce go. Chce odzyskac moje dziecko!
– Co zrobila Kathy, gdy zobaczyla was razem?
– Poczatkowo nic. Odwrocila sie i wybiegla. Nastepnego dnia zerwala ze swoim chlopakiem, Mattem. I od tej pory… robila wszystko, zeby mnie ukarac. Przez cale lata bylam hipokrytka. Przez cale lata ja oklamywalam. Chciala mnie zranic jak najmocniej.
– Zaczela sypiac z kim popadnie.
– Tak. Postarala sie, zebym o wszystkim wiedziala.
– O wszystkim pani mowila?
Carol Culver potrzasnela glowa.
– Przestala sie do mnie odzywac.
– To jak pani to odkryla?
Zawahala sie. Skora na jej sciagnietej twarzy mocno opinala kosci policzkowe.
– Zdjecia – odparla lakonicznie.
Nastepny element zagadki trafil na swoje miejsce. Horty i aparat Kathy!
– Podsuwala pani swoje zdjecia z mezczyznami.
– Tak.
– Z bialymi, czarnymi, czasem z wiecej niz jednym.
– Nie tylko z mezczyznami – wydusila z siebie, znowu zamykajac oczy. – Narastalo to stopniowo. Zaczelo sie od kilku rozebranych zdjec. Takich jak to w tym pismidle.
– Widziala pani to zdjecie wczesniej?
– Tak. Na odwrocie byla zreszta pieczatka fotografa.
– Studio Global Globes Photos?
– Nie. Nazywalo sie Zakazany Owoc lub podobnie.
– Zachowala pani to zdjecie?
Potrzasnela glowa.
– Wszystkie pani wyrzucila?
Jeszcze raz potrzasnela glowa.
– Chcialam je zniszczyc, spalic. Udac przed soba, ze ich nie widzialam. Nie potrafilam. Kathy mnie karala. Zatrzymanie tych zdjec bylo forma pokuty. Nie powiedzialam o nich nikomu, ale nie moglam ich wyrzucic. Rozumiesz to, prawda?
Myron skinal glowa.
– Ukrylam je na strychu. W starej skrzyni. Myslalam, ze tam beda bezpieczne.
Domyslil sie, co bylo dalej.
– Znalazl je pani maz.
– Tak.
– Kiedy?
– Kilka miesiecy temu. Nic mi nie powiedzial. Ale z jego zachowania wyczytalam, co sie stalo. Sprawdzilam na strychu. Zdjecia zniknely. Adam doszedl do wniosku, ze ukryla je tam Kathy. Nie mial pojecia, ze mi je przyslala. A moze, wiedzial. Moze wlasnie dlatego zaczal podejrzewac Paula i mnie. Nie wiem.
– Czy wie pani, co maz zrobil z tymi zdjeciami?
– Nie. Byly wstretne. Sprawialy bol. Mysle, ze Adam je zniszczyl.
Myron w to watpil. Przez kilka dobrych chwil siedzieli w milczeniu.
– Jessica zechce poznac prawde – odezwal sie wreszcie.
Carol Culver skinela glowa.
– Ty jej to powiedz.
Odprowadzila go do drzwi. Zatrzymal sie przy samochodzie, odwrocil i przyjrzal szaremu wiktorianskiemu domowi. Dwadziescia szesc lat temu wprowadzila sie do niego mloda rodzina. Na podworzu ustawila hustawki, a na podjezdzie do garazu zainstalowala kosz do koszykowki. Malzonkowie, na zmiane z innymi rodzicami, wozili duzym samochodem swoje i cudze dzieci na mecze szkolnej ligi baseballowej, proby choru, uczeszczali na zebrania Stowarzyszenia Rodzicow i Nauczycieli, wydawali urodzinowe przyjecia. Myron widzial to wszystko niemal tak wyraznie, jakby patrzyl na telewizyjna reklame towarzystwa ubezpieczeniowego.
Wsunal sie za kierownice i odjechal.
42
Znow myslal o roznych watkach.
Watku Gary’ego Grady’ego, dziekana Gordona, Nancy Serat, Carol Culver, Christiana Steele’a, Freda Nicklera, Paula Duncana, Ricky’ego Lane’a, Horty’ego i gangsterow. Jeden przeoczyl.
Watek Ottona Burke’a.