odchodzila od jej scian platami wielkosci pokryw wlazow kanalowych. Dach nad gankiem, pod ktorym zwalila sie jedna z kolumn, wygladal, jakby go naderwal jakis olbrzym. Dwa okna na pietrze zialy pustka niczym oczy pijaka. Ta straszliwa ruina oparla sie rozbiorce zapewne tylko dlatego, ze inspektor budowlany z pustego smiechu na jej widok nie byl w stanie wypisac nakazu zburzenia.

No dobra, i co teraz?

Myron czekal godzine, ale nic sie nie stalo. W jednym z pokojow zapalilo sie swiatlo i zgaslo. I tyle. Wszystko wskazywalo na to, ze tracil czas.

Co robic?

Nie znalazl odpowiedzi, wiec zmienil nieco pytanie.

Co na moim miejscu zrobilby Win?

Rozwazylby ryzyko. W tak dramatycznej sytuacji nalezalo przede wszystkim ratowac szesnastoletniego chlopca, ktoremu odcieto palec jak zbedna nic.

Czas wcielic sie w Wina. Myron skinal glowa.

Wysiadl z samochodu. Upewniwszy sie, ze nikt go nie widzi, zaszedl rudere od tylu. Podworko tonelo w ciemnosciach. Brnac przez trawe na tyle wysoka, ze skrylaby oddzial Wietkongu, co jakis czas potykal sie o pustaki, grabie, stosy puszek. Dwukrotnie walnal w cos golenia; zmell w ustach przeklenstwa.

Tylne drzwi zabito sklejka. Za to okno po lewej stalo otworem. Zajrzal do srodka. Ciemno. Ostroznie wdrapal sie do kuchni.

W nos uderzyl go odor odpadkow. Zabrzeczaly muchy. Na moment zlakl sie, ze odkryje trupa, ale predzej byl to bukiet zapachow ze smietnika sklepu7-Eleven niz smrod rozkladajacego sie miesa. Stapajac na palcach i unikajac dziur w podlodze, sprawdzil inne pomieszczenia. Ani widu porwanego. Ani sladu zwiazanego szesnastolatka. Zywej duszy. Za odglosem chrapania dotarl do pokoju, w ktorym z ulicy widzial swiatlo. Ucieczka lezal na wznak. Spal. Beztrosko.

Trzeba to bylo zmienic. Myron podskoczyl i wyladowal na jego spuchnietym kolanie. Ucieczka rozwarl szeroko oczy. Gdy otwieral usta do krzyku, Myron zamknal mu je mocnym ciosem, w jednej chwili usiadl na nim okrakiem i przystawil pistolet do policzka.

– Krzykniesz, zginiesz – ostrzegl.

Ucieczka wpatrywal sie w niego rozszerzonymi oczami. Z ust ciekla mu krew. Nie krzyknal. Lecz Myron nie byl z siebie zadowolony. Krzykniesz, zginiesz? Malo oryginalna odzywka.

– Gdzie jest Chad Coldren? – spytal.

– Kto?

Wsunieta w zakrwawione usta lufa pistoletu uderzyla w zeby, kneblujac skina.

– Zla odpowiedz!

Ucieczka milczal. Kozaczek. A moze… moze nie mogl nic powiedziec z powodu lufy w ustach. Pomalutku, Bolitar. Z nieprzejednana mina Myron powoli wyjal lufe.

– Gdzie jest Chad Coldren? – powtorzyl. Ucieczka zachlysnal sie, lapiac powietrze.

– Nie wiem, o czym pan mowi, jak Boga kocham! – odparl.

– Reka.

– Co?

– Daj reke.

Ucieczka uniosl reke. Myron chwycil ja za nadgarstek, wykrecil, zlapal za srodkowy palec, zwinal go i docisnal do dloni. Chlopak podskoczyl z bolu.

– Nie potrzebuje noza. Moge za to zmiazdzyc ci palec.

– Nie wiem, o czym pan mowi – wydusil z siebie skin. – Przysiegam!

Po zwiekszeniu nacisku Ucieczka znow podskoczyl. Myron nie chcial zlamac mu kosci. Lekko sie usmiechnij, przykazal sobie. Tak robi Win. Leciutko sie usmiecha. Niechaj ofiara mysli, ze stac cie na najgorsze, serce masz zimne jak glaz i pewnie lubisz zadawac bol. Niech cie tylko nie uzna za kompletnego czuba, niepanujacego nad soba swira, ktory tak czy owak zrobi ci krzywde. Zachowaj miare.

– Prosze…

– Gdzie jest Chad Coldren?

– Tak, bylem tam, kiedy Tit na pana napadl. Obiecal, ze da mi stowe. Ale nie znam zadnego Chada Coldrena.

– Gdzie jest Tit? Co za przezwisko!

– Pewnie na chacie. Nie wiem.

Na chacie? Staroswiecki zargon w ustach neofaszysty? Ot, ironia zycia.

– Czy Tito zwykle siedzi z wami w Gospodzie Parkera?

– No, ale dzis sie nie pokazal.

– A mial wpasc?

– Chyba. Nie gadamy o tym.

Myron skinal glowa.

– Gdzie mieszka? – spytal.

– Na Mountainside Drive, tej samej ulicy co ja. Trzeci dom na lewo za zakretem.

– Jezeli klamiesz, wroce i wydlubie ci oczy.

– Nie klamie. Na Mountainside Drive.

– Po co ci to?

Myron lufa pistoletu wskazal swastyke.

– Co?

– Ta swastyka, cymbale.

– Jestem dumny ze swojej rasy.

– Chcesz wladowac wszystkich „zydkow” do komor gazowych? Zabic wszystkich „czarnuchow”?

– Nie o to nam chodzi – odparl pewniejszym glosem Ucieczka, wsiadajac na dobrze obcykany temat. – Walczymy o bialego czlowieka. Mamy dosc zalewu czarnuchow. Mamy dosc deptania przez Zydow.

– A na pewno deptania przez Zyda, ktorego masz przed soba. – Kazda okazja jest dobra, by sprawic sobie przyjemnosc. – Wiesz, co to tasma samoprzylepna?

– Tak.

– A juz myslalem, ze wszyscy neofaszysci to debile. Gdzie ja trzymasz?

Ucieczka lekko zmruzyl oczy, jakby naprawde myslal. Niemal slyszales chrzest jego zakutego lba.

– Nie mam tasmy – odparl.

– Wielka szkoda. Bo chcialem cie skrepowac, zebys nie ostrzegl Tita. No, ale skoro nie masz, przestrzele ci kolana.

– Zaraz!!!

Myron zuzyl prawie caly zwoj.

Tito siedzial za kierownica swojego pickupa z gigantycznymi kolami.

Tyle ze martwy.

Zginal od strzalow w glowe, z bardzo bliska. Niewiele z niej zostalo. Masakra. Biedny Tito. Nie dosc, ze bez tylka, to i bez glowy. Myron nie zasmial sie. Wisielczy humor nie byl zreszta jego mocna strona.

Zachowal spokoj chyba dlatego, ze nie wypadl z roli Wina. Dom tonal w ciemnosci. Klucze Tita wciaz tkwily w stacyjce. Wyjal je i otworzyl frontowe drzwi. Przeszukanie potwierdzilo jego domysly – w srodku nie bylo nikogo.

Co teraz?

Nie baczac na krew i fragmenty mozgu, wrocil do pickupa i dokladnie go przetrzasnal. I mow tu o slabosciach. Ponownie kliknal w wyobrazni ikonke z Winem. To tylko protoplazma, powiedzial sobie. Tylko hemoglobina, plytki krwi, enzymy i inne zapomniane szczegoly, ktore przerabiales na biologii w dziewiatej klasie. Zablokowal wrazliwosc na tyle, ze przeszukal samochod pod fotelami i szczeliny miedzy poduszkami. Palcami natrafil na mnostwo paskudztw: starych kanapek, papierow po hamburgerach, okruchow wszelkich ksztaltow i rozmiarow.

Skrawki obcietych paznokci!

Myron spojrzal na trupa i pokrecil glowa. Troche za pozno na przygane, ale co tam.

A potem znalazl skarb.

Вы читаете Blekitna krew
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату