Zloty. Z golfowym emblematem i wygrawerowanymi na wewnetrznej stronie inicjalami C.B.C.
Sygnet Chada Buckwella Coldrena.
Najpierw pomyslal, ze Chad Coldren roztropnie sciagnal go z palca i zostawil trop. Jak w filmie. Przeslal wiadomosc. Pozostanie w roli wymagalo pokrecenia glowa, podrzucenia sygnetu w dloni i mrukniecia z podziwem: „Sprytny dzieciak”.
Druga mysl okazala sie znacznie trzezwiejsza.
Odciety palec z wozu Lindy Coldren byl palcem serdecznym.
Rozdzial 24
Co robic?
Skontaktowac sie z policja? Odjechac? Anonimowo zadzwonic?
Myron nie mial pojecia. Przede wszystkim musial miec na uwadze dobro Chada Coldrena. Na co narazilby chlopca, zawiadamiajac policje o porwaniu?
Bog wie.
Psiakrew, co za pasztet! W dodatku nie wolno mu bylo zajmowac sie ta sprawa. Mial – powinien! – trzymac sie od niej z daleka. Niestety, wpadl jak przyslowiowa sliwka w wiele przyslowiowych kompotow. Co zrobic w sprawie trupa w samochodzie? No i co z Ucieczka? Nie mogl go zostawic skrepowanego i z ustami zaklejonymi tasma. Przypuscmy, ze zwymiotowalby… Chryste!
Dobra, Myron, pomysl. Po pierwsze, nie zawiadamiaj – nie zawiadamiaj! – policji. Niech ktos inny odkryje zwloki. A moze zadzwonisz anonimowo z automatu? To mogloby wypalic. Tylko czy policja nie nagrywa wszystkich rozmow? Mieliby twoj glos na tasmie. Chyba zebys go zmienil. Nieco pogrubil. Zastosowal inny rytm, tempo i akcent. Tak jak Meryl Streep. Ponaglil dyzurnego, bo „dingo porwal mi dziecko”.
Wolnego, nie zapedzaj sie.
Rozwaz, co sie stalo. Cofnij sie o godzine, zastanow, jak to wyglada. Bez powodu wlamales sie do cudzego domu. Napadles na mezczyzne, potwornie go zastraszyles, zwiazales i zakneblowales, a wszystko po to, zeby dopasc Tita… ktorego policja znajdzie martwego w pickupie niedlugo po anonimowym telefonie.
Kto stanie sie glownym podejrzanym?
Myron Bolitar, agent sportowy od ciezkich przypadkow.
Cholera!
Co teraz? Niezaleznie od tego, co zrobisz – zadzwonisz czy nie zadzwonisz – staniesz sie podejrzanym. Policja przeslucha Ucieczke. Ten powie o tobie i wyjdziesz na morderce. To bardzo proste rownanie.
Pozostaje pytanie: co robic?
Nie martwic sie o to, do jakich wnioskow dojdzie policja. Nie martwic sie tez o siebie. Trzeba skupic sie na Chadzie. Co bedzie dla niego najlepsze? Trudno powiedziec. Najbezpieczniej jest oczywiscie nie pchac kija w szprychy. Starac sie ukryc swoj udzial w sprawie.
Tak, to mialo sens.
A zatem odpowiedz brzmiala: nie zawiadamiac nikogo. Zostawic cialo tam, gdzie jest. Odlozyc sygnet na siedzenie, zeby posluzyl policji jako dowod. Mozna to uznac za plan – plan w najwiekszym chyba stopniu gwarantujacy, ze chlopcu nic wiecej sie nie stanie, a jednoczesnie zgodny z zyczeniem Coldrenow.
No, a co z Ucieczka?
Myron wrocil taurusem do rudery. Znalazl skina, tam gdzie go zostawil – na lozku, zakneblowanego, z konczynami skrepowanymi szara samoprzylepna tasma, na wpol zywego. Potrzasnal nim. Ucieczka podskoczyl. Twarz mial koloru wodorostow. Myron zerwal z jego ust tasme.
Ucieczke zdjely mdlosci, kilkakroc nim rzucilo.
– Przed domem jest moj czlowiek – oznajmil Myron, kontynuujac usuwanie tasmy. – Rusz sie od tego okna, to zaznasz takiego bolu, jaki wytrzymalo niewielu. Rozumiesz?
Ucieczka skwapliwie skinal glowa.
„Zaznasz takiego bolu, jaki wytrzymalo niewielu”? Moj Boze.
W ruderze nie bylo telefonu, wiec ten klopot mial z glowy. Po kilku groznych ostrzezeniach, nafaszerowanych banalami o torturach, w tym ulubionym: „Nim z toba skoncze, bedziesz blagal, zebym cie dobil”, zostawil neofaszyste samego, by sobie podrzal w swych defiladowych czarnych butach.
Na ulicy nie dostrzegl nikogo. Przyslowiowej zywej duszy. Gdy wsiadl do taurusa, po raz kolejny wrocil mysla do Lindy i Jacka. Co sie w tej chwili z nimi dzialo? Czy porywacz juz do nich zadzwonil? Podal instrukcje? Jak wplynela na bieg wypadkow smierc Tita? Czy Chad bardziej ucierpial, a moze uciekl? Zdobyl pistolet i kogos zastrzelil?
Moze. Watpliwe. Najpewniej cos poszlo nie tak. Ktos stracil zimna krew. Komus odbilo.
Zatrzymal samochod. Musial ostrzec Coldrenow.
Owszem, Linda nakazala mu trzymac sie z daleka od sprawy. Ale stalo sie to, zanim znalazl cialo. Jakze mogl teraz umyc rece i pozostawic ich w niewiedzy? Ktos odcial palec ich synowi. Ktos zamordowal jednego z porywaczy. „Zwykle” porwanie – jezeli takie w ogole istnieje – wymknelo sie spod kontroli. Polala sie krew.
Musial ich ostrzec. Musial sie z nimi skontaktowac i podzielic tym, co wie.
Tylko jak?
Wjechal na Golf House Road. Bylo bardzo pozno, dochodzila druga w nocy. Na pewno wszyscy spali. Zgasil swiatla i, jadac wolno, wsunal sie wozem na miejsce miedzy dwiema posesjami; gdyby ktos z mieszkancow przypadkiem sie obudzil i wyjrzal przez okno, mogl uznac, ze to samochod nalezacy do goscia sasiadow. Wysiadl i ruszyl wolno w strone domu Coldrenow.
Kryjac sie w cieniu, podszedl blizej. Pomyslal, ze Coldrenowie nie spia. Jack moze i probowal sie zdrzemnac, ale Linda z pewnoscia nawet nie usiadla. W tej chwili nie mialo to jednak znaczenia.
Jak sie z nimi skontaktowac?
Nie mogl zadzwonic. Nie mogl podejsc do drzwi i zapukac. Nie mogl tez rzucac kamykami w okno, jak zalotny fujara w kiepskiej komedii milosnej. Co pozostawalo?
Byl w kropce.
Posuwal sie od krzaka do krzaka. Niektore znal z poprzedniej wizyty. Przywital sie z nimi, pogwarzyl, poczestowal najlepszymi towarzyskimi zartami. Jeden z nich dal mu cynk, w co zainwestowac na gieldzie, lecz Myron go zignorowal. Okrazajac dom i starajac sie nie rzucac w oczy, wolno zblizal sie do budynku. Wprawdzie nie mial zadnego planu, ale gdy podszedl na tyle blisko, by widziec swiatlo w pokoju, wpadl na pewien pomysl.
List.
Postanowil, ze napisze list, w ktorym zawiadomi o swoim odkryciu, zaleci najwyzsza ostroznosc i zaproponuje swoje uslugi. Jak im go dostarczyc? Hmm. Zrobic z kartki papierowy samolot i wrzucic do srodka? A jakze, przy jego zdolnosciach manualnych?! Myron Bolitar, zydowski krewny braci Wright. A inne sposoby? Moze przywiazac list do kamienia? I co dalej? Wybic szybe?
Na szczescie nie musial sie uciekac do zadnego z powyzszych sposobow.
Z prawej strony doszedl go odglos… Odglos krokow. Z ulicy. O drugiej w nocy?
Zanurkowal za krzak. Kroki sie zblizaly. Coraz szybciej,. Ktos nadchodzil. Nadbiegal.
Myron przypadl do ziemi, serce walilo mu jak szalone. Kroki raptem ucichly. Wyjrzal zza krzaka. Widok zaslanialy mu zywoploty.
Wstrzymal oddech. Czekal.
Biegnacy znow ruszyl. Tym razem wolniej. Niespiesznie. Od niechcenia. Bieg zmienil sie w chod. Myron zapuscil zurawia z drugiej strony krzaka. Nic. Przykucnal, a potem cal po calu zaczal wolno wstawac, czujac kontuzjowane kolano. Wytrzymal bol. Wreszcie jego oczy znalazly sie ponad krzakiem i rozpoznal osobe.
Linda Coldren byla w granatowym dresie i butach sportowych. Wracala z joggingu? Jesli tak, to o dziwnej porze. Ale kto ja tam wie. Jack walil w pilki golfowe. On sam strzelal do kosza. A ona byc moze lubila nocny jogging.
Watpil w to. Zblizyla sie do podjazdu. Musial dac jej znak. Podniosl kamien i puscil po ziemi w jej kierunku. Zatrzymala sie i poderwala raptownie glowe, jak jelen u wodopoju, ktoremu przeszkodzono w piciu. Rzucil drugi