– Molnar uwielbia opere. Od lat ma karnet na wszystkie spektakle.
– Umiem postepowac z trudnymi klientami. – Hearn wprawnym ruchem poprawil marynarke. – Moze pan na mnie liczyc.
– Wiem, Ethan – odrzekl z usmiechem Spalko. – A wiec posluchaj. Kiedy juz go urobisz, pojdziecie do Undergroundu. Znasz ten klub?
– Oczywiscie. Tylko ze bedzie juz pozno, na pewno po polnocy. Spalko przytknal palec do ust.
– Kolejna tajemnica: Molnar to nocny marek. Powie, ze nie chce, ze nie pojdzie, bo lubi, jak sie go prosi. Nie mozesz mu odpuscic. Rozumiesz?
– Doskonale.
Spalko podal mu karteczke.
– Numer jego miejsca. Idz i baw sie dobrze. – Pchnal go lekko w strone drzwi. – Powodzenia.
Imponujaca fasada gmachu Magyar Allami Operahaz, Wegierskiej Opery Narodowej, tonela w blasku reflektorow, a wysoka na trzy pietra sale widowiskowa, cala w zlocie i czerwieni, przeszywaly tysiace swietlistych strzal z krysztalowego zyrandola, zwisajacego z ozdobionego freskami kopulastego sufitu jak gigantyczny dzwon.
Tego wieczoru wystawiano Hary Janosa Zoltana Kodalya, jedna z popularnych oper narodowych, ktora grano tu od 1926 roku. Ethan Hearn wszedl do wielkiego marmurowego foyer, gdzie rozbrzmiewaly gwar glosow smietanki towarzyskiej Budapesztu. Mial na sobie dobrze skrojony smoking z doskonalej welny czesankowej, lecz nie byl to stroj znanej marki. To, jak sie ubieral i w co, bylo w jego zawodzie niezmiernie wazne. Sklanial sie ku ubraniom eleganckim i stonowanym, nigdy nie nosil rzeczy krzykliwych czy zbyt kosztownych. Gdy prosilo sie kogos o darowizne, najistotniejsza byla skromnosc i pokora.
Nie chcial sie spoznic, mimo to zwolnil kroku, nie chcial tez bowiem przegapic tej elektryzujacej chwili tuz przed podniesieniem kurtyny. Serce walilo mu wtedy jak mlotem.
Przez dlugi czas pracowicie poznawal zainteresowania budapesztenskiej socjety i uwazal sie za milosnika opery. Lubil Hary Janosa i ze wzgledu na wegierska muzyke ludowa, i ze wzgledu na libretto, opowiesc starego wiarusa Janosa o tym, jak uratowal corke cesarza, awansowal na generala i w pojedynke pokonal Napoleona, by w koncu zdobyc serce wybranki. Byla to slodka naiwna bajka na motywach krwawej historii Wegier.
Przyszedl pozno, lecz okazalo sie, ze tak jest lepiej, gdyz dzieki numerowi miejsca z karteczki dyrektora mogl zidentyfikowac interesujacy go obiekt. Podobnie jak wiekszosc widzow, Laszlo Molnar siedzial juz na sali. Byl mezczyzna w srednim wieku i sredniego wzrostu, o nieco wystajacym brzuchu, glowie w ksztalcie grzyba i gladko zaczesanych do gory czarnych wlosach. Z uszu sterczaly mu szczeciniaste wlosy; porastaly mu rowniez dlonie o krotkich, grubych palcach. Nie zwracal uwagi na siedzaca obok kobiete, ktora stanowczo za glosno rozmawiala z towarzyszaca jej kolezanka. Fotel po prawej stronie byl wolny: Molnar przyszedl sam. Tym lepiej, pomyslal Hearn, siadajac w srodkowym rzedzie. Chwile pozniej zgasly swiatla, zagrala orkiestra i kurtyna poszla w gore.
Podczas przerwy kupil filizanke czekolady i wmieszal sie w elegancki tlum. Oto jak przebiega ewolucja ludzi. W przeciwienstwie do swiata zwierzat, samica w swiecie ludzi byla barwniejsza niz samiec. Kobiety mialy na sobie dlugie suknie z szantungu, weneckiej mory i marokanskiego atlasu, ktore ledwie miesiac wczesniej demonstrowano na wybiegach w Paryzu, Mediolanie i Nowym Jorku. Ubrani w smokingi mezczyzni zadowalali sie krazeniem wokol zbitych w grupki towarzyszek i donoszeniem im szampana czy czekolady, jesli wyrazily taka chec. Poza tym robili wrazenie straszliwie znudzonych.
Pierwsza polowa opery bardzo sie Hearnowi podobala i nie mogl sie juz doczekac finalu. Nie zapomnial jednak o swojej misji i podczas przedstawienia zastanawial sie, jak podejsc Molnara. Nie lubil tego planowac i sposob podejscia opracowywal zwykle na miejscu, w zaleznosci od wizualnej oceny potencjalnego darczyncy. Mial dobre oko i duzo potrafil ustalic. Czy obiekt dba o swoj wyglad? Czy lubi jesc, czy tez nie? Czy pije lub pali? Czy jest czlowiekiem kulturalnym, czy nieokrzesanym? Zawsze uwzglednial te i wiele innych czynnikow.
Dlatego zagadal go z calkowitym przekonaniem, ze nie odejdzie z kwitkiem.
– Bardzo pana przepraszam – zaczal skromnie. – Jestem milosnikiem opery i zastanawialem sie wlasnie, czy pan tez.
Molnar byl w smokingu od Armaniego, ktory podkreslal jego szerokie ramiona i wyszczuplal w pasie. Z bliska uszy mial jeszcze wieksze i bardziej wlochate niz z daleka.
– Opera to moja pasja – odparl powoli i – co natychmiast wychwycil wyostrzony sluch Hearna – nieufnie.
Ethan usmiechnal sie czarujaco, spojrzal mu prosto w oczy i Molnar jakby sie uspokoil.
– Szczerze mowiac – ciagnal – calkowicie mnie pochlania.
Idealnie pasuje do tego, co mowil o nim Spalko, pomyslal Ethan.
– Mam karnet – rzucil swobodnie. – Bywam tu od kilku lat i zauwazylem, ze pan tez ma wykupione miejsce. – Rozesmial sie cicho. – Niezbyt czesto mam okazje spotkac prawdziwych wielbicieli opery. Moja zona woli jazz.
– Moja kochala opere.
– Jest pan rozwiedziony?
– Nie, jestem wdowcem.
– Bardzo mi przykro.
– Zona zmarla juz jakis czas temu. – Zdradziwszy ten intymny sekret, Molnar stal sie nieco serdeczniejszy. – Ogromnie mi jej brak, dlatego postanowilem zatrzymac jej miejsce.
Hearn wyciagnal reke.
– Ethan Hearn.
Z lekkim wahaniem Molnar chwycil ja swoja wlochata lapa.
– Laszlo Molnar. Bardzo mi milo pana poznac. Hearn uprzejmie sklonil glowe.
– Napije sie pan ze mna czekolady?
– Dziekuje, z przyjemnoscia. – Zaproszenie wyraznie przypadlo Molnarowi do gustu.
Idac przez tlum, rzucali tytulami ulubionych oper i nazwiskami ulubionych kompozytorow. Wegier zaczal pierwszy i oczywiscie okazalo sie, ze Hearn przepada za tym samym co on – Molnar byl z tego bardzo zadowolony. Tak jak zauwazyl Spalko, Hearn byl czlowiekiem szczerym i otwartym, czego nie moglo nie dostrzec nawet najbardziej cyniczne oko. Po prostu umial zachowywac sie naturalnie nawet w najbardziej falszywych sytuacjach i wlasnie ta szczerosc sprawila, ze Molnar przestal sie miec na bacznosci. – Podoba sie panu przedstawienie? – spytal, gdy pili czekolade.
Bardzo – odparl Hearn. – Ale ta opera jest tak przepojona uczuciami, ze podobaloby mi sie jeszcze bardziej, gdybym widzial wyraz twarzy glownych bohaterow. To smutne, ale kiedy wykupywalem miejsce, nie moglem pozwolic sobie na lepsze, blizej sceny.
Wegier dlugo milczal i Ethan zaczynal sie juz bac, ze nie chwyci przynety. Nagle, jakby po namysle, powiedzial:
– Moze zechce pan usiasc obok mnie, na miejscu mojej zony?
– Jeszcze raz- powiedzial Hasan Arsienow. – Musimy przecwiczyc kazdy najdrobniejszy fragment ciagu wydarzen, ktore doprowadza nas do wolnosci.
– Przeciez znam je tak dobrze jak twoja twarz – zaprotestowala Zina.
– Na tyle dobrze, zeby przejsc cala trase z zawiazanymi oczami?
– Nie badz smieszny – prychnela drwiaco.
– Po islandzku, Zina. Teraz mowimy tylko po islandzku.
Na duzym biurku w ich pokoju lezaly plany hotelu Oskjuhlid w Reykjaviku. W zapraszajacym swietle lampki nocnej widac bylo kazdy szczegol kazdego pietra, od fundamentow, systemu kanalizacyjnego i klimatyzacyjnego poczynajac, na dokladnym rozkladzie pokojow i rozstawieniu ochroniarzy konczac. Na wszystkich szkicach widnialy starannie wypisane wskazowki, strzalki kierunkowe i uwagi dotyczace elementow systemu ochrony wniesione przez panstwa biorace udzial w szczycie antyterrorystycznym. Wywiad Spalki dzialal nienagannie.
– Od chwili przedarcia sie przez hotelowy system bezpieczenstwa- mowil Arsienow – zostanie nam bardzo malo czasu na osiagniecie celu. Niestety, nie wiemy dokladnie ile czasu i bedziemy mogli to sprawdzic dopiero podczas proby na miejscu. Dlatego absolutnie najwazniejsze jest zdecydowanie i bezblednosc. Nie mozemy pomylic ani jednego skretu!
Wzial szarfe, zaprowadzil Zine na koniec pokoju i mocno zawiazal jej oczy.
– Weszlismy do hotelu. – Puscil jej reke. – Przejdz cala trase. Bede mierzyl czas. Ruszaj!
Dwie trzecie drogi pokonala bez najmniejszego bledu, ale potem, na skrzyzowaniu dwoch korytarzy, skrecila