– Nie przedostala sie – odparl Bourne. – Jak sadzisz, czemu cie tu zaprosilem?

Wbrew sobie spojrzala na niego z podziwem.

– To pulapka. McColl jest tutaj bez broni.

Rzeczywiscie byl sprytny i wzbudzilo to w niej cien obawy. Miala nadzieje, ze Stiepan wiedzial, co robi.

– Sluchaj, odkrylem, ze byly wspolpracownik Schiffera, Peter Sido, pracuje tutaj, a jesli ktokolwiek wie, gdzie jest Schiffer, to wlasnie Sido. Musimy z nim pomowic, ale najpierw zalatwmy raz na zawsze sprawe McColla. Gotowa?

Annaka spojrzala raz jeszcze na McColla i z lekkim drzeniem przytaknela.

Chan skorzystal z taksowki, by pojechac za zielonym poobijanym oplem; wolal nie uzywac wynajetej skody, na wypadek gdyby podlozono mu pluskwe. Poczekal, az Kevin McColl wjedzie na parking, kazal taksowkarzowi jechac dalej, a gdy agent wysiadl ze swojego opla, zaplacil kierowcy i ruszyl za tamtym piechota.

Poprzedniego wieczoru, po tym jak sledzil wracajacego od Annaki McColla, zadzwonil do Ethana Hearna i podyktowal mu numer rejestracyjny opla. W ciagu godziny Hearn podal mu nazwe i telefon wypozyczalni samochodow, z ktorej skorzystal McColl. Udajac agenta Interpolu, wydobyl z przestraszonego pracownika nazwisko McColla i jego adres w Stanach. McColl nie podal adresu w Budapeszcie, ale z typowa dla Amerykanow arogancja uzyl prawdziwego nazwiska, nie bylo wiec problemem zadzwonic do swojego kontaktu w Berlinie, by po przepuszczeniu przez baze danych okazalo sie, ze chodzi o CIA.

Idacy przed nim McColl skrecil w Hattyu utca i wszedl do nowoczesnego szarego budynku pod numerem 75, przypominajacego sredniowieczna twierdze. Na szczescie Chan zgodnie ze swym zwyczajem odczekal chwile, poniewaz McColl nagle wyszedl. Chan patrzyl z ciekawoscia, jak rozglada sie dokola, by sprawdzic, czy nikt nie patrzy, wyjmuje pistolet i wklada go szybkim, ostroznym ruchem do smietnika.

Chan poczekal, az McColl wroci do srodka, i ruszyl za nim, wchodzac do holu przez drzwi ze stali i szkla. Tam zobaczyl, jak McColl macha swoimi papierami z agencji. Zauwazyl bramke i zrozumial, czemu agent pozbyl sie broni. Czy to przypadek, czy pulapka zastawiona przez Bourne^? Chan tak by wlasnie zrobil.

Kiedy McColl dostal identyfikator i zniknal w korytarzu, Chan przeszedl przez wykrywacz i pokazal swoj identyfikator Interpolu, zdobyty w Paryzu. To oczywiscie zaniepokoilo recepcjonistke, zwlaszcza po tym, jak zobaczyla czlowieka agencji, zaczela wiec rozwazac glosno, czy nie powinna zaalarmowac ochrony lub zadzwonic na policje, ale Chan spokojnie ja zapewnil, ze obaj sa tu w tej samej sprawie i wylacznie po to, by porozmawiac. Jakiekolwiek zaklocenia tych dzialan, ostrzegl ja surowo, moga prowadzic do nieprzewidzianych trudnosci, ktorych ona z pewnoscia sobie nie zyczy. Nadal zaniepokojona, kiwnela glowa i gestem kazala mu przejsc.

Kevin McColl zobaczyl przed soba Annake Vadas i wiedzial, ze Bourne musi byc gdzies blisko. Byl pewien, ze nie zauwazyla, ze ja sledzi, ale na wszelki wypadek dotknal malej plastikowej plytki na bransolecie zegarka. W srodku znajdowala sie nylonowa linka nawinieta na malutka szpulke. Wolalby wypelnic zlecenie na Bourne'a za pomoca pistoletu, szybko i skutecznie. Cialo ludzkie, niewazne jak silne, nie moglo zwalczyc strzalu w serce, pluco czy mozg. Metody z uzyciem zaskoczenia i brutalnej sily, do ktorych musial sie uciec z powodu wykrywacza metali, zabieraly wiecej czasu i nie byly takie czyste. Zdawal sobie sprawe ze zwiekszonego ryzyka i ewentualnosci, ze bedzie musial zabic takze Annake Vadas. Ta mysl wywolala w nim uklucie zalu. To ladna, seksowna kobieta; zabicie takiej pieknosci bylo sprzeczne z jego natura.

Zobaczyl ja teraz, jak zmierza, byl tego pewien, na spotkanie z Jasonem Bourne'em; nie wyobrazal sobie innego powodu, dla ktorego moglaby tu byc. Podazyl za nia, postukujac w plastikowa plytke na wewnetrznej stronie nadgarstka i czekajac na swoja szanse.

Ze swojego stanowiska w skladziku Boume ujrzal przechodzaca obok Annake. Dokladnie wiedziala, gdzie byl, ale trzeba jej przyznac, ze mijajac kryjowke nie odwrocila glowy ani na milimetr. Jego czule uszy wychwycily kroki McColla, zanim agent pojawil sie w polu widzenia. Kazdy ma swoj sposob chodzenia, specyficzny krok, nie do pomylenia, o ile celowo go nie zmieni. Chod McColla byl ciezki i mocny, zlowrogi, bez watpienia chod zawodowego lowcy.

Boume wiedzial, ze najwazniejszym czynnikiem bedzie zgranie w czasie. Jesli ruszy za szybko, McColl zauwazy go i zareaguje, niweczac element zaskoczenia. Jesli bedzie czekal zbyt dlugo, musialby zrobic kilka krokow, zeby go dogonic, ryzykujac, ze McColl go uslyszy. Ale Bourne wymierzyl kroki przeciwnika i byl w stanie dokladnie przewidziec, kiedy zabojca znajdzie sie w odpowiednim punkcie. Wyrzucil z umyslu caly bol ciala, zwlaszcza zlamanych zeber. Nie wiedzial, jak bardzo zmniejsza sie jego mozliwosci, ale musial zaufac potrojnemu opatrunkowi zalozonemu przez doktora Ambrusa.

Zobaczyl Kevina McColla, wielkiego i groznego, kiedy mijal uchylone drzwi skladziku. Wyskoczyl i zadal potezny cios oburacz w prawa nerke, zlapal go i zaczal ciagnac do skladziku.

McColl jednak zdolal sie obrocic i z grymasem bolu wystrzelil piescia w piers Bourne'a. Kiedy ten zatoczyl sie do tylu, McColl rozwinal nylonowa linke i rzucil mu sie do gardla. Jason zadal mu kantem dloni dwa wsciekle ciosy, na pewno bardzo bolesne, mimo to McColl, z nabieglymi krwia oczami, wciaz nacieral z ponura determinacja. Zarzucil Bourne'owi linke na szyje i zacisnal tak mocno, ze na ulamek sekundy uniosl go z podlogi.

Bourne zaczal walczyc o oddech, co pozwolilo McCollowi jeszcze mocniej zaciesnic petle. Wtedy zrozumial swoj blad, przestal przejmowac sie oddychaniem, koncentrujac na wyswobodzeniu. Uderzyl kolanem w krocze przeciwnika. Z McColla uszlo nagle cale powietrze i na moment poluzowal chwyt na tyle, ze Bourne zdolal wsunac dwa palce miedzy linke a swoje gardlo.

McColl byl jednak silny jak tur i otrzasnal sie nadspodziewanie szybko. Z rykiem furii wlozyl cala energie w ramiona, zaciskajac linke jeszcze mocniej niz przedtem, ale Bourne zdolal juz zyskac potrzebna przewage; zgial palce i skrecil napinajaca sie linke, poki nie pekla jak zylka pod naporem wielkiej ryby. Wyprowadzil reka przy szyi potezny cios ku gorze, trafiajac McColla pod szczeke. Glowa agenta poleciala gwaltownie do tylu i uderzyla we framuge, ale kiedy Jason ruszyl na niego, McColl lokciami wepchnal go do skladziku. Wpadl tam za nim i chwyciwszy noz do tektury, zamachnal sie, rozcinajac kitel. Kolejne ciecie i chociaz Bourne zdolal sie odchylic, ostrze rozcielo koszule, odslaniajac zabandazowany bok.

Z usmiechem triumfu McColl zaatakowal slaby punkt przeciwnika. Przerzucil noz do lewej reki, zamarkowal pchniecie i zadal potezny cios na piers Bourne'a. Ale Jason nie dal sie oszukac, zdolal zablokowac uderzenie przedramieniem.

McColl ujrzal swoja szanse i zamachnal sie nozem wprost na odslonieta szyje Bourne'a.

Uslyszawszy pierwsze odglosy walki, Annaka odwrocila sie, ale w tej samej chwili dostrzegla dwoch lekarzy kierujacych sie w strone skrzyzowania z korytarzem, na ktorym walczyli Bourne i McColl. Zgrabnie ustawila sie miedzy nimi a lekarzami i zasypala medykow gradem pytan, caly czas prowadzac ich korytarzem, az mineli skrzyzowanie.

Teraz szybko uwolnila sie od lekarzy i ruszyla z powrotem. Wiedziala, ze Bourne ma klopoty, i pamietajac o poleceniu Stiepana, by zachowac go przy zyciu, pobiegla korytarzem w strone walczacych. Zanim do nich dotarla, wpadli do skladziku. Weszla tam przez otwarte drzwi akurat w chwili, kiedy McColl zamierzyl sie nozem w szyje Bourne'a.

Rzucila sie na niego, wybijajac z rytmu na tyle, ze ostrze, blyszczac w swietle, minelo gardlo Bourne'a i skrzesalo iskry z metalowego wspornika regalu. McColl, ktory mial ja teraz na skraju pola widzenia, obracajac sie, uderzyl lewym lokciem prosto w jej tchawice.

Annaka zakrztusila sie i odruchowo zlapala za szyje, opadajac na kolana. McColl zaatakowal nozem, tnac jej plaszcz. Bourne tymczasem chwycil kawalek linki, ktory nadal trzymal w jednej rece, i zarzucil go od tylu na szyje McColla.

McColl wygial sie, ale zamiast siegac do gardla, uderzyl lokciem w polamane zebra Bourne'a. Ten zobaczyl z bolu gwiazdy, lecz nie oslabil chwytu i odciagal napastnika od Annaki, slyszac, jak obcasy McColla szoruja po plytkach podlogi, gdy walil w jego zebra z coraz wieksza desperacja.

McCollowi krew naplywala do glowy, zyly wystapily mu na szyi jak postronki, oczy niemal wychodzily z orbit. Choc popekaly mu naczynka w nosie i na policzkach, wargi odslonily pobielale dziasla, a jezyk miotal sie w ustach walczacych o oddech, agent zdolal zadac jeszcze jeden, ostatni cios w bok Bourne'a. Jason skrzywil sie z bolu i poluzowal chwyt, a McColl zaczal odzyskiwac rownowage.

W tym momencie Annaka nierozwaznie kopnela go w brzuch. McColl zlapal ja za podniesione kolano i wykrecajac je brutalnie, przyciagnal do siebie. Otoczyl jej szyje lewym ramieniem, a prawa dlon polozyl z boku jej glowy. Mial zamiar skrecic jej kark.

Chan, obserwujacy to wszystko ze swej kryjowki w malym ciemnym biurze po przeciwnej stronie korytarza,

Вы читаете Dziedzictwo Bourne'a
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату