Tymczasem minelo poludnie i nic. Zaczal sie popoludniowy skwar, slonce chylilo sie ku zachodowi, a Dydynskiego jak nie bylo, tak nie ma.

Az wreszcie po pewnym czasie na trakcie zalomotaly konskie kopyta. Przyjechal pan Andrzej Ligeza z czeladzia i pocztem. Zeskoczyl z konia, przyszedl do kosciolka, poklonil sie zebranym z wielce nietega mina i wydobyl list.

A potem przeczytal, co nastepuje:

Jasnie Wielmozna Panno Dobrodziejko Moja Konstancjo z Dwernik Dwernicka herbu Sas

Pisze do Waszmosc Mosci Panny list ten smutny, z nowina niewesola, gdyz zdecydowalem sie odlozyc nasz slub o czas jakis, a to z tej przyczyny, iz bez urzedu i godnosci zadnej bedac nie moge sie o twoja raczke ubiegac. Ponadto sluzba mnie wzywa tedy, czemu Waszmosc Mosci Panno nie mozesz byc przeciwna, wyruszam bowiem do Moskwy, na sluzbe cara Dymitra cudownie ocalonego, od ktorego list przypowiedni dostalem na choragiew husarska. Da Bog wroce z Moskwy kniaziem, lub udzielnym ksieciem, a wtedy sie znowu o reke Waszmosc Mosci Panny poklonie...

Nadmienie takoz, ze WMMPanne miluje prawdziwie, goraco i gorliwie. Ale nie zawsze wszelako Pan Bog laskawy raczy dac czlowiekowi szczescie, by milowac i w milosci zyc. Albowiem obowiazek swiety obrony kraju musi miec pierwszenstwo przed wszystkiemi innemi...

– Zdrajca Dydynski! – krzyknela Konstancja, nie czekajac konca listu. – Ty nie wrocisz! Bo jak tu przyjedziesz, to cie wlasnymi rekoma zabije!

Nie sluchala tego, co czytal dalej Ligeza. Wyrwala mu pismo z reki, porwala na drobne kawalki, zrzucila z glowy wianek, a potem zakrzyknela do czeladzi:

– Konia!

Nikt nie smial jej sie sprzeciwic.

* * *

Tymczasem pan Dydynski byl juz daleko za Lwowem. Jechal ze zbrojnym pocztem slug, w towarzystwie Szawilly i Samuela Dwernickiego razem z panem Romanem Narymuntowiczem Rozynskim.

– Panie bracie – rzekl Rozynski, wskazujac bulawa tam, gdzie wschodzilo slonce – wielce rad jestem, ze waszmosc pan z nami wyruszasz. Sam nawet nie wiesz, mosci Dydynski, jakie bogactwa w Moskwie czekaja! Toz tam tylko isc i brac – dziewki, molodycie, zamki, miasta, warowne grody, talary, ruble, cerkwie i bramy z kopulami szczerozlotymi! Wszystko to bedzie nasze!

– Chcialbym wierzyc waszmosci!

– Chcesz, panie bracie, to sie u cara wstawie i ksieciem cie zrobi. A co wolisz? Suzdal? Wlodzimierz? Siergiejewsk? Sierpuchow? Wszystko tam do wziecia, bo co tylko szabla polska zniesie, co reka zagarniesz, to twoje!

– Jedzmy wiec i dobierzmy sie do Moskwicinow!

Wymienili z Dydynskim spojrzenia pelne wzajemnego zrozumienia. A potem wyruszyli. Na wschod. Do Putywla, Czernihowa, Tuszyna, do Moskwy...

I znacznie dalej.

Na skraj swiata.

Koniec

Przypisy

Rozdzial I

W klasztorze Ojcow Bernardynow w Przeworsku... – wiekszosc miejsc opisanych na kartach Diabla Lancuckiego to autentyczne zamki, dwory, miasta i klasztory, ktore do dzis ogladac mozna w wojewodztwie podkarpackim (czyli w dawnej Ziemi Przemyskiej i Sanockiej). Wspomniana budowla to oczywiscie klasztor w Przeworsku, zbudowany okolo 1461 roku przez Rafala z Tarnowa i powierzony ojcom bernardynom w roku 1465.

a za cztery dni, na Swieto Podniesienia Krzyza Panskiego, zaczynal sie jarmark... – Swieto Podniesienia Krzyza obchodzone jest w Kosciele katolickim co roku 14 wrzesnia.

przez kruzganki... – wirydarz kazdego klasztoru okolony byl krytymi dachem kruzgankami, czyli podsieniami, z ktorych prowadzily drzwi do poszczegolnych sal obiektu.

ciezkimi zwojami zaglowego plotna... – w XVI i XVII wieku Przeworsk slynal z tkaczy, ktorych wyroby trafialy na rynki Lyonu, Frankfurtu i Moskwy. W miescie produkowano obrusy, obicia, jedwabie, a takze plotna zaglowe wywozone pozniej na zachod.

namiestnika w najpodlejszej choragwi woloskiej... – zwykle choragwiami jazdy narodowego autoramentu dowodzili rotmistrzowie lub porucznicy. Czasem jednak, jesli ktorys z nich piastowal inne urzedy wojskowe, mianowal namiestnika, ktory przewodzil rocie w zastepstwie jej wlasciciela, wzglednie pomagal przy dowodzeniu. Nalezy tez pamietac, iz w armii koronnej istniala pewna scisle przestrzegana hierarchia. Za najgodniejszych uwazano oficerow i towarzyszy z choragwi husarskich, potem szli ci z choragwi kozackich, zwanych od polowy XVII wieku pancernymi, a dopiero na koncu – rotmistrzowie i porucznicy z oddzialow lekkiej jazdy zwanych choragwiami woloskimi lub tatarskimi.

Anna Lahodowska... – prawie wszyscy bohaterowie wystepujacy w niniejszej ksiazce to autentyczne postacie, ktore zaslynely szeroko (aczkolwiek raczej ze zlych uczynkow) w dziejach Ziemi Przemyskiej i Sanockiej na poczatku XVII wieku. Wspomniana Anna Lahodowska, wywodzaca sie z hultajskiej i niebezpiecznej rodziny Lahodowskich, znana byla w calym wojewodztwie ruskim jako prawdziwa wilczyca na wlosciach, zajezdzajaca sasiadow, wiodaca spory sadowe i bioraca udzial w licznych awanturach. Okres, w ktorym popelniala swawolenstwa, byl wprawdzie nieco pozniejszy od lat, w jakich zamyka sie historia Diabla Lancuckiego, uznalem jednak, ze postac ta jest takim uosobieniem warcholstwa i swawoli, ze pani Anna godna jest, aby zasiadac w lancuckiej kompanii starego Stadnickiego.

Anna zamezna byla w ciagu calego swojego zycia trzykrotnie. Pierwszym jej mezem byl Mikolaj Malynski, ktory jednak w roku 1627 zginal na wojnie ze Szwedami, drugim zas Stanislaw Kilian Boratynski, ktory mial taki sam awanturniczy charakter co i jego zona. Siedziba Lahodowskiej byla wies w powiecie trembowelskim – Kalaharowka, szybko przemieniona w rozbojnicze gniazdo. Anna znana byla w okolicy jako herod-baba, kobieta przysparzajaca wielkich klopotow sasiadom. Prowadzila zaciete wojny z Grzymalowem Ludzickich i Satanowem Sieniawskich, rozliczne procesy sadowe z krewnymi i rodzina. Dosc niemilo postapila z Janem Brzuchowskim, deputatem na trybunal lubelski, ktory pozwal ja z powodu nieoddania dlugu i uzyskal na Anne zaoczny wyrok banicji. Straszliwa kobieta naslala wowczas na jego gospode dziesieciu hajdukow, ktorzy opadli go w izbie i posiekali, krzyczac przy tym: „Otoz tobie banicja, banicja!”. Podczaszy koronny Mikolaj Sieniawski nie mogl w koncu dac sobie rady z niespokojna kobieta i zmuszony byl zwolywac pospolite ruszenie, aby przeciwstawic sie jej napasciom. Kilkakrotnie takze oblegal ja w Kalaharowce, jednak bezskutecznie.

w Gelazynce na lwowskim ratuszu... – Gelazynka nazywano w XVII wieku najglebsza, najgorsza podziemna cele pod ratuszem we Lwowie, do ktorej wsadzano najzawzietszych i najbardziej zuchwalych lotrow, mordercow i swawolnikow. W ich liczbie zas Andrzeja Polickiego, znanego rozbojnika obwinianego o zabojstwo Stanislawa Glembockiego.

Mikolaj z Radomia... – gwardian bernardynow przeworskich, ktory w roku 1593 ufundowal organy w kosciele Swietej Barbary.

Wegierski sabat... – sabatami nazywano w XVII wieku Szeklerow – wegierskich gorali z Siedmiogrodu, ktorych od czasow Stefana Batorego zaciagano chetnie na dwory w Rzeczypospolitej jako nadwornych zolnierzy i pacholkow.

wlosienice i kukulle... – to oczywiscie elementy stroju zakonnika – Wlosienica to gruba i niewygodna szata wdziewana przez zakonnikow w celu umartwiania sie, a kukulla to plaszcz noszony zwykle na habicie.

w kolczugach i karwaszach, futrzanych kolpakach; w bechterach nakrytych skorami lwow i lampartow... – kolczuga byla w XVII wieku zbroja powszechnie uzywana przez szlachte i zolnierzy. Skladala sie ona ze splecionych metalowych koleczek. Bechter z kolei byl zbroja wykonana z prostokatnych zelaznych plytek polaczonych zelaznymi kolkami. Szlachta polska czesto zarzucala na zbroje skory wilcze, lwie i tygrysie.

Jacek Dydynski – zwany Jackiem nad Jackami – postac autentyczna, syn stolnika sanockiego (zwany w Rzeczypospolitej stolnikowicem), pochodzacy z Niewistki na polnoc od Sanoka. Jacek Dydynski, ktory czesto gosci na kartach Prawem i Lewem Wladyslawa Lozinskiego, byl zajezdnikiem, czyli szlachcicem, ktory za stosowna oplata gotow byl urzadzic zajazd na kazdego. Dydynski sluzyl niegdys w choragwiach lisowczykow. Nic wiec dziwnego, iz w Ziemi Przemyskiej bano sie go jak ognia. Wiadomo tez, ze mial kilku braci, wsrod ktorych wymieniani sa m.in. Przeclaw, Andrzej, Zygmunt, Mikolaj i najmlodszy Lukasz – ktorego zreszta w roku 1629 bracia Dydynscy porwali ze szkol w Sandomierzu i ograbili. Dydynski znany byl ze swego honoru i fantazji – dlatego nawet dawny, XIX-wieczny historyk Lozinski pisze o nim z pewna sympatia. I to pomimo iz Jacek nad Jackami, podobnie jak wielu sposrod panow braci z Ziemi Przemyskiej, sluzyl przez pewien czas u Wladyslawa i Zygmunta Stadnickich, synow okrutnego Stanislawa Stadnickiego. Wkrotce jednak sprzykrzyl sobie ich kompanie i przeszedl do ich wroga – Konstantego Korniakta. Potem sluzyl Stanislawowi Krasickiemu, podczaszemu lomzynskiemu, ktory ubiegal sie o starostwo po ojcu – Jerzym, uznanym za slabego na umysle. W Boze Narodzenie 1637 roku Dydynski napadl ze swa czeladzia na Doline, doszczetnie zlupil ja i spladrowal. W roku 1639 wystapil zbrojnie przeciwko kasztelanowi wyszogrodzkiemu Maciejowi Siecinskiemu, ktory usilowal zagarnac dla siebie dobra, ktore nalezaly wczesniej do Jerzego Krasickiego; potem zas Jacek nad Jackami przystal do najzacieklejszych wrogow Stanislawa Krasickiego – ksiazat Sanguszkow, za co podczaszy grozil mu smiercia. Dydynski przysluzyl sie nastepnie innemu synowi Jerzego Krasickiego – Adamowi. Mial on klopot z niejakim Jakubem Kakowskim, ktory zagarnal jego matce wioske. Dydynski szybko zorganizowal wielki zajazd na Kakowskiego, ktory bronil sie dlugo, az w koncu uchodzic musial ciezko ranny wraz z niedobitkami swoich dragonow. Jacek nad Jackami sluzyl pomoca panom braciom w rozstrzyganiu wszelakich zajazdow i wasni, dopoki w roku 1649 nie zginal w bitwie z Kozakami pod Zborowem, walczac w

Вы читаете Diabel Lancucki
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату