– Bylem czlonkiem trzyosobowego zespolu, ktory ja stworzyl – pochwalil sie Rolf. – A wlasciwie odtworzyl. Znalazlem trop w starych gazetach. Tych z 1939 roku. Kiedy jeszcze sadzono, ze rad nie nadaje sie do konstruowania broni. Nazwano to radowa goraczka. Ktos skupowal ten pierwiastek, gdzie tylko sie dalo, nie baczac na rosnace koszta. Ceny oszalaly. Pogrzebalem troche. Firmy- krzaki, podstawieni ludzie, nieistniejace instytucje z egzotycznych krajow. Placono waluta, srebrem, zlotem, nawet platyna. A przy tym kruszce oferowano czesto w postaci wyrobow jubilerskich bardzo wysokiej klasy. Kilka zidentyfikowalem. To byly dary polskiego spoleczenstwa na Fundusz Obrony Narodowej. Potem wystarczylo wyliczyc, ile radu mogliscie kupic. Wiedzialem, ze wystarczylo go na co najmniej dwie bomby. Tak poznalem maksymalna mase krytyczna. Potem wystarczylo zgromadzic surowiec i troche poeksperymentowac. Znalismy z grubsza skutki, wiedzielismy, czego mozna sie spodziewac. Dlatego wybralismy formacje Negmet, okolice pustynna i zupelnie bezludna.

– Mowisz o eksplozji w rejonie pustyni Gobi?

– Tak. Wybuchu dokonalismy o osmej rano – wyjasnil. – Bombe odpalilismy w glebokiej dolinie. Balismy sie skazen, wiec wybralismy miejsce suche i bezodplywowe. Wnetrze doliny planowalismy pokryc cienka warstwa betonu, aby uniknac potem wywiewania izotopow… Stanowisko obserwacyjne ulokowalismy za grzbietem.

– I jak to wygladalo? – zaciekawil sie Kowalski.

– Potwornie silny rozblysk. Fala uderzeniowa, byly wstrzasy sejsmiczne, zeszly lawiny. Granit bardzo sie rozgrzal… O dziewiatej do doliny wjechal zdalnie sterowany pojazd i zaczal mierzyc skazenie. Analizowalismy w tym czasie dane z czujnikow. O pierwszej dowiedzielismy sie z radia, ze Rosjanie dokonali desantu na Urge i internowali mego ojca oraz dziadka. Stryj zostal w tym czasie aresztowany w Pekinie. A po nas juz lecieli… Skopiowalismy dane i rozdzielilismy sie.

– To wystarczylo? – general wrocil do wczesniejszego watku. – Kilka informacji ze starych gazet i eksperymenty z masa krytyczna?

– Mieliscie wiele szczescia, ze nikt nie wpadl na to wczesniej. Tajemnica jest jak benzyna, wszystko brudzi, wszystko przesiaka, rozmiekcza z czasem wszelkie zabezpieczenia… Ale czemu mowimy o drobiazgach, gdy wazne sprawy czekaja?

– Sprawdzam cie – burknal general. – Obiecujesz mi jakas bron, wiec chce wysondowac, czy rozumiesz, o czym gadasz. I wlasnie stwierdzilem, ze nie rozumiesz!

– Doprawdy?

– Wybuszek dziecko sobie zmajstrowalo, co? Ty sobie, ptaszyno droga, wyobrazasz, ze uwierze w takie bajeczki o konstruowaniu bombki w jurcie?! – wrzasnal.

– Och, w mojej wypowiedzi pozwolilem sobie zrobic pewne uproszczenia, zeby pan w ogole zrozumial, o czym mowie – palnal bezczelnie Rolf.

General ryknal, ale po chwili sie uspokoil.

– Zagram w otwarte karty. Wiemy, ze tym razem szukales antygrawitacji – zmienil temat.

Na twarzy wieznia odmalowal sie niepokoj.

– No, nie tylko tego szukalem. – Wzruszyl ramionami. – Ale antygrawitacja, owszem, tez mnie interesuje. A zwlaszcza wasza tajna bron. Grawitoloty. Nie uzyliscie ich jeszcze. Czasu juz nie macie zbyt wiele. Skonczy sie zawieszenie broni i Rosjanie rozgniota was na miazge. Ja proponuje rozwiazanie dorazne.

– Zatem opowiedz teraz o swoim pomysle na wygranie wojny. – General rozsiadl sie wygodnie i spojrzal wiezniowi prosto w oczy.

– Rozkaz pan, by dostarczono moj komputer.

– Hmm…

– Mam tam film, ktory chcialbym panu pokazac.

– Mongolski film?

– Brazylijski…

– Ech…

– A zaraz po jego projekcji zaczne gadac z sensem. – Blysnal zebami w usmiechu.

– Pal cie diabli.

Wyjal z kieszeni telefon i wystukal numer laboratorium. Komputer Rolfa dostarczono cztery minuty pozniej.

– No i – general uruchomil urzadzenie – jakie sa kody?

Wiezien wzniosl oczy ku sufitowi.

– Daruj pan, w ten sposob w ogole nie bedziemy rozmawiali.

– Doprawdy?

– Dobrze, prosze, niech pan pisze.

Wyrzucil z siebie dluga sekwencje cyfr. General wstukal je, a potem, sluchajac wskazowek wieznia, odnalazl film wgrany na twardy dysk. Program tlumaczacy podawal na biezaco znaczenie slow.

Najpierw pojawil sie czerwony napis po portugalsku: „Scisle tajne”. Kilka linijek tekstu ostrzegalo o odpowiedzialnosci za ogladanie. Pietnascie lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze. Czyli, mowiac po ludzku, zalesianie dawnych pol uprawnych dzungla dla ratowania biosfery planety.

– Wyglada na to, ze bedziemy musieli omijac Brazylie w czasie wakacyjnych eskapad – mruknal Kowalski. – No to ogladamy.

Pojawila sie czolowka. Obraz byl niewyrazny, pochodzil z kamery przemyslowej umieszczonej pod sufitem jakiegos hangaru. Grupa technikow w kombinezonach demontowala jakis pojazd.

Kowalski z wrazenia otworzyl usta. Brazylijczycy rozbierali na czesci polski grawitolot.

– To niemozliwe – szepnal. – Skad ci obezjajcy…

– To juz pan powinienes wiedziec. – Rolf wzruszyl ramionami.

Film pierwotnie musial byc duzo dluzszy, widac bylo miejsca ciec. Demontaz maszyny z pewnoscia trwal wiele godzin, moze nawet kilka dni. Wreszcie z pojazdu pozostala tylko dolna rama. Na niej opierala sie solidna stalowa skrzynia. Z boku na skoblu wisialo kilka starych klodek.

Jeden z technikow przepilowal je szlifierka. Odsunieto rygle. Ktos podniosl wieko. Wszyscy obecni w hangarze przewrocili sie w jednej chwili. General domyslil sie natychmiast, ze padli martwi. W nastepnym ulamku sekundy ciala zamienily sie w dziwne bryly czerwonego miesa. Gaz? Mikrofale? General cofnal kawalek i popatrzyl ponownie.

Nie. Zgineli natychmiast i wszyscy. Promieniowanie? To juz lepsze wyjasnienie. Tylko co z cialami? Tasme znowu pocieto i sklejono. Teraz widzial hangar, resztki pojazdu i zwloki z innej perspektywy. Obraz lekko drzal. Kowalski mogl sie tylko domyslac, ze kamere umieszczono na jakims zdalnie sterowanym pojezdzie. Moze uzyto czegos w rodzaju policyjnego robota do rozbrajania bomb?

Urzadzenie sfilmowalo dokladnie jedno z cial lezacych na drodze. Nie bylo widac zadnych szczegolow swiadczacych, ze kiedys byl to czlowiek. Dopiero po chwili zrozumial. To, co wydzielilo sie z generatora antygrawitacji, wywrocilo wszystkich technikow na nice. Zoladek podszedl generalowi do gardla. Wreszcie kamera zblizyla sie do feralnej skrzynki. Automat uzyl wysiegnika, by obiektyw mogl zajrzec do srodka. Kowalski zrobil stopklatke i dlugo w milczeniu wpatrywal sie w obraz. Wewnatrz skrzyni lezalo tylko kilka granitowych otoczakow.

– Reszta nie jest juz taka ciekawa – wyjasnil wiezien. – Jak udalo sie ustalic, to dziwne promieniowanie wydziela sie tylko przez okolo dwanascie minut po otwarciu generatora.

General nie przerwal jednak ogladania. Brazylijczycy najwyrazniej zbadali kamienie najlepiej jak potrafili. Kolejne sekwencje filmu pokazywaly testy, ciecie kamulcow na plytki, przeswietlenia, reakcje odczynnikow chemicznych. Potem sekcje zwlok ludzi, ktorzy zgineli w chwili otwarcia skrzyni. To, co sie wydzielilo, zdemolowalo ich organizmy w sposob iscie potworny. Serca wywrocone na druga strone, bialka, ktore z prawoskretnych staly sie lewoskretne, krew pozbawiona hemoglobiny, bo zelazo wytracilo sie w zylach w postaci metalicznej.

– Co to, do diabla, jest… – szeptal, patrzac na kolejne testy i ich wyniki.

– To chyba pan raczej powinien wiedziec. Tamci na filmie robia tylko fachowe analizy. – Wiezien wzruszyl ramionami. – Zdobylem ten material z ogromnym trudem. Nie wiem, skad wzieli wasza maszyne, ale…

– To „Chrobry” – wyjasnil Kowalski. – W latach szescdziesiatych nasza armia pomagala Indonezji walczyc z Anglikami. Byl to okres wielkiej ekspansji, w ciagu kilku lat przeszlo trzydziesci dawnych kolonii oglosilo niepodleglosc. Nasi urzednicy pomagali budowac tam administracje i zreby nowoczesnego kapitalizmu, wojsko pilnowalo, by korona nie zorganizowala akcji odwetowej. Zalezalo nam na maksymalnej demonstracji sily, wiec pchalismy tam mase sprzetu. Na przyklad wyrzutnie z makietami rakiet, ktore rzekomo mialy zasieg miedzykontynentalny…

– Rozumiem. I grawitolot…

– Nadawal sie idealnie. Nikt inny czegos podobnego nie posiadal. Niestety, pojazd byl akurat w drodze z jednej wyspy na druga, gdy nastapil podwodny wstrzas wulkaniczny. Fala tsunami spustoszyla wtedy setki kilometrow linii brzegowej. Pojazdu nie udalo sie odnalezc. Przypuszczano, ze uklad antygrawitacyjny ulegl uszkodzeniu i ze wrak spoczal gdzies na dnie, przykryty warstwa mulu… Poszukiwania trwaly wiele tygodni, zanim ich zaprzestano.

– A tymczasem polozyli na nim lape Brazylijczycy… – uzupelnil Rolf. – Paskudny narod. Zwroc pan uwage, ze w chwili gdy ich fachowcy rozbierali te maszyne, reszta wyplakiwala oczy, ogladajac wasz serial „Izabela”, wiesz pan, generale, ten, gdzie sliczna niewinna dziewuszka, chlopka panszczyzniana, jest gnebiona przez zlego dziedzica Leona…

– Ogladalem – ucial Kowalski. – Dobra, cwaniaczku. Do rzeczy.

– Grawitolot… Sercem tej maszyny sa dwie proste cewki. Byles pan kiedys wewnatrz kabiny?

– Nie.

– Sterowanie urzadzeniem tez jest niezwykle latwe. Sprowadza sie do manewrowania jednym drazkiem sterowym. Pchamy do przodu – maszyna leci do przodu. Pchamy w lewo – skreca w lewo. Pchamy w prawo – skreca w prawo.

– Ciagniemy do siebie i leci w tyl? – parsknal Kowalski.

– Tak. Jak pan zgadles? – zakpil Rolf. – To zreszta niewazne.

– Niewazne?

– Duzo ciekawsze jest to, co bylo w skrzyni.

– Kamienie?

Wiezien westchnal.

– Zwykly granit. To otoczaki przywleczone ze Skandynawii przez lodowiec. W okolicach Lwowa znajduje sie takie na polach. Kamienie to tylko nosnik jakiejs formy energii. Ktos je naladowal, wsadzil w metalowe pudlo, a potem hermetycznie je zamknal.

– I to wszystko?

– Tak. Uzyskal w ten sposob perpetuum mobile. Wszystkie te maszyny lataja od przeszlo siedemdziesieciu lat bez koniecznosci uzupelniania paliwa. Zreszta nawet jakby zaszla potrzeba, nie ma odpowiedniej dziurki, ktora mozna by wlac je do srodka… Dzialaja zawsze tak samo. Nie mecza sie, nie zuzywaja. Ich przydatnosc bojowa jest zadna.

– Skad wiesz? – General wytrzeszczyl oczy.

– Jak to sie przedstawia w Polsce? Sekretne zadlo waszych sil zbrojnych, cudowna bron i tak dalej, i tak dalej. Nikt inny tego nie ma. Wszyscy by chcieli, bo faktycznie jest to niezwykle urzadzenie. Tylko ze… Jaka jest maksymalna predkosc grawitolotu? Pietnascie kilometrow na godzine?

– Wiesz…

– W kazdym razie maja szybkosc spacerujacej krowy. Nie przecze, sa w stanie pokonac kazda przeszkode terenowa, rzeke, bagno, jezioro, tylko ze ciezki poduszkowiec bojowy tez to potrafi, w dodatku dziesieciokrotnie szybciej. Problem kolejny. Udzwig.

– To znaczy?

– Pol tony.

Вы читаете Rzeznik drzew
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату