— Potrafisz go przekonac? — zwrocilem sie do Terence’a. Pokrecil glowa.

— Nie wtedy, kiedy chodzi o ryby. Albo o historie. Najlepiej rozbijmy oboz, zanim sie sciemni.

Podszedl do naszych bagazy, spietrzonych w nieporzadny stos pod wielka wierzba, i zaczal wsrod nich grzebac.

— Ale jego bratanica…

— Slyszales go. Rozsadna. Inteligentna. Jego bratanica pewnie nalezy do tych okropnych nowoczesnych dziewczat, ktore maja wlasne poglady i uwazaja, ze kobiety powinny studiowac w Oksfordzie. — Wyciagnal patelnie i kilka puszek. — Wyjatkowo odrazajacy typ dziewczyny. Nie to, co panna Mering. Taka ladna i niewinna.

I glupiutka, pomyslalem. I Terence nie powinien byl jej spotkac. Powinien byl spotkac Maud. „Spodobalaby ci sie”, powiedzial profesor i na pewno mial racje, z ta jej slodka buzia i ciemnymi oczami. Ale ja wygladalem podejrzanie, a Verity dzialala bez namyslu i dlatego Terence i Tossie, ktorzy nigdy nie powinni byli sie spotkac, teraz umawiali sie na randki i kto wie, jakie komplikacje z tego wynikna?

— Zreszta i tak poznam ja jutro rano — oznajmil Terence, krajac miesna zapiekanke. — Kiedy odwieziemy profesora Peddicka.

Poznaja rano. Chaotyczne systemy maja wbudowana redundancje, interferencje i petle sprzezenia zwrotnego, dlatego skutki pewnych wydarzen nie sa wielokrotnie wzmacniane, tylko kasowane. „Tutaj sie miniemy, a tam sie zejdziemy”. Terence nie spotkal Maud dzisiaj, ale spotka ja jutro. Zreszta gdybysmy dzisiaj odwiezli profesora, byloby juz za pozno na przyjmowanie wizyt i znowu nie doszloby do spotkania. Ale jutro rano Maud nalozy ladna sukienke, a Terence zupelnie zapomni o Muchings End i zaprosi ja na piknik do Port Meadow. Jezeli mial ja spotkac. Zreszta nawet gdyby mnie nie bylo na stacji, siostra profesora Peddicka rownie dobrze mogla pomyslec, ze bagazowy wyglada podejrzanie, albo poczuc przeciag i odjechac dorozka przed przybyciem Terence’a. A Terence, ktory spieszyl sie na lodke, wrocilby na most Folly nie spotkawszy Maud. T.J. mowil, ze ten system posiada zdolnosci samokorekty.

Verity miala racje. Ksiezniczka Ardzumand zostala zwrocona, niekongruencja — jesli takowa istniala — zostala naprawiona, a ja powinienem odpoczywac i wracac do zdrowia, co oznaczalo jedzenie i sen, w wymienionej kolejnosci.

Terence rozlozyl koc i ustawial na nim blaszane talerze i kubki.

— W czym moge pomoc? — zapytalem i slinka naplynela mi do ust. Kiedy jadlem ostatni raz? Pamietalem tylko filizanke herbaty i brukowiec na Kiermaszu Robotek Dla Zwyciestwa Kobiecego Zakladu Naukowego, ale to bylo co najmniej dwa dni i piecdziesiat dwa lata temu.

Terence pogrzebal w kwadratowym koszu, wyciagnal kapuste i duzego melona.

— Mozesz rozlozyc dywaniki. Dwaj beda spali w lodzi, trzeci na brzegu. A jesli znajdziesz sztucce i lemoniade imbirowa, przynies je tutaj.

Przynioslem dywaniki i zaczalem je rozkladac. Wyspa widocznie nalezala do kierownika komitetu parafialnego z Iffley. Tabliczki wisialy doslownie na kazdym drzewie i na kilku palach wbitych w brzeg. WSTEP WZBRONIONY, TEREN PRYWATNY, ZAKAZ WSTEPU, WSTEP WZBRONIONY POD KARA, PRYWATNE WODY, ZAKAZ CUMOWANIA, ZAKAZ LOWIENIA RYB, ZAKAZ LADOWANIA, ZABRANIA SIE OBOZOWAC, ZABRANIA SIE SMIECIC, ZAKAZ PIKNIKOW.

Przeszukalem pudla Terence’a i znalazlem bogaty wybor dosc dziwacznych utensyliow. Wybralem te, ktore najbardziej przypominaly lyzki, widelce i noze.

— Obawiam sie, ze posilek bedzie raczej skromny — wyznal Terence. — Zamierzalem uzupelnic zapasy w drodze, wiec musimy sie zadowolic tym, co mamy. Powiedz profesorowi, ze obiad podany, taki jaki jest.

Skromny posilek wedlug Terence’a skladal sie z pasztetu wieprzowego, pasztetu cielecego, rostbefu na zimno, szynki, pikli, malowanych jajek, marynowanych burakow, sera, chleba z maslem, lemoniady imbirowej i butelki porto. Nigdy w zyciu nie jadlem nic lepszego.

Terence nakarmil Cyryla resztkami rostbefu i podniosl puszke.

— Do licha! — zawolal. — Zapomnialem wziac otwieracz, a szkoda bo zabralem puszke…

— Ananasa — dokonczylem, szczerzac zeby.

— Nie — zaprzeczyl, spogladajac na etykiete. — Brzoskwin. — pochylil sie nad koszem. — Ale gdzies tu powinien byc ananas. Chociaz mysle, ze jedno i drugie smakuje tak samo bez otwieracza.

Wiec sprobujmy otworzyc puszke bosakiem, usmiechnalem sie w duchu. Tak zrobili w „Trzech panach w lodce”. I o malo nie zabili Jerzego. Uratowal go slomkowy kapelusz.

— Sprobujmy ja otworzyc scyzorykiem — zaproponowal Terence.

— Nie — zaprotestowalem. Trzej panowie probowali scyzoryka, zanim siegneli po bosak. I nozyczek, i masztu, i wielkiego kamienia. — Bedziemy musieli obejsc sie smakiem — stwierdzilem ponuro.

— Powiadam, Ned — zagadnal Terence — nie masz czasem otwieracza do puszek w bagazu?

Pewnie mialem, znajac Fincha. Rozprostowalem zesztywniale nogi, zszedlem pod wierzbe i zaczalem poszukiwania.

Sakwojaz zawieral trzy koszule bez kolnierzykow, oficjalny wieczorowy garnitur, sporo na mnie za maly, oraz za duzy melonik. Dobrze sie skladalo, ze mialem tylko plywac po rzece.

Sprobowalem w kwadratowym koszu. Zawartosc wygladala bardziej obiecujaco: kilka duzych lyzek oraz rozmaite kuchenne przybory, miedzy innymi jeden z ostrzem jak kosa, a drugi z dwoma dlugimi uchwytami oraz obrotowym walcem wyposazonym w otwory. Prawdopodobnie ktorys z nich byl otwieraczem. Albo jakas bronia.

Cyryl przyszedl mi pomoc.

— Nie wiesz przypadkiem, jak wyglada otwieracz do puszek? — zagadnalem, podnoszac plaska kratke na dlugiej raczce.

Cyryl spojrzal na torbe, a potem zaczal obwachiwac okragly kosz.

— Tam jest? — zapytalem. Wyciagnalem z petelki kolek przytrzymujacy pokrywe i otworzylem kosz.

Ksiezniczka Ardzumand spojrzala na mnie szarymi oczami i ziewnela.

ROZDZIAL OSMY

Lecz jedna z lekcji, ktore daje nam zycie, mowi, ze koty sa kotami

P. G. Wodehouse
Puszka Pandory — Bielizna jako temat rozmowy w epoce wiktorianskiej — Moj blad — Jakie polecenia wydajemy kotu — Blad krola Jana — Znaczenie zdrowego nocnego snu — Otwarcie puszki — Kocie odglosy — Labedz — Krowa pani O’Leary — Jas i Malgosia — Piekny koniec pieknego dnia

— Co ty tu robisz? — zapytalem.

Ale juz odgadlem, co ona tu robi. Pan Dunworthy odeslal ja ze mna, a ja mialem ja zwrocic do Muchings End, zanim jej nieobecnosc spowoduje powazne konsekwencje.

Tylko ze spoznilem sie o trzy dni i wyladowalem czterdziesci mil dalej z taka dyschronia, ze nawet nie zdawalem sobie sprawy, co powinienem zrobic. A w miedzyczasie pani Mering pojechala do Oksfordu na konsultacje z medium, Tossie poznala Terence’a i ksiecia de Vecchio, a Terence nie spotkal Maud.

Niekongruencja nie zostala naprawiona. Znajdowala sie wlasnie tutaj.

— Nie powinnas tutaj byc — powiedzialem dretwo.

Kotka podniosla na mnie wzrok. Miala szare oczy z plamkami zieleni i z dziwnymi pionowymi zrenicami, jak szparki. Nie wiedzialem, ze koty miewaja oczy takiej barwy. Myslalem, ze wszystkie maja jasnozolte oczy, swiecace w ciemnosciach.

Myslalem rowniez, ze psy scigaja koty, ale Cyryl siedzial spokojnie. Patrzyl na mnie tak, jakbym go zdradzil.

Вы читаете Nie liczac psa
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату