— Nie bylo go — odparla radosnie. — Pojechal do Coventry odwiedzic Elizabeth Bittner.
— Pania Bittner? Zone ostatniego biskupa Coventry? Przytaknela.
— Tylko ze nie pojechal do niej jako do zony biskupa. Okazuje sie, ze ona dawniej pracowala przy sieci. Znasz ja? — zapytala z zaciekawieniem.
— Lady Schrapnell kazala mi ja zapytac o strusia noge biskupa.
— I wiedziala, gdzie to jest?
— Nie.
— Och. Moge zjesc twoje biszkopty? — Spojrzala lakomie na tace nocnej szafce. — Umieram z glodu. Wziela biszkopta i ugryzla kawalek.
— Jak dlugo tam bylas?
— Cale godziny — odparla. — Warder nie chciala mi powiedziec, gdzie jest T.J. ukrywal sie przed lady Schrapnell i prosil Warder, zeby nikomu nie mowila, gdzie sie schowal. Trwalo wiecznosc, zanim go wytropilam.
— Mowilas mu, ze przeze mnie Terence nie spotkal Maud?
— Tak — potwierdzila. — Moge wypic twoje kakao?
— Tak. I co powiedzial?
— On uwaza, ze Terence prawdopodobnie wcale nie mial spotkac Maud, a jesli mial, spotkanie bylo nieistotne, bo w przeciwnym razie siec by sie nie otworzyla.
— A jesli moje przeniesienie kota wywolalo niekongruencje? — zasugerowalem.
Pokrecila glowa.
— T.J. sadzi, ze nie wywolalo. Sadzi, ze ja to wywolalam.
— Przez to, co Baine nam powiedzial. Przytaknela.
— To i zwiekszony poslizg.
— Ale myslalem, ze to dlatego, ze Coventry jest punktem krytycznym.
Pokrecila glowa.
— Nie chodzi o obszar poslizgu w Coventry. Chodzi o Oksford. W kwietniu 2018 roku.
— 2018? Tam byl jakis punkt krytyczny?
— Nic o tym nie wiadomo — odparla. — Wlasnie dlatego pan Dunworthy pojechal do pani Bittner, zeby sprawdzic, czy ona pamieta cos niezwyklego w zwiazku ze skokami albo badaniami nad podrozami w czasie, jakie prowadzono w tamtym roku, ale zadne z nich niczego nie pamieta. Wiec jesli to ja wywolalam niekongruencje, twoje przedsienie kota powinno ja skorygowac, czyli naprawic sytuacje, a nie pogorszyc. A zepsucie Terence’owi spotkania bynajmniej nie poprawiloby sytuacji, zwlaszcza jesli przez to spotkanie mial nie zdazyc do Iffley na randke z Tossie. Co znaczy, ze widocznie Terence nie mial poznac Maud i nie musimy sie martwic, ze to symptom pogarszania sie niekongruencji.
— Symptom? Co masz na mysli?
— Wedlug Fudzisakiego pierwsza linie obrony stanowi zwiekszony poslizg. Potem, jesli to nie naprawi niekongruencji, wzrasta liczba zbiegow okolicznosci, a jesli to tez zawiedzie, pojawiaja sie rozbieznosci.
— Rozbieznosci? To znaczy, ze historia zaczyna sie zmieniac?
— Nie od razu. Ale niekongruencja ja destabilizuje. T.J. wyjasnia to w ten sposob, ze zamiast pojedynczego ustalonego ciagu zdarzen zachodzi nakladanie sie prawdopodobienstw.
— Jak w pudelku Schrodingera — powiedzialem, przypomniawszy sobie slynny eksperyment myslowy z licznikiem Geigera i butelka cyjanku. I kotem.
— Wlasnie — przytaknela uszczesliwiona Verity. — Dwa ciagi zdarzen, zachodzace w przypadku naprawionej i nienaprawionej niekongruencji, istnieja jakby obok siebie. Kiedy samokorekta sie dokona, zapadaja sie w jeden lub drugi ciag. Ale wczesniej moga powstac rozbieznosci pomiedzy zaobserwowanymi a zarejestrowanymi zdarzeniami. Jedyny zapis, jaki posiadamy, to pamietnik Tossie, ktorego nie potrafimy odczytac, wiec nie mozemy stwierdzic, czy niedoszle spotkanie Terence’a i Maud stanowi rozbieznosc.
Ugryzla nastepnego biszkopta.
— Dlatego tak dlugo mnie nie bylo. Po rozmowie z T.J. poszlam do Biblioteki Bodleianskiej, zeby zbadac zyciorys Terence’a, a potem do Oriel, zeby poprosic biegla sadowa o odszukanie Terence’a w pamietniku i sprawdzic, czy znalazla nazwisko pana C.
— I znalazla? — zapytalem, myslac, ze to dlatego Verity wyglada na uszczesliwiona.
— Nie. Odtworzyla caly jeden fragment, ktory niestety opisuje suknie zamowiona przez Tossie. Cztery akapity faldek, zakladek, brukselskich koronek, francuskich haftow, azurowych wstawek…
— I falbanek — dodalem.
— Mnostwo falbanek — potwierdzila z niesmakiem. — Ani slowa o kocie czy o wycieczce do Coventry, czy o strusiej nodze biskupa — Nie masz przypadkiem schowanej czekolady? Albo sera? Taka jestem glodna. Chcialam wrocic do Balliol i zjesc obiad po rozmowie z biegla, ale po drodze wpadlam na lady Schrapnell.
— Lady Schrapnell? — podskoczylem. Prawie o niej zapomniales w obliczu innych kryzysow. — Ona chyba nie wie, gdzie jestem? Nie powiedzialas jej, prawda?
— Skadze znowu — uspokoila mnie, upijajac lyk kakao. — O kocie tez jej nie powiedzialam. Chciala wiedziec, co ja tam robie, wiec wyjasnilam, ze potrzebuje nowego kostiumu na pojutrze. Warder byla wsciekla.
— Wyobrazam sobie.
— A potem stala przez cala przymiarke i opowiadala mi o tobie, jak zniknales i pan Dunworthy nie chce jej powiedziec, gdzie jestes, i jak T.J. odmowil przeskoku do 1940 roku na poszukiwanie strusiej nogi biskupa tylko dlatego, ze dwudziesty wiek ma dziesiatke dla czarnych, smieszny pretekst, bo czy nalot moze byc niebezpieczny? — Wysaczyla resztke kakao i zajrzala do garnuszka. — I ze robotnicy zachowali sie zupelnie niemozliwie w sprawie choru i powiedzieli jej, ze stalle w chorze beda gotowe najwczesniej za miesiac, i ze to zupelnie wykluczone, skoro do konsekracji zostalo trzynascie dni.
Wlala do filizanki ostatnie krople kakao.
— Nie chciala odejsc, nawet kiedy Warder zabrala mnie do sali szkoleniowej, zeby przymierzyc suknie. Musialam ja poprosic, zeby wyszla i zagadala lady Schrapnell, kiedy dzwonilam do biblioteki po wyniki badan nad Terence’em.
— I co? Czy mial poznac Maud?
— Nie wiem — odparla pogodnie. — Badania nic nie wykryly. Zadnych orderow, szlachectwa, kandydowania do parlamentu, aresztowan, wyrokow, artykulow w gazetach. W ogole zadnej wzmianki w oficjalnych dokumentach.
— Akt slubu?
Potrzasnela glowa i siegnela po ostatniego biszkopta.
— Kosciol w jego parafii zostal zniszczony podczas wojny, a nie mialam czasu zrobic ogolnych, ale zostawilam u Warder wiadomosc dla pana Dunworthy’ego, zeby to zalatwil, jak tylko wroci z Coventry, ale jesli Terence nie pojawia sie w oficjalnych dokumentach, to znaczy. ze nie wplynal na historie, czyli ze spotkanie nie ma znaczenia. Co pasuje do tego, co T.J. mowil o rozbieznosciach, ze tylko najblizsze otoczenie niekongruencji ulega destabilizacji. A spotkanie mialo nastapic cztery dni po tym, jak uratowalam kota, na stacji kolejowej w Oksfordzie, trzydziesci mil od Muchings End, co trudno uznac za najblizsze otoczenie. Wiec nie ma rozbieznosci i niekongruencja sie nie pogorszyla.
— Uhum — mruknalem, zalujac, ze nie zdolala zarazic mnie swoja wiara.
— Ale jesli Tossie wyjdzie za Terence’a zamiast za pana C, to bedzie wyrazna rozbieznosc, wiec musimy ukrasc pamietnik i dowiedziec sie, kim on jest, i pozenic ich jak najszybciej, a przez ten czas musimy trzymac Terence’a z dala od Tossie. I znalezc strusia noge biskupa — dodala, zlizujac z palcow okruchy biszkopta.
— Co? — zdziwilem sie. — Przeciez nie powiedzialas lady Schrapnell, gdzie jestem.
— Nie — przyznala. — Powiedzialam jej, ze odnalazles strusia noge biskupa i wlasnie po nia pojechales!
— Ze co? — wykrztusilem, siadajac na Cyrylu.
— Koniecznie chciala cie znalezc — oznajmila Verity. — Rzemieslnicy odmowili wykonania repliki strusiej nogi biskupa i ona sie wsciekla. Predzej czy pozniej sprawdzilaby rejestr skokow u Warder i przeszlaby za toba, a tylko tego nam brakowalo.
Musialem przyznac jej troche racji.