Rany boskie, wszystko sobie wykoncypowal. Jak ja go mam wyrwac z tego programistycznego zakletego kregu.

— Hej, komputer: jestem czlowiekiem a nie powoduje skazenia form zycia.

Przez kilka sekund komputer nie odpowiadal. Gaeta pomyslal, ze nie jest w stanie zrozumiec tego zdania. Potem jednak nadeszla odpowiedz:

LUDZIE SA ZRODLEM SKAZENIA.

Laser o mocy dziesieciu megadzuli wysunal sie ze swojej niszy i zaczal obracac sie w kierunku Gaety.

28 MAJA 2096: ZAWIERUCHA

Timoshenko wyplynal powoli ze sluzy, unoszac sie jak lisc na stawie. Odwrocil sie i zobaczyl potezna krzywizne kadluba habitatu, poteznej metalowej konstrukcji, zbudowanej przez ludzi.

LUDZIE SA ZRODLEM SKAZENIA.

Gaeta dostrzegl, ze laser obraca sie w jego strone. Myslal intensywnie: ten laser ma moc dziesieciu megadzuli, ile to jest? Czy zdola przebic skafander?

Zaczal niezgrabnie pelznac w strone lasera. Jesli bede wystarczajaco blisko, jesli zdolam sie znalezc pod nim, nie bedzie mogl mnie trafic. Albo wyrwe skurwiela z obudowy i zrzuce.

— Laser! — krzyknal w sluchawkach Habib.

— Z jaka energia on strzela? — spytal Gaeta, gramolac sie po dachu Alfy.

Brak odpowiedzi. A Gaete nagle cos zatrzymalo. Kabel laczacy go z gniazdem glownego komputera rozwinal sie na cala dlugosc. Gaeta zaczal grzebac przy module lacznosci przy pasie, by uwolnic sie od kabla.

Cos trzepnelo go w ramie. Mial wrazenie, ze zostal trafiony pociskiem. Opierajac sie nadal na kolanach i rekach, zakolysal sie, po czym instynktownie upadl na brzuch. Z przerazeniem sprawdzil kontrolki systemow podtrzymywania zycia. Nic. Wszystkie na zielono.

— Sciagam specyfikacje lasera — dotarl do niego glos Habiba. — Impulsy dziesiec megadzuli, dziesiec na sekunde. To odpowiada mocy dwoch kilogramow trotylu.

— Chryste! Jak granat reczny!

I znow to przeklete opoznienie. Gaeta myslal intensywnie: skafander jest opancerzony, obrywal juz odlamkami lodowymi i wtedy, gdy Gaeta przewracal sie podczas zjazdu z Mount Olympus. Ale pieprzony granat?

Poczul uderzenie w plecy i nagle polowa kontrolek systemu podtrzymywania zycia zapalila sie na czerwono. Gesu! Skurwiel trafil w plecak! Gaeta odlaczyl kabel laczacy go z gniazdem komputera i zaczal jak najszybciej pelznac w kierunku obudowy lasera.

— Wyrwe tego drania z korzeniami! — na konsoli Habiba rozlegl sie krzyk Gaety.

— Nie! — krzyknal odruchowo Habib. — Nie wolno niszczyc lasera, jesli tylko mozna tego uniknac!

Jeden z technikow Helmholtza przedarl sie przez tlum otaczajacy konsole Habiba, ze sciagnieta strachem, spocona twarza. Chwycil Fritza za szczuple ramie.

— System podtrzymywania zycia jest w stanie krytycznym.

Helmholtz zerwal sie na rowne nogi.

— Musimy go stamtad wyciagnac! Habib odwrocil sie od swojej konsoli.

— Jak wylaczyc ten laser? — krzyknal.

— Nie da sie! — jeknal ktorys z inzynierow. — Bestia nie przyjmuje od nas zadnych polecen. Wylaczyla anteny odbiorcze, nie pamietasz?

— Moj Boze — jeknal Habib. — To juz po nim.

Gaeta przytulil sie do obudowy lasera, a serce walilo mu tak mocno, ze slyszal puls w uszach.

Dobrze, powiedzial sobie. Uspokoj sie. Tu jestes bezpieczny. Ten chingado laser tu cie nie trafi, jestes pod nim. Wez gleboki oddech. I jeszcze jeden. Zwolnij tetno. Fritz nie pusci ci tego plazem; dostaje odczyty telemetryczne z systemow podtrzymywania zycia, powie, ze pewnie narobiles w spodnie.

Rzucil okiem na odczyty systemu podtrzymywania zycia wyswietlane na szybce helmu. Dran trafil w zbiornik z powietrzem. Przecieka. Musze sie stad wydostac.

Jesli jednak sie rusze, ten znow zacznie do mnie strzelac. Paragraf 22: jesli tu zostane, udusze sie, jesli pobiegne do zasobnika, zastrzeli mnie.

— Fritz — zawolal najglosniej, jak mogl. — Masz jakis pomysl?

Cisza.

I wtedy Gaeta dostrzegl, ze czarna burza sniezna jest juz calkiem blisko, prawie przy nim.

Cardenas i Negroponte maszerowaly stanowczym krokiem z laboratorium biologicznego do centrum kontroli misji. Wyslaly juz pilna wiadomosc do Wunderly, na Ziemie, i teraz szly do Urbaina, by mu powiedziec, ze stworzenia z pierscieni Saturna byly w istocie nanomaszynami.

Nanomaszyny. Cardenas trudno bylo w to uwierzyc. Dlaczego, zadawala sobie to pytanie. Naprawde sadzilismy, ze jestesmy jedynymi w kosmosie, ktorzy opanowali nanotechnologie? Nie jestesmy nawet jedynymi w Ukladzie Slonecznym.

Sekunde pozniej, gdy przecisnely sie przez niestrzezone drzwi centrum kontroli misji, jej mysli o nanotechnologii i obcej inteligencji wyparowaly. W powietrzu bylo jakies napiecie; inzynierowie i technicy zbili sie w ciasne grupki; Cardenas domyslila sie, ze cos sie stalo.

— Urbaina tu nie ma — rzekla Negroponte. — Pewnie jest u siebie.

Cardenas nie slyszala jej. Pobiegla do von Helmholtza i jego zalogi, stloczonej wokol jednej z konsoli. Negroponte poszla do Urbaina sama.

28 MAJA 2096: DZIALANIA

Timoshenko unosil sie w pustce, gapiac sie na cienka line, ktora laczyla go z otwarta klapa sluzy. Nie pamietal, ze sie przypinal. Myslal, ze po prostu bedzie dryfowal od habitatu w nieskonczonosc.

Pewnie przypialem ja odruchowo, pomyslal. Nie bylem swiadom tego, co robie. Po prostu w ramach rutynowych czynnosci wykonywanych przed wyjsciem, jak wkladanie skafandra.

Wiedzial, ze lina jest wykonana z nanorurek. To najmocniejszy ze znanych materialow, pomyslal. Moja lina bezpieczenstwa. Moja wiez z zyciem.

Lina prowadzila prosto do klapy sluzy wbudowanej w zakrzywiona plaszczyzne habitatu. Timoshenko patrzyl na obracajacy sie pekaty ksztalt, olbrzymi cylinder upstrzony sluzami i bulajami obserwacyjnymi. Wisial w prozni jak sparalizowany i obserwowal roboty naprawcze pedzace po swoich trasach.

Kontrolki systemu podtrzymywania zycia Gaety migaly na czerwono. Przeciekajacy zbiornik powietrza wywolal cala lawine awarii. Cisnienie powietrza w zbiorniku powoli spadalo. Uklad grzejny skafandra automatycznie zwiekszyl temperature wewnetrzna, zeby to zrekompensowac. Gaeta sprobowal otworzyc maly zbiornik awaryjny; bez skutku. Pewnie ten przeklety laser go rozwalil, pomyslal.

Masz tylko pare minut, amigo, powiedzial sobie. Jesli nie ulotnisz sie z tej otoczonej czcia smieciarki i nie dotrzesz do rakiety transferowej w ciagu jakichs pietnastu, dwudziestu minut, bedzie po tobie.

Platek czarnego sniegu przykleil sie do szybki jego helmu. Podniosl wzrok i zobaczyl, ze burza wlasnie do niego dotarla. Czarne platki tholinow wirowaly na tle zasnutego chmurami nieba.

W sluchawkach zatrzeszczal glos Fritza.

— Musisz sie stamtad natychmiast zbierac i dotrzec do ladownika, zanim pokryje go snieg.

— Dobrze — odparl. — Ale jesli sie rusze, ten estupido laser znow mnie trafi.

Вы читаете Tytan
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату