— Akurat. Moge.

— Ale Raoul nie bedzie chcial dolaczyc do zespolu kontroli misji. On nie chce nawet ze mna rozmawiac.

— Bedzie chcial — odparla Pancho radosnie. — Pogadaj z nim w lozku.

— Nie moglabym!

— To najlepszy moment, zeby poprosic faceta o wszystko — rzekla Pancho mrugajac okiem z mina znawcy problemu.

16 STYCZNIA 2096: DZIEN REJESTRACJI KANDYDATOW

Eberly obudzil sie z usmiechem. Dzien rejestracji kandydatow. Dzis zaczyna sie moja droga do reelekcji. Usiadl na lozku i w myslach wpatrzyl sie w swoj polityczny horyzont. Zadnych przeszkod w polu widzenia. Urbain sie poddal, wiec nikt nie przeciwstawi sie mojemu pomyslowi eksploracji pierscieni.

Wstal i poszedl do lazienki, rozmyslajac. Wunderly bedzie oczywiscie szalec i sprobuje zmusic MUA do interwencji, ale dzieki temu wypadne w oczach wyborcow na prawdziwego herosa, opierajacego sie zachlannym ziemskim biurokratom, nie troszczacym sie o nasze prawdziwe potrzeby. Moze zostane ponownie wybrany jednoglosnie!

A najlepsze ze wszystkiego jest to, pomyslal, szorujac zeby, ze nie bede musial bawic sie w gierki z zona Urbaina. Co za zalosna scena! Probowala mnie podejsc! Czy ona rzeczywiscie poszlaby ze mna do lozka? Potrzasnal glowa, wyplukal usta i splunal do umywalki.

Moge poderwac kazda kobiete w tym habitacie, pomyslal. Ale po co? Wladza jest lepsza niz seks. Byc uwielbianym przez wszystkich — wszystkich! — to dopiero kreci. Nie potrzebuje kobiet. Nie potrzebuje nikogo i niczego, dopoki jestem glownym administratorem. Nikt mnie nie zrani, ani nie dotknie. Jestem krolem na szczycie gory i nikt nie sciagnie mnie na dol.

Zeke Berkowitz usmiechal sie radosnie, przygladajac sie rozmieszczeniu kamer wokol sceny jedynego teatru w Atenach. Jako szef dzialu komunikacji Goddarda, Berkowitz nadal myslal o sobie jako o dziennikarzu, a dzien rejestracji kandydatow w nadchodzacych wyborach byl jednym z nielicznych medialnych wydarzen w habitacie.

Mimo lekko pulchnej figury, Berkowitz wbil sie w obcisle, bladozolte spodnie i jedwabna, sportowa marynarke barwy palonego brazu. Nie zabral ze soba nikogo ze swojego skromnego zespolu; pomyslal, ze moze obsluzyc to wydarzenie sam, z pomoca trzech zdalnie kierowanych kamer, ktore sam ustawil. W przeciwienstwie do mlodszej populacji habitatu, Berkowitz gardzil takimi pomyslami, jak zastrzyki enzymow, dzieki ktorym skora stawala sie zlocista. To dla szczeniakow, pomyslal. Ja wole zostac bladolicym staruchem.

Lata spedzone na pokladzie Goddarda nauczyly go, ze nie nalezy oczekiwac tlumu ciekawskich. Czlonkowie tej spolecznosci byli dziwna zbieranina, raczej stroniaca od polityki. Nie, przypomnial sobie Berkowitz: oni nie stronia od polityki, sa ostrozni i podejrzliwi wobec polityki, politykow i wszystkiego, co z nimi zwiazane. Wiekszosc z nich zostala wygnana z ojczystych krajow, z roznych powodow. Znalezli sie na pokladzie Goddarda, bo ich fundamentalistyczne rezimy nie chcialy ich u siebie.

Sam Berkowitz przylecial na Saturna z wlasnej woli, na prosbe Wilmota, gdy profesor organizowal te ekspedycje. Na emeryturze, po wielu latach spedzonych w biznesie informacyjnym, pograzony w zalu po smierci zony, chetnie przyjal zaproszenie, ktore moglo pozwolic mu uciec od wspomnien.

Teatr — zgodnie z oczekiwaniami — byl praktycznie pusty. Posrod pustych krzesel zasiadlo kilku gapiow, ktorzy nie mieli nic lepszego do roboty. Przez nich to miejsce wygladalo na jeszcze bardziej puste. Za dlugim stolem na scenie siedziala osoba, ktora miala oficjalnie zarejestrowac kandydatow, przed soba miala rozlozony laptop. Berkowitz myslal, ze bedzie to szef dzialu zasobow ludzkich, Holly Lane, ale najwyrazniej wyslala kogos z podwladnych. Holly jest znacznie bardziej fotogeniczna, pomyslal.

Rejestracja kandydatow na glownego administratora miala sie rozpoczac punktualnie o dziesiatej. A tymczasem byla juz prawie jedenasta i zaden kandydat sie nie pojawil. To bez znaczenia, pomyslal Berkowitz. Eberly w koncu sie przywlecze, razem z cala swita. Przy odpowiednim ustawieniu kamer, dobrych pytaniach i sprawnym montazu, bedzie to niezly material na poczatek roku.

Byl nieco zaskoczony, gdy Holly Lane pojawila sie na tylach teatru i przemaszerowala srodkowa nawa. Czy ona przyszla zmienic tego goscia za biurkiem? To w koncu jej praca, jako szefa dzialu zasobow ludzkich, zajac sie rejestracja kandydatow. Moze byla zajeta i mogla przyjsc dopiero teraz, pomyslal Berkowitz.

— Dzien dobry — zawolal do Holly, gdy wkroczyla po schodach znajdujacych sie na koncu sceny.

— Czesc, Zeke — odparla, machajac reka. Nie miala na sobie codziennej, roboczej bluzy i spodni, ale jaskrawa, krotka sukienke w kwiaty. Piekna, mloda kobieta, pomyslal Berkowitz. I ma niezle nogi.

Holly pomaszerowala prosto do biurka rejestratora.

— Chce zarejestrowac sie jako kandydat.

Mezczyzna za stolem — kolo trzydziestki, okragla twarz — wygladal az do tej chwili na znudzonego. Teraz uniosl brwi i zapiszczal:

— Ty?

— Tak, ja.

Berkowitz pognal do stojacego na scenie biurka ze swojego stanowiska na drugim koncu teatru.

— Hej, poczekaj chwile! Musimy to powtorzyc. Nie sadzilem, ze…

Holly zasmiala sie, widzac jego zdumiona mine.

— Nie sadziles, ze wrzuce moje nazwisko do kapelusza, co? Berkowitz odwzajemnil usmiech.

— Mowi sie „rzuce kapelusz na ring”. Masz racje, tego sie nie spodziewalem. To sensacja! Musimy to porzadnie zarejestrowac.

Holly pozwolila soba pokierowac. Berkowitz kazal jej wrocic do polowy nawy, przestawil kamery i kazal jej podejsc do biurka jeszcze raz.

Podeszla tam pewnym krokiem i oznajmila, stanowczo i wyraznie:

— Chce sie zarejestrowac jako kandydat na glownego administratora.

Byla juz punkt jedenasta; podwojne drzwi na tylach teatru stanely otworem i pojawil sie Malcolm Eberly, a za nim tuzin poplecznikow. Usmiechal sie z pewnoscia siebie i ruszyl nawa.

— Nie! Chwileczke! — wrzasnal Berkowitz ze sceny. — Jeszcze nie skonczylismy!

Eberly zwolnil i zatrzymal sie, a jego usmiech zgasl, gdy zobaczyl, kto siedzi za biurkiem rejestratora.

— Holly?! — jeknal.

— Zaraz do ciebie podejde — odparla Holly.

— Za moment skonczymy — zawolal Berkowitz — i zarejestrujemy pana wejscie.

Twarz Eberlyego pociemniala; stal z rekami zalozonymi na piersi, posrodku swojej swity, a Berkowitz nagrywal, jak Holly podaje swoje dane rejestratorowi, a on wyszukuje w bazie jej akta.

— Zostala pani oficjalnie zarejestrowana jako kandydat na stanowisko glownego administratora — rzekl rejestrator nienaturalnie glosno, zdajac sobie sprawe z obecnosci kamer.

— Zycze powodzenia.

— Dziekuje — odparla Holly, slodko sie usmiechajac.

— Przyda sie.

— Dobra — wrzasnal Berkowitz do Eberlyego, stukajac na komunikatorze, by zmienic polozenie kamer. — Prosze wrocic do drzwi i wejsc jeszcze raz.

To bedzie swietne, ekscytowal sie w duchu Berkowitz, gdy Eberly ponownie wkroczyl do teatru z najpiekniejszym ze swych usmiechow na twarzy. Bedzie wyscig do stanowiska administratora. Holly Lane konkuruje z wlasnym szefem!

Cztery minuty pozniej, gdy zakonczyla sie rejestracja Eberlyego, Berkowitz skinal na nich oboje.

— Musze wam zadac pare pytan — oznajmil. — Dlaczego kandydujecie, co chcecie osiagnac, takie tam. Panie Eberly, pan pierwszy.

— Jaki bedzie pana priorytet numer jeden, jesli zostanie pan wybrany?

Usmiech Eberlyego stal sie jeszcze szerszy.

— Sadze, ze droga do dostatku i szczesliwej przyszlosci wiaze sie z eksploracja pierscieni Saturna: obfitosc

Вы читаете Tytan
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату