Budujac potezny pojazd badawczy Urbain gleboko w duszy zdawal sobie sprawe z tego, ze beda nim kierowac inni, bardziej znani naukowcy. To oni mieli poprowadzic go po lodowej powierzchni Tytana, zdobyc slawe i uznanie dzieki jego mozolowi i ciezkiej pracy. Wszystko zmienil przypadek, jeden z tych przypadkow, ktore zostaja zapisane w annalach badan naukowych. Nadia Wunderly, jedna ze skromnych asystentek Urbaina, uparta kobieta, wolala badac pierscienie Saturna. Reszta naukowcow skupila sie wylacznie na Tytanie, poteznym ksiezycu, na ktorym podobno istnialo zycie, mikroskopijne organizmy zyjace w petrochemicznej zupie pokrywajacej czesc powierzchni lodowej Tytana.
Wunderly odkryla cos, co moglo byc nowa forma zycia, zamieszkujaca pierscienie Saturna. Jako jej przelozony, Urbain zgarnal wiekszosc uznania za jej zaslugi. I, jak na ironie, zdobyl prawo do prowadzenia ekspedycji
A teraz plawil sie w zainteresowaniu najwazniejszych dziennikarzy w Ukladzie Slonecznym, ktorzy przybyli ogladac jego twor, jego dziecko, jego ziszczone marzenie —
Urbain wstrzymal oddech. W zatloczonym centrum kontroli misji zapadla cisza.
Na ekranie sciennym pojawily sie slowa: AKTYWACJA SYSTEMOW.
Gleboko pod poteznym pancerzem
POTWIERDZONO LACZNOSC ODBIORCZA. KOD PRZYJETY. INICJALIZACJA PROCEDURY AKTYWACJI SYSTEMOW.
WLACZONO ZASILANIE GLOWNE.
ZASILANIE ZAPASOWE W GOTOWOSCI.
SAMOKONTROLA CENTRALNEGO KOMPUTERA. ZAKONCZONO PROCEDURE SAMOKONTROLI. CENTRALNY KOMPUTER SPRAWNY.
INICJALIZACJA KONTROLI INTEGRALNOSCI KONSTRUKCJI. PANCERZ ZEWNETRZNY NIENARUSZONY. ELEMENTY STRUKTURALNE NIENARUSZONE. BRAK ODKSZTALCEN POZA DOPUSZCZALNYMI LIMITAMI. KOMORY WEWNETRZNE NIENARUSZONE I POD CISNIENIEM.
INICJALIZACJA TESTU UKLADU NAPEDOWEGO. REAKTOR W GRANICACH NORMY. GLOWNY SILNIK W GRANICACH NORMY. KOLA NAPEDU SPRAWNE, NIEPODLACZONE. SEGMENTY CZTERY-CZTERNASCIE DO CZTERY-DWADZIESCIA DWA LEWEJ PRZEDNIEJ GASIENICY LEKKO ODKSZTALCONE, ALE W GRANICACH OPERACYJNYCH.
CZASZA SPADOCHRONU WCIAGNIETA.
MODUL RAKIETY HAMUJACEJ SCHOWANY.
CZUJNIKI URUCHOMIONE.
ROZPOCZAC TRANSMISJE DANYCH Z CZUJNIKOW.
Na ekranie centrum kontroli misji nie pojawilo sie nic poza tymi jaskrawozoltymi literami. Sekundy mijaly. Urbain czul, jak pot zbiera mu sie na czole. Wexler, prezes MKU, poruszyla sie niespokojnie. Za plecami Urbaina dalo sie slyszec pomruki. Ktos zarechotal szyderczo.
Minela minuta.
— Powinnismy juz otrzymywac dane — rzekl Urbain grobowym szeptem.
Wexler milczala.
— Czy to dziala? — spytala jakas kobieta. To Pancho Lane, pomyslal Urbain.
PRZERWANO TRANSMISJE DANYCH.
Urbain wpatrzyl sie w te slowa, jaskrawe i wyrazne na ciemnoniebieskim de ekranu sciennego. To moj wyrok smierci, powiedzial sobie w duchu. Lepiej byloby, gdyby ktos wzial pistolet i strzelil mi w glowe.
25 GRUDNIA 2095: KOLACJA BOZONARODZENIOWA
— Chcesz powiedziec, ze nic nie przyszlo? — spytala Kris Cardenas.
— Nic. Zupelnie nic — odparla Pancho. — Sonda zamilkla, jak tylko zostalo wydane polecenie transmisji danych.
Swiateczna kolacja w malej, cichej restauracji bistro miala byc spotkaniem po latach. Pancho nie widziala Cardenas od lat pieciu.
Holly przyprowadzila przyjaciela, milczacego mlodzienca o ponurym wygladzie, nazwiskiem Raoul Tavalera. Mial pociagla, konska twarz i nieufne, brazowe oczy; przypominal Pancho Klapouchego z filmow o Kubusiu Puchatku. Tavalera rzadko sie odzywal; siedzial obok Holly ze smutna, zatroskana mina. To Boze Narodzenie, skarcila go Pancho w duchu. Rozchmurz sie, na litosc boska. Ale Holly wygladala na calkiem zadowolona. O gustach sie nie dyskutuje, pomyslala Pancho. Moze jest dobry w lozku.
Wanamaker siedzial obok Pancho, a Cardenas przyprowadzila krepego faceta w wyplowialych dzinsach i siatkowej koszulce, przez ktora widac bylo jego muskuly. Przedstawila go jako Manuela Gaete.
— Kaskader? — spytala Pancho, rozpoznajac jego pobruzdzone rysy twarzy.
— Juz na emeryturze — odparl Gaeta z milym usmiechem.
— Przelecial pan przez pierscienie Saturna — rzekl Wanamaker ponurym, glebokim glosem. — Bez statku kosmicznego.
— Mialem na sobie skafander. Dosc szczegolny.
— Lodowe stworzenia, ktore zamieszkuja pierscienie Saturna, o malo Manny’ego nie zabily — wyjasnila Cardenas. — W pewnej chwili byl calkiem pokryty lodem.
— A wiec to pan odkryl te stworzenia — rzekla Pancho, siegajac po kieliszek z winem. — Jak to sie stalo, ze przypisano wszystkie zaslugi tej kobiecie?
— To ona jest naukowcem — odparl lekkim tonem. — Ja tylko wykonuje kaskaderskie numery.
Trzy pary siedzialy przy jednym ze stolikow na trawie, na zewnatrz restauracji. W specjalnym, swiatecznym menu znalazly sie: imitacja indyka, imitacja gesi i imitacja szynki — wszystkie z genetycznie modyfikowanego bialka hodowanego w laboratoriach. Tylko jarzyny, sosy i desery byly swieze, pochodzily z farm habitatu.
Relaksujac sie przy butelce miejscowego Chablis Pancho rozsiadla sie wygodnie w uginajacym sie plastikowym fotelu i podziwiala widok. Wszystko takie cholernie czyste i schludne: przycieta trawa, a drzewa chyba same zrzucaja liscie na schludne kupki, zeby mozna je bylo zgarnac odkurzaczem, raz, dwa, trzy. A zamiast nieba nad glowa jest ziemia! Czyste wioseczki i sciezki miedzy nimi. Widziala, jak wzdluz sciezek zapalaja sie swiatla, gdy wielkie sloneczne okna zamknely sie na noc. Mozna siedziec w restauracji na swiezym powietrzu i nie martwic sie, ze zacznie padac, pomyslala. Nie uzywaja spryskiwaczy do podlewania trawy; nawilzacze poprowadzono pod powierzchnia.
Wanamaker, ktory wygladal na ubranego zbyt elegancko przy Gaecie i Tavelerze, w starannie wyprasowanej koszuli z krotkimi rekawami i ciemnoniebieskich spodniach, zastanawial sie glosno:
— A moze ta sonda wyladowala w morzu metanu i zatonela?
— Widac, ze jest pan z marynarki — zazartowala Holly.
— Wiedza, gdzie wyladowala — odparla Pancho. — Na stalym ladzie. To ustrojstwo przeslalo dane telemetryczne potwierdzajace miejsce ladowania, po czym sprawdzilo swoje systemy wewnetrzne i wylaczylo sie. Nie chce mu sie gadac z ludzmi Urbaina. Ani sloweczka.
— Biedny Urbain — rzekla Cardenas. — Pewnie dostaje swira.
Jean-Marie Urbain patrzyla na swego meza. Nigdy dotad nie widziala go w takim stanie. Od powrotu z centrum kontroli misji chodzil tam i z powrotem po mieszkaniu, z twarza pociemniala jak chmura burzowa, z ponurym wyrazem twarzy i oskarzycielskim wyrazem oczu. Odwolal swiateczna kolacje z Wexler i innymi przyjezdnymi notablami, a kiedy go zapytala, co sie stalo, tylko warczal.