analizy? Jakas metoda, by odkryc, czemu glowny program anuluje wysylanie danych?

— Musimy okreslic, czemu doszlo do przerwania wysylania danych — rzekl, probujac objasnic problem. — Wyglada na to, ze wszystkie uklady Alfy funkcjonuja zgodnie z planem i wiemy, ze antena nadawcza nie zostala fizycznie uszkodzona. Problem tkwi w programie glownym centralnego komputera, jestem tego pewien.

Szukaj anomalii, powiedzial sobie w duchu Habib, jeszcze mowiac do Gaety. Rozejrzal sie po pozostalych konsolach: wszystkie ekrany byly wypelnione strumieniami danych centralnego komputera. Kontrola misji kipiala nerwowa energia. Inzynierowie mieli jakies zadanie do wykonania i wszyscy siedzieli, wpatrzeni w ekrany, poszukujac odpowiedzi. Smukly, wrecz chudy mezczyzna, ktory byl szefem zespolu technikow Gaety, podszedl do niego zdecydowanym krokiem. Van Helmholtz wygladal na zdeterminowanego i rozzloszczonego, jak sztywny wychowawca albo dowodca — sluzbista, dowodzacy oddzialem najlepszych komandosow.

Z glosnika na konsoli dobiegl glos Gaety.

— Dlaczego nie zapytacie tego fregado komputera, co jest nie tak?

Habib uniosl brwi.

— Co? Co pan powiedzial?

Zanim Gaeta mogl uslyszec jego pytanie i odpowiedziec, von Helmholtz pochylil sie nad ramieniem Habiba i oznajmil sztywno:

— On tam moze jeszcze bezpiecznie przebywac przez czterdziesci siedem minut. Potem musi stamtad uciekac.

Habib skinal glowa.

— Rozumiem.

— Powiedzialem — powtorzyl Gaeta — czemu nie spytacie tego komputera, dlaczego odcina wysylanie danych — wygladalo na to, ze jest rozdrazniony. Fritz patrzyl na cienka kratke na obudowie glosnika. Gaeta mowil dalej: — Przeciez komputer ma obwod rozpoznawania glosu, nie?

Habib popatrzyl na von Helmholtza, ktory, ku jego zaskoczeniu, usmiechnal sie.

— Nieglupi pomysl — szepnal Fritz.

Habib wskazal mu dodatkowe krzeslo przy nastepnej konsoli. Fritz przysunal je sobie i usiadl.

— Mozemy zapytac centralny komputer — powiedzial do Gaety — ale musimy uzyc pana jako posrednika. To pan jest do niego podlaczony, nasze polaczenie jest posrednie, przez pana.

— Nic lepszego nie mozemy zrobic? — spytal von Helmholtz.

Habib wzruszyl ramionami.

— Mamy nadzieje, ze kiedy juz nawiazemy kontakt z centralnym komputerem, bedziemy w stanie zanalizowac jego odpowiedzi.

— I Manuel zostawi system lacznosci przypiety do portu komunikacyjnego, kiedy odleci, tak?

— Tak, ale bedziemy odpytywali program glowny bezposrednio, ma wbudowany podprogram glosowy. Byc moze ustalimy zrodlo problemu przed odlotem Manuela.

Znow odezwal sie Gaeta.

— Dobrze, powiedzcie mi, o co mam pytac komputer. Bede wasza duena.

— Duena? — Habib byl zaskoczony.

— Posrednikiem — rzekl von Helmholtz. — Tlumaczem. On uzywa tego terminu dosc swobodnie.

Habib skinal glowa i powiedzial do mikrofonu:

— Dobrze. Wyslemy panu pytania, ktore nalezy zadac komputerowi.

— To nie bedzie latwe — rzekl von Helmholtz. — I macie na to zadanie zaledwie czterdziesci szesc minut.

Habib jednak byl pelen entuzjazmu. Mozemy dostac sie do podprogramu autodiagnostycznego programu glownego, pomyslal. Moze uda nam sie rozwiazac problem w czasie krotszym niz czterdziesci szesc minut.

Timoshenko tymczasem wkladal sztywny skafander. Przyszlo mu na mysl, zeby wyslac wiadomosc pozegnalna Katrinie, cos jak Cyrano de Bergerac: „Zegnaj, Roksano, bo oto umieram”. Zastanowil sie jednak przez chwile i doszedl do wniosku, ze to zbyt melodramatyczne. Po co ja tym obciazac? Pewnie nawet jej nie powiedza, ze zginalem.

Alez oczywiscie, ze sie dowie, uswiadomil sobie. Kiedy na Ziemie dotra wiesci, ze zgineli wszyscy w habitacie, to bedzie wiedziala, ze nie zyje.

Moze zaplacze po mnie, pomyslal. Tylko na to mam jeszcze nadzieje.

28 MAJA 2096: KONTAKT

Siedzac z rozlozonymi nogami na dachu Alfy, Gaeta zliczal sekundy do odpowiedzi Habiba. Gdzies daleko dostrzegl nadciagajaca burze, sciane atramentowej ciemnosci. Wysunal rece z rekawow i pstryknal przelacznikiem diagnostyki systemu podtrzymywania zycia. Wszystko gra. Zadnych awarii. Dzieki odzyskowi moge jeszcze liczyc na wode i powietrze na szesc godzin.

Zolte swiatelko drugiej czestotliwosci systemu lacznosci zamrugalo.

— Kanal drugi, odbierz — rzekl Gaeta i w sluchawkach rozlegl sie glos Berkowitza.

— Czy moze sie pan z nami podzielic wrazeniami z Tytana? — Gaeta prawie uslyszal w jego glosie ten permanentny usmieszek.

Czemu nie, pomyslal. Nie mam nic lepszego do roboty, dopoki geniusze z centrum kontroli misji nie podesla pytan do komputera.

— Dobrze — rzekl i spojrzal znow w strone horyzontu. — Pierwsze wrazenie, jakie ma sie ladujac na Tytanie, to mrok i ciemnosc. Wyglada to, jak dzien w srodku zimy w Manitobie. Tylko o wiele, wiele zimniej. Chmury zakrywaja niebo. Nie widac Slonca ani nawet Saturna. Szkoda, bo planeta i pierscienie pieknie by stad wygladaly.

— Jakies oznaki zycia? — spytal Berkowitz, a Gaeta uswiadomil sobie, ze musial zadac to pytanie jeszcze zanim zaczal mowic.

— Tutejsze formy zycia sa mikroskopijne, jak bakterie czy ameby. Zyja w gruncie, w temperaturach bliskich dwustu stopni ponizej zera. Tuz przed przednia czescia sondy grunt wyglada jak pokryty jakas czarna mazia. Wyglada to troche jak smola albo ropa, ktora zastygla w chlodzie. Ciagnie sie az po horyzont.

Na pierwszym kanale rozlegl sie glos Habiba.

— Mamy dla pana liste pytan. Z powodu opoznienia w lacznosci, lepiej bedzie, jak je wyslemy wszystkie naraz.

Wysylam panu liste naszym laczem. Pytania sa ulozone w logicznej kolejnosci. To pierwsza wersja, ale bedziemy probowali je dopracowac.

— Dobrze — odparl Gaeta, spogladajac na panel lacznosci wbudowany w sciane na piersi skafandra. Zolte swiatelko polaczenia przychodzacego zaczelo migac. Wylaczyl czestotliwosc, na ktorej rozmawial z Berkowitzem. Koniec przerwy na reklame. Czas do roboty.

Urbain siedzial skulony przy biurku, z obolalym ramieniem i pokryta potem twarza. Powinienem wrocic do centrum kontroli misji, pomyslal. Jestem ich szefem, powinienem kierowac akcja.

Ale nie mial dosc sil, zeby wstac z krzesla. Habib przewodzi tej misji; to jego zadanie, pomyslal Urbain. Poradzi sobie. Stad tez moge monitorowac to, co sie dzieje w centrum kontroli misji. Nie musze isc i pokazywac im, ile to dla mnie znaczy, jakie sprawia mi to cierpienie.

To cale moje zycie, pomyslal. Jesli nie nawiaze kontaktu z Alfe, to koniec mojej kariery, calego mojego zycia.

Oblizal spierzchniete usta i tak bardzo chcial, zeby nie musial az tak cierpiec.

Pancho stala na ciasnym mostku rakiety transferowej i sluchala pogawedek miedzy Gaeta a Habibem.

— Beda probowali porozmawiac z glownym komputerem sondy — rzekla do Wanamakera, ktory stal obok niej, lekko zgiety, a jego ramiona unosily sie w pozycji przypominajacej pozycje plodu, tak charakterystyczna dla

Вы читаете Tytan
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату